NOWOŚĆ! Zadawaj pytania postaciom z tego opowiadania na character-ask-yimb.tumblr.com w zakładce "message"!
Dom Skoczka: reason-to-be-suicidal.tumblr.com
Hej, Monsterki! Dużo osób w komentarzach pytało (albo prosiło) o nowe opowiadanie. Zainteresowanych kieruję na giovimonster.tumblr.com, a później do zakładki "TWÓRCZOŚĆ". Zaczęłam pisać nową historię o Larrym oraz takie dodatkowe, w którym pojawi się para hetero (nie zdradzę kto z kim) oraz Niam. Zapraszam! xoxo

sobota, 16 marca 2013

Epilog

*Harry*
- Zie, wstawaj, już jesteśmy - powiedziałem, w między czasie pstrykając palcami tuż nad twarzą swojego partnera.
Leniwie rozchylił powieki, na jego ustach od razu zamajaczył delikatny uśmiech, a ręka powędrowała do zapięcia od pasa bezpieczeństwa. Nachyliłem się do niego i ucałowałem przelotnie wargi chłopaka. Gdy już się uwolnił, zacisnął palce na klamce, więc i ja wysiadłem z samochodu, wcześniej zabrawszy z tylnych siedzeń dwie kolorowe torebki. Obszedłem pojazd, aby móc dorównać mu kroku. Z wyczuciem wplątał swoją dłoń w moją. Ramię w ramię doszliśmy do drzwi domu, następnie nacisnąłem na dzwonek.
- Mam nadzieję, że będą - powiedział pod nosem Mulat po kilku sekundach.
Otwierałem usta, aby mu odpowiedzieć, lecz ciche skrzypienie drzwi frontowych mi na to nie pozwoliło. Zza nich wyłoniła się brunetka, przepasana różowym fartuszkiem, który najwidoczniej został włożony jakiś czas temu. Wskazywały na to plamy po jakimś cieście i ślady mąki, znajdujące się również na policzkach.
- Zabawa z Niallem czy deser dla całej rodziny? - spytałem, poruszając znacząco brwiami.
Louisa w odpowiedzi puknęła mnie w czoło i otworzyła drzwi szerzej, dając tym samym znać, abyśmy weszli do środka. I tak też uczyniliśmy.
Obydwoje zaczęliśmy ściągać z siebie kurtki, gdy nagle usłyszałem tupot małych stóp i chwilę później coś przykleiło się do moich nóg
- Wujek! - pisnęła pięcioletnia dziewczynka.
Schyliłem się do niej i mocno do siebie przytuliłem. Tymczasem Zayn witał się z chłopcem w tym samym wieku. Uśmiechnąłem się do zielonookiej brunetki, pokazującej swoje uzębienie, które swoją drogą miało już małe braki.
- Mamy dla was prezenty - powiedziałem do dzieci i podałem po jednej torebce każdemu z nich.
Wyprostowałem się i ujmując rękę Zayna, a drugą popychając delikatnie młodą Dianę, ruszyłem do przodu. George wyprzedził nas o kilka kroków i szybciej znalazł się w salonie. Obydwoje od razu podbiegli do siedzącego na oliwkowym dywanie blondyna. Wokół niego porozrzucane były kolorowe klocki. Niall w swoim świecie. Dzieci zaczęły rozpakowywać prezenty.
- Hazz, Zayn... powariowaliście - stwierdził Irlandczyk, spoglądając na tor dla samochodzików i domek z figurkami Littlest Pet Shop - Co przyjedziecie, kupujecie im nowe zabawki. Ja rozumiem, że może uważacie mnie za złego ojca, którym oczywiście nie jestem, ale nam się ledwo zamykają drzwi od ich pokoju!
Wstał z podłogi i objął naszą dwójkę na raz, zaciskając palce na moich i Zayna plecach.
- Cieszę się, że jesteście - szepnął - Muszę chyba pogratulować, prawda?
Odsunął się od nas i spojrzał rozpromieniony na Mulata. Niall wiedział doskonale o zaplanowanych przeze mnie oświadczynach, które odbyły się w zeszłym tygodniu w Tokio. Malikowi strasznie się tam podobało, jak byliśmy jeszcze kilka lat temu z zespołem, więc nie sprzeciwiał się tej wycieczce. Był w szoku, kiedy podczas wizyty jednej z ciekawszych restauracji, gdzie kelnerzy poprzebierani byli w kultowe postacie kultury japońskiej, dziewczyna, która uprzednio podała nam kolację, podeszła ponownie i wręczyła mu cieniutki tomik mangi. Zayn ze zdziwieniem wziął to i zaczął przyglądać się okładce. Zapytał, o co chodzi, jak  zobaczył nas na niej. Uśmiechnąłem się i poprosiłem, aby przeczytał. Zrobienie tego nie zajęło mu dużo czasu. Napisałem to ja, potem dałem do odpowiedniego wydawnictwa i poprosiłem o wydrukowanie jednego egzemplarza. Była to krótka historia tego, jak się poznaliśmy,  jak uczyłem się go kochać z dnia na dzień. Gdy doszedł do ostatniej strony, jego usta się automatycznie rozszerzyły. Uśmiechnął się zaraz do mnie i niemal krzyknął "tak". Na ostatniej stronie zamieściłem krótkie i jakże oczywiste pytanie. A świadomość, że legalnie będę mógł poślubić swojego ukochanego, nie wyjeżdżając do innego kraju, jeszcze bardziej napawała mnie radością.
- Tak, możesz - powiedział Zayn, uśmiechając się szeroko. Mocniej ścisnąłem jego dłoń.
- A gdzie pierścionek? - roześmiał się Irlandczyk.
Zayn chwycił za łańcuszek na jego szyi i wyciągnął spod koszulki srebrny wisiorek przedstawiający papierowy samolocik, który niegdyś był noszony przeze mnie.
- Przez te pięć lat nic się nie zmieniliście. Nadal można rzygać tęczą na wasz widok - oznajmił - Ale i tak was kocham - dodał, po czym ucałował Zayna i mnie w policzek.
- Nie tak bardzo jak ich - powiedziałem, wskazując palcem na dzieci - i Louisę.
- To inna sprawa.
Przytaknąłem, oddychając głęboko. Czasami ściskało mnie serce na widok tej szczęśliwej rodziny. To nie tak, że chciałem nieszczęścia, ale było mi trochę przykro, ponieważ ja nie mogłem zapewnić dzieciakom dobrobytu jako ich biologiczny ojciec. To nie zmienia jednak faktu, że niezmiernie cieszyłem się, gdy nasza urocza para zdecydowała się nie oddawać dzieci. I było to też naprawdę szokujące, że Niall - ten odwieczny duży dzieciak - sam będzie ojcem.
- Dobrze, ciasto wstawione do piekarnika! - zawołała brunetka, wchodząc do salonu. Od razu jej uwagę przykuły dzieci, bawiące się zabawkami - Znowu? - zapytała, śmiejąc się perliście.
- Znowu - przytaknąłem.
Westchnęła tylko.
- Usiądźcie, a ja zrobię nam coś do picia. Co chcecie? - zwrócił się do nas Niall.
- Herbatę - powiedziałem, siadając na sofie. Zayn szybko znalazł się po mojej lewej stronie.
- Dwa razy - dodał chłopak.
- Dla mnie kawę z mlekiem, skarbie - uśmiechnęła się do niego Louisa.
Blondyn wyszedł do kuchni, marudząc coś pod nosem, że za swobodnie czujemy się w jego domu, a dziewczyna nie zważając na niego większej uwagi, rozpoczęła rozmowę. Opowiadała, jak to Niall Złota Rączka Horan źle zamontował półkę, która niecałe pół godziny później, nie wytrzymała ciężaru książek i zleciała, gdy do Zayna na kolana wdrapała się Diana. Wtuliła się w niego.
Mała była jego ulubienicą. Traktował ją wręcz jak księżniczkę, ale również nie zapominał o jej braciszku. Odkąd tylko się urodzili, Malik bardzo mocno zaangażował się razem ze mną. Traktował ich niemal jak własne dzieci.
- Wujku - zagadnęła dziewczynka - kochasz wujka Harry'ego, tak?
Zayn energicznie potrząsnął głową, uśmiechając się do niej promiennie. Swoją drogą, to było naprawdę miłe ze strony Nialla i Louisy, że pozwolili nam się nie kryć przy dzieciach. Oczywiście na ich oczach nie robiliśmy jakiś nieprzyzwoitych rzeczy, ale już sama możliwość trzymania się za ręce wiele dawała.
- To dlaczego wujki nie mają takich pierścionków? - zapytała, biorąc swoją matkę za rękę i wskazując na jej złotą obrączkę. - Mama i tata powiedzieli, że jest to dowód miłości.
- Wiesz, to... - zaczął, lecz szybko mu przerwałem.
- Już niedługo, obiecuję ci, panienko, podasz nam je, jak będziemy brać ślub, dobrze?
W jej oczach zaiskrzyły się miliony iskierek, a kąciki ust gwałtownie podskoczyły do góry.
- Zgoda! - zawołała z entuzjazmem.
___
TADAM! Epilog za nami, moi drodzy. Historia dobiegła końca. Mogłabym napisać takie wielkie przemówienie, jednakże nie mam sił, szczerze mówiąc. Pragnę tylko podziękować każdemu z osobna, kto dotrwał do końca. Minął rok od założenia tego bloga, napisania prologu... Mam lekkie "wow", to jest po prostu niesamowite, jak ten czas szybko leci, jak dużo działo się w ciągu tego roku, jak wiele wspaniałych osób poznałam właśnie przez to opowiadanie, jak bardzo się z tym wszystkich zżyłam. Ale cóż, wszystko ma swój koniec i początek. Przepraszam, że na tak krótki epilog tyle czekaliście. Usprawiedliwię się kretyńską polonistką, która myśli, że nie mamy życia prywatnego. Dziękuję bardzo raz jeszcze!
Jeśli ktoś chciałby poczytać coś mojego, zapraszam na tumblra: giovimonster.tumblr.com