W nocy trudno było mi zmrużyć oczy. Pomimo zmęczenia, sen miałem niespokojny. Co jakiś czas otwierałem powieki i czekałem, aż znowu zasnę. Nawet kilka razy moje myśli schodziły na całkiem inny tor niż zazwyczaj, a nowe koncepcje i filozofie stawały się coraz bardziej irracjonalne.
Harry natomiast spał spokojnie, leżąc na mojej gołej klatce piersiowej. Z każdym jego najmniejszym ruchem, czułem delikatne łaskotki pod jego ciemnymi loczkami na mojej skórze. Kilka razy przypadkowo musnął ją ciepłymi wargami, lekko rozchylonymi i zaślinionymi, podczas snu. Był taki słodki i niewinny z przymkniętymi powiekami i majaczącym uśmiechem na twarzy. Zapewne śnił o czymś przyjemnym, bo co chwilę mamrotał coś pod nosem albo mruczał jak mały, pragnący czułości kociak.
Od dnia, w którym on mnie pocałował, coś się zmieniło. Ja się zmieniłem. Wątpiłem, aby ktokolwiek z zewnątrz mógł to zauważyć, ale nie zależało mi na tym. Ważne, że ja to dostrzegłem w końcu po tylu latach. Styles mi pomógł. Bez dwóch zdań pozwolił mi na uświadomienie sobie mojego pociągu do mężczyzn. A przecież to objawiło się jeszcze za czasów szkolnych, x-factor'a, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Z jednej strony po tym jak już raz definitywnie osoba tej samej płci oświadczyła mi, że "mam się ogarnąć, bo przecież wcale nie jestem gejem", chciałem zapomnieć o jakichkolwiek dopuszczeniach takowego stwierdzenia w moim umyśle.
"Daj spokój, stary. Przecież to była zwykła zabawa. Chyba nie wziąłeś tego na poważnie?" - w głowie rozbrzmiewał mi roześmiany głos Irlandczyka. Choć minęły już prawie trzy lata, ja wciąż pamiętałem tą scenę doskonale.
Siedzieliśmy w piątkę w pokoju, świętując przejście do kolejnego odcinka x-factor'a. Jeden z nas załatwił jakiś alkohol. To musiał być Louis. Każdy miał już trochę wypite, tego nie można było ukryć, jednak raczej myśleliśmy jeszcze racjonalnie. Nawijaliśmy językami strasznie szybko. Każdy miał coś do powiedzenia. Najprawdopodobniej zadziałał tak na nas sukces dzisiejszego wieczoru i te trunki. Od słowa do słowa nasze tematy stawały się coraz bardziej intymne. Najmniej odzywał się Niall. A kiedy rozmowa toczyła się tylko wokół relacji damsko-męskich, całowania i przechwalania, który to co zrobił i który to jaką zaliczył, chłopak definitywnie zamilkł. Reszta członków zespołu zdawała się go nie widzieć. Ja co jakiś czas spoglądałem na niego. Wzrok miał spuszczony na swoje dłonie, których palce chyba ze zdenerwowania tak się plątały. Szturchnąłem go lekko w ramię. W odpowiedzi podniósł na mnie spojrzenie, a ja byłem zmuszony przyznać przed samym sobą, że jego oczy są naprawdę prześliczne. Zawsze dziwiłem się dziewczynom, dlaczego tak bardzo podniecały się jego tęczówkami, ale teraz już znałem powód. Kolorem przypominały ocean u wybrzeży Australii wieczorową porą, kiedy jego lazurowa barwa zaczyna wpadać w lekko przyciemniony odzień. A teraz, kiedy uśmiechał się trochę zmieszany i zawstydzony, wyglądał tak słodko i niewinnie, że aż poczułem delikatnie ciepło w okolicach brzucha. Szybko odwrócił wzrok ode mnie i spojrzał na Harry'ego i Louisa, którzy jak zwykle chcieli wpleść w życie swój kolejny, "rewelacyjny" plan. Nie to żeby ktoś wątpił w ich wspaniałomyślność. A skąd!
- Hej, chłopcy. - zaśmiał się pod nosem Loczkowaty. - Całowaliście się kiedyś z kolesiem?
Wszyscy obrzuciliśmy go pełnymi zdziwienia spojrzeniami. Liam w jednej sekundzie wyglądał nawet na trochę oburzonego tym pytaniem, ale szybko mu ten wyraz twarzy zniknął.
- Czyli chyba nie. - westchnął Louis. - To może zrobimy tak, że każdy pocałuje chłopaka po swojej lewej, okey? Takie kółeczko wyjdzie, kumacie?
Nie dowierzałem własnym uszom, jak również Liam i Niall, który wydawał się być teraz jeszcze bardziej zagubiony. A biorąc pod uwagę szerokie uśmiechy Lou i Hazzy, domyśliłem się, że musieli chyba to wcześniej przegadać. Nikt się nie odezwał, w końcu Harry przerwał ciszę.
- Dobra, ja zaczynam. - zawołał i w sekundzie przywarł do warg Tomlinsona.
Patrzeliśmy na nich z wielkimi oczami. Tylko myśl, że oni chyba jednak już są pijani, zdołała błysnąć mi w głowie. Po kilku sekundach oderwali się od siebie, a ja zacząłem przypuszczać, że ten pomysł chyba wcale nie jest taki zły, biorąc pod uwagę fakt, że mężczyźni również mi się podobali, a każdy z naszej piątki miał w sobie coś urokliwego. "A zresztą! Raz się żyje." - powiedziałem do siebie w duchu i odwróciłem się do Louisa, który raczył puknąć mnie w ramię, aby uprzedzić jego ruch wobec mnie. Pocałunek trwał chwilę, nie był tak długi jak Larry'ego. I dopiero po nim uświadomiłem sobie, że teraz moja kolej zadowolić kolegę po lewej, czyli... Nialla. Coś we mnie się obudziło. Serce zaczęło bić szybciej, a krew wręcz wrzała we mnie, objawiając się delikatnym bólem w lędźwiach. Czyżbym na samą myśl, o tym co za chwilę będzie miało miejsce, się... podniecił? "Zwykłe zauroczenie - nic więcej." - powtarzałem w myślach. Zdając sobie sprawę, że każdy patrzy na mnie wyczekująco, nachyliłem się do Irlandczyka. Bałem się, że w jego oczach zobaczę przerażenie i wszystko szlak trafi, ale w nich kryło się coś na kształt zadowolenia i ciekawości. Zwilżył wargi koniuszkiem języka, a ja nie mogłem powstrzymać się przed mruknięciem: "Nie prowokuj". Na szczęście chyba nikt nie słyszał. Możliwe, ze Niall, ale do niego chyba też to nie doszło, bo nie odpowiedział nic. Nie czekając ani chwili dłużej, złączyłem nasze usta w pocałunku, który po kilku sekundach stał się naprawdę zmysłowym zbliżeniem. Z rozkoszą urządziłem sobie wędrówkę po wnętrzu jego buzi. I wzajemnie - chłopak, z pozoru wydający się cnotliwym, również nie próżnował. To przyjemne mrowienie nie ustawało przez kilka chwil, aż chłopak oderwał się ode mnie. Jednak zanim to zrobił, przygryzł moją wargę delikatnie. To było tak bardzo pociągające.
- Się gorąco zrobiło. - roześmiał się Louis.
Z trudem patrzałem na całujących się teraz Liama i Nialla. Na szczęście mogłem poczuć się usatysfakcjonowany z faktu, że to zbliżenie trwało dosłownie dwie sekundy. A potem kółeczko się zakończyło na pocałunku Payne'a i Styles'a.
Na naszych twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy. Dosyć dziwna sytuacja, trochę zabawna. Jednak mi się jak najbardziej podobało i w głowie zaczęły mi przelatywać różne sceny i brudne myśli w roli głównej z niebieskookim, farbowanym blondynem. Na przykład taki Niall w stroju seksownego strażaka? "Kurwa, nie pomyślałem o tym!"
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a zaraz zza nich wyłonił się Simon.
- Jeszcze nie śpicie?
- Nie, cieszymy się z dzisiejszego sukcesu. - odpowiedział mu radosnym tonem Louis, wyraźnie dającym do zrozumienia, że chłopak jest pijany.
- Nie wnikam, ale nie przesadźcie z tym alkoholem. Tylko Louis jest pełnoletni. - powiedział na odchodne i zamknął drzwi.
Niedługo po tym ja i Horan poszliśmy do naszego pokoju. Ledwo zdążyliśmy przekroczyć próg i zatrzasnąć za sobą drzwi, a już poczułem ciało przylegające do mojego od tyłu i dłonie wsuwane pod koszulkę, które spoczęły na moich brzuchu.
- Niall? - zapytałem zachrypniętym tonem. Odkaszlnąłem. - Niall, co robisz?
Zachichotał pod nosem i odwrócił mnie do siebie gwałtownie. Lekko się zachwiałem pod wpływem alkoholu. Odległość między nami wynosiła naprawdę niewiele i naprawdę niewiele trzeba było, by ją obrócić w nicość. A on nadal milczał. Chyba ten cwany uśmieszek i błysk w oku miały być odpowiedzią. Byłem już trochę senny, więc minęło kilka sekund, zanim zorientowałem się, że usta chłopaka przed chwilą były na moich, a teraz zjechały na szyję. Robił językiem niewidzialną ścieżkę, biegnącą od samego podbródka aż do obojczyka. "Zaraz! Kiedy on zdjął ze mnie koszulkę?!"
Zachowywał się inaczej, tak nie Niall'owato. Przecież on zawsze był uważany za tego najgrzeczniejszego, najcnotliwszego, najbardziej poukładanego i przede wszystkim, nieśmiałego. A teraz proszę! Bezwstydnie zajmował się każdym, chociażby najmniejszym, fragmentem mojego ciała. W jednej sekundzie zabrałem się za rozpinanie guziczków jego białej, już pomiętej koszuli. Prędko się jej pozbyłem i przejechałem palcami po jego nagim, ciepłym torsie.
W chwili, kiedy jego dłonie zsunęły ze mnie spodnie, a sam przycisnął się do mnie tak, że czułem jego przyrodzenie na moim, myślałem tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się na łóżku i pozbyć się zarówno jego, jak i moich, ostatnich części garderoby. Pomogłem mu uporać się z jego zamkiem od spodni i za chwilę oboje opadliśmy, nie zaprzestając krótkich i nieco agresywnych pocałunków, na idealnie zaścielone posłanie.
- Niall, przestań. Jesteś pijany. - powiedziałem, odpychając go od siebie, choć niechętnie.
- Myślisz, że nie będę potrafił się tobą zająć?
- Nie, nie o to chodzi.
- Całkiem nieźle całujesz. - wyszeptał do mojego ucha, ignorując w pełni moją odpowiedź i zaraz znowu wpił się w moje wargi.
A potem już wszystko działo się szybko i chyba nie do końca przemyślanie. Najpierw Irlandczyk zajął się mną. Rytmiczne ruchy dłonią na moim penisie, zastąpił po kilku minutach swoimi ustami. Czułem się tak inaczej niż w kontakcie płciowym z kobietą. Tak jakby jego ssanie, lizanie dotykanie mojego przyjaciela było jakieś inne. A przecież różniło się tylko w teorii, w praktyce chodziło o to samo. Ale było to przyjemniejsze, o niebo lepsze i bardziej podniecające. Chyba słyszał mnie cały dom, czyli nasi przyjaciele, Simon i inny uczestnicy, jednak puściłem to mimochodem. Jęczałem z każdą sekundą coraz głośniej i częściej, a Niall co chwilę spoglądał na mnie z iskierkami w oczach. Nie zdążyłem go uprzedzić przed końcem, ale on nawet się tym nie przejął. Horan po prostu przełknął białą, ciepłą ciecz z mojego członka bez żadnym sprzeciwów. Podniósł się po chwili do mnie i pocałował delikatnie. A potem przyszła kolej na mnie. Kilka minut czekałem, aż mój oddech wróci do w miarę normalnego. Muskałem swoimi wargami jego klatkę piersiową, w między czasie dłoń wsuwając do jego bokserek. Ścisnąłem przyrodzenie Niall'a i zacząłem nią delikatnie poruszać w górę i w dół. Zniżyłem się do do jego krocza i teraz tuż przed oczami miałem jego kolegę. Długo nie czekałem. Musiałem mu się odwdzięczyć za to, co robił dla mnie. Ucałowałem jego główkę, językiem przejechałem po całej jego długości.
- Nie drocz się. - wysapał Horan.
- Dlaczego?
- Malik, kurwa, bo nie! - jęknął.
Postanowiłem już długo go nie przetrzymywać i objąłem jego męskość ustami. Czułem satysfakcję, kiedy blondyn niemal wił się pode mną i krzyczał moje imię. Jego jęki były jak muzyka dla moich uszu. Mogłem mu sprawić przyjemność i to mnie tak cieszyło.
W końcu on również doznał tego uczucia, a moje policzki zaczęło wypełniać jego nasienie. Smakowało nim. Wiem, jakie to było banalne, ale to tak jakby jakaś cząstka Niall'a teraz była we mnie. Ostatni raz naznaczyłem ustami jego członka i położyłem się obok chłopaka, wtulając w jego bok. Objął mnie ramieniem. I nadzy w swoich ramionach zasnęliśmy, mocno przytuleni do rozpalonych ciał.
Rano obudziłem się na łóżku sam. Niall stał już przed szafą i najprawdopodobniej szukał czegoś do ubrania. Uśmiechnąłem się mimowolnie, spoglądając na mojego półnagiego przyjaciela. Na samo wspomnienie o minionej nocy, moje policzki rumieniły się. Chłopak odwrócił się w moją stronę i aby założyć skarpetki, usiadł na skraju jego łóżka, na którym ja aktualnie leżałem przykryty do pasa cienką kołdrą. Musiałem być całkowicie nagi, skoro moje bokserki leżały na drugim końcu pokoju. Pociągnąłem go do siebie za nadgarstek i objąłem delikatnie ramieniem, kiedy chłopak opadł obok mnie.
- Jak tam, mój mały leprechuan'ie?
- Nie twój. - roześmiał się pod nosem i cmoknął mnie w policzek.
- A ta noc? - zapytałem, chcąc zabrzmieć na wyluzowanego, choć tak naprawdę w środku drżałem, bo spodziewałem się najgorszego.
- Daj spokój, stary! To była zwykła zabawa. Chyba nie wziąłeś tego na poważnie? - powiedział tym swoim melodyjnym głosem, który trochę złagodził ból.
Naprawdę byłem tak naiwny i myślałem, że po jednej nocy on nagle stanie się homoseksualny i od tak się we mnie zakocha, jak ja w nim?
- Nie no, jasne, że nie. Ja też żartowałem. - szturchnąłem go lekko w ramię i ze sztucznym uśmiechem wstałem z łóżka.
Ubrałem na siebie bokserki i biorąc jakieś dresy z krzesła i pomięty t-shirt leżący w kącie, wszedłem do łazienki. Z poczucia własnej bezsilności zsunąłem się po drzwiach na zimne kafelki. Schowawszy twarz w dłoniach, zacząłem cicho łkać tak, aby chłopak nie był w stanie mnie usłyszeć.
Może to nie było fair, że go okłamałem, lecz nie mogłem mu powiedzieć o nocy z Niall'em. Może bałem się wypowiedzieć słowa o tym, jak było mi dobrze, a następnego ranka on po prostu złamał mi serce? Chyba to było bardziej prawdopodobne, że na niemiłe wspomnienie wypowiedziane na głos zaniosę się płaczem, niż niechęć aby Harry wiedział o mnie i Irlandczyku.
I od tamtego czasu obiecałem sobie, że nie zaufam facetowi, ale no cóż. Stało się. Tak, Styles mnie omotał. Tamtej nocy zmiękłem, on roztopił moje serce tym jednym, głupim pocałunkiem. Ale kto by pomyślał - Harry gejem? Ten Harry, który tak często zaliczał jedną pannę za drugą, że można by było to nazwać w jego przypadku dyscypliną sportową, jest homoseksualistą. W nocy, kiedy się o tym dowiedziałem, nie mogłem zasnąć, bo to zajęło znaczną część w moim umyśle. To było tak nieprawdopodobne. Ale on mnie pocałował, powiedział o swoim uczuciu do... niego. To mnie tylko przekonywało do tej prawdy. Było mi go szkoda. Naprawdę żal mi się zrobiło chłopaka. W końcu sam się czułem kiedyś podobnie. Jednak w moim przypadku to było na pewno słabsze. Ja byłem chwilowo zafascynowany Horanem, a on i Louis byli przecież tak zżyci i niemal na każdym kroku okazywali sobie, jak się kochają do tego stopnia, że fanki wierzyły w prawdziwość Larry'ego Stylinson'a. I jakby nie patrzeć, z jednej strony to była prawda. Harry kocha Lou, ale ten woli Eleanor. Boże, ten chłopak jest taki durny! Niby najstarszy, a głupi jak paczka gwoździ. Złość wypełnia moją krew, kiedy patrzę jak Harry dzielnie udaje, że zbliżenia Tomlinsona i jego partnerki, nie ranią go. A cierpiał przez nie i to bardzo. A wiedział o tym nie kto inny jak ja. Zaufał mi i powierzył swój największy sekret, choć trochę przymusowo, ale nie skłamał, bo przecież mógł, prawda? Wcale nie miał obowiązku mówić mi tego, a jednak powiedział prawdę o tym, co czuje wobec dwudziestolatka. Przez pierwsze kilkanaście dni znosiłem to normalnie. Wyglądało to tak, że on przychodził o każdej porze dnia i nocy, mówił, co mu leży na sercu, dziękował w formie pocałunku i wychodził lub czasami zostawał dłużej wtulony w mój bok. Uwielbiałem jego dotyk. Był taki zawsze miły i delikatny. A jego uśmiech to widok, który poprawia znacznie humor, kiedy za oknem jest szaro. Po prostu był takim jasnym światełkiem w otchłani ciemnego tunelu. Lubiłem jego towarzystwo od zawsze. Pomimo swojego odwiecznego zboczenia, był naprawdę dobrym towarzyszem do filozoficznych rozmów. I ja chyba również byłem, skoro mówił mi o wszystkim, a najczęściej wspominał imię Louis. Naprawdę czułem się jakoś doceniony w ten sposób. Ale potem to zaczęło jakoś tak ranić i zdawałoby się, że za każdym razem, kiedy mówi to znowu, ponownie a potem jeszcze raz, coś we mnie się psuło. Na początku były to drobne pęknięcia, ledwie widoczne rysy na duszy, ale z czasem, kiedy on wypowiadał to coraz częściej, miałem wrażenie, że wręcz obumieram i tylko kilka powtórzeń, aż w końcu się rozsypię pod wpływem tysiąca krzywych szram na moim duchu.
- Zayn? Zayn, słyszysz mnie?! - wołania Harry'ego wpadły wprost do mojego ucha.
- Harry, ciszej. - upomniałem go. - Słyszę przecież normalnie.
- No chyba nie bardzo, bo próbuję cię przywołać na ziemię od kilku minut. Żałujesz, że nie widziałeś się z Caroline, prawda? - odpowiedział trochę smutnym tonem.
Postanowiłem prędko wyrzucić tą myśl z jego głowy i tylko ucałowałem jego lekko rozchylone wargi. Czułem jak kąciki ust lekko zadrżały podczas pocałunku. Uśmiechał mimowolnie. To było coś niesamowitego. Uwielbiałem to, wręcz napajałem się tym.
- Spędziłem wspaniałą noc z tobą. Nie mam czego żałować. - mruknąłem do jego ucha, lekko przygryzając płatek.
- Jasne. Na pewno wolałbyś spędzić tę noc z nią. - zaśmiał się i wstał z łóżka całkiem nagi.
Stał tyłem do mnie, więc widok miałem naprawdę ciekawy. Styles'owe pośladki z samego ranka - piękne, prawda?
Rozejrzał się po pokoju i zaraz wsuwał już na siebie bokserki. Szkoda. Mi jego nagość naprawdę nie przeszkadzała.
- Hej, Harry - zawołałem, kiedy chłopak chciał czmychnąć do swojego pokoju. Odwrócił się na pięcie i kiwnął głową, dając mi do zrozumienia, że zamienia się w słuch. - Muszę sobie kupić coś do ubrania. Pójdziesz potem ze mną na zakupy?
- Jasne, spoko. Ale najpierw pozwól, że się ogarnę.
- Spokojnie. Tak później, około trzynastej?
Przytaknął i zamknął za sobą drzwi, mnie zostawiając leżącego na łóżku. Całkiem nagiego i samotnego. Zacisnąłem mocno powieki, przypominając sobie jego wczorajsze słowa.
"Oj, wiesz, o co mi chodzi" - wiedziałem, niestety i to chyba bolało.
- Harry, co ty robiłeś u Zayn'a? - doszedł mnie głos Louis'a zza drzwi. Choć lekko przytłumiony, słyszałem to zdziwienie.
"No powiedz mu. Pochwal się, jak bardzo było ci dobrze. Hazza, no dalej. Mów!", krzyczałem na niego w myślach z nadzieją, że to usłyszę. Jednak nie mogłem się tego po nim spodziewać. Sam przecież zaproponowałem ten związek, jako "Chodź, ja wygadam się tobie, ty mnie, a potem spędzimy kilka godzin na migdaleniu się, bo wiem, że kobieta ci dobrze nie zrobi". Tak miało to wyglądać. I poważnie nie chciałem niczego więcej. Liczyła się na początku tylko pomoc dla niego. Czy to źle, że chciałem dać mu trochę ciepła? Nie. Znaczy się tak, ale nie. Zasługiwał na to, bo przecież Louis mu tego nie mógł dać, ale mogłem przewidzieć jak sprawy się potoczą i że to pójdzie za daleko. Raz to przerabiałem, po co pakowałem się w to znowu? Ach, no tak. Mężczyźni to mężczyźni. Kobiety to kobiety. Nie moja wina, że do swojej płci czułem większy popęd seksualny, ale jak się okazuje - nie tylko seksualny...
- Ja? - zapytał retorycznie, ledwie dosłyszalnym tonem - Ja chcia... chciałem tylko... no... zobaczyć... czy... czy... czy ma moją koszulkę! - wyjąkał w końcu całe zdanie. Denerwował się, nawet ja to słyszałem pomimo ściany. A nadzieja prysnęła niczym kolorowa, piękna bańka mydlana.
- Koszulkę? Dlaczego miałby ją mieć? - Tomlinson był dziś strasznie dociekliwy.
- Zginęła mi po ostatnim praniu koszulka... "Ramones"! Tak, właśnie ta... A on... lubi w czarnym chodzić to... to pomyślałem, że może ją ma.
- Ach, no możliwe. Wyglądasz na zmęczonego. - Lou nie dawał za wygraną. Boże, czy on musi ciągnąć ten temat?!
- Z wrażeń nie spałem przez pół nocy! - zawołał radośnie Loczek.
- Ja też się cieszę, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Czuję się jak zakochana nastolatka! - powiedział uradowanym tonem, a ja domyślałem się, że Harry tylko zaciska pięście za plecami ze złości.
"Ty chyba też się tak czujesz, co Zayn?" - zapytało moje wewnętrzne Ja.
- Chyba. - mruknąłem półgłosem.
Dłużej już nie rozmawiali, Louis puścił go do siebie, a sam pewnie wrócił do swojej śpiącej królewny.
Mnie się wstawać nie chciało, to siła wyższa zmusiła mnie do tego. A kiedy stanąłem przed szafą całkiem nagi, przeleciała mi myśl, że rzeczywiście mógłbym przeleżeć cały dzień w łóżku, ale pod jednym, głupim warunkiem: Harry musiałby być obok mnie - inaczej to by nie miało sensu.
Ubrany w czystą bielizną, rozejrzałem się po pokoju. Wolnym krokiem przeszedłem się po nim i zebrałem ciuchy walające się wokół. Rzuciłem je na dno szafy. W dłoni został mi tylko biały kawałek materiału. Harry'ego koszulka. Bez zastanowienia wsunąłem ją przez głowę, a do moich nozdrzy doszedł zapach jego perfum. Jeny, jak one pięknie pachniały. Olejek pomarańczowy połączony z lekką nutą lawendy. Racja, Harry zawsze używał świeżych zapachów, że też wcześniej tego nie zauważyłem.
~ ~ ~
Na samą myśl o tym spędzeniu kolejnych kilku godzin z nim w galerii, z dala od chłopców, cieszyłem się jak dziecko. I to mnie nawet zaczęło ciut przerażać. Powinienem zwolnić, trochę zastopować.
- Co się tak szczerzysz? - zaśmiał się Harry, spoglądając na mnie z delikatnie przekrzywioną na lewo głową. Niesforne ciemne loczki opadły na jego czoło, które zaraz odgarnął charakterystycznym dla siebie potrząśnięciem głową, a potem odgarnął je na bok dłonią.
- Nie nic. Może znajdę koszulkę "Ramones" i nie będę musiał pożyczać od ciebie. - wytknąłem mu język.
- Słyszałeś? - zapytał, spuszczając wzrok. - Wiesz, coś musiałem powiedzieć. Przepraszam. - wyszeptał, aby nikt nie usłyszał go w salonie. A używając "nikt" mam na myśli Louis'a i Eleanor. Czy ta dziewczyna serio musi u nas tyle siedzieć?
- Nic się nie stało, rozumiem. - wymamrotałem i gdy już oboje byliśmy ubrani, aby wyjść na dwór, ująłem jego dłoń odruchowo.
Wyrwał ją po ułamku sekundy z mojej. "Ej, Styles, to zabolało." Dlaczego odskoczył jak oparzony? Bo Tomlinson musiał wyjść na korytarz.
- Daj mi rączkę, Harry. Jeszcze się zgubisz. - powiedziałem i ledwie powstrzymałem się, aby nie zrobić tego z zaciśniętymi zębami.
Spojrzał na mnie, jakby chciał zakomunikować: "Zayn, zwariowałeś?!" A ja miałem największą ochotę odkrzyknąć na głos: "Nie, nie zwariowałem!"
- Gdzieś się wybieracie? - wtrącił swoje trzy grosze dwudziestolatek, krzyżując ręce na piersiach. Poczułem jego złowrogie spojrzenie na sobie. Musiałem się powstrzymać, aby nie wrzasnąć mu prosto w twarz: "Stary, o co ci chodzi? Czyżbyś był zazdrosny? Chodź, zaparzę naszą ulubioną kawę i opowiem ci, jak Harry spędził wspaniale noc ze mną, jak dobrze całuje, jaki cały jest idealny. I mój, a nie twój.", ale zaraz, tego ostatniego nie mógłbym niestety powiedzieć.
- Jedziemy na zakupy. Podpatrzę, co mu się podoba i nie będzie problemu z prezentem. W końcu za półtora tygodnia pierwszy lutego. - odpowiedziałem mu.
- Ale ja nic nie chcę. - zaprzeczył Loczkowaty.
- Jasne, że chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. No chodź, idziemy. - uśmiechnąłem się do niego szeroko i popchnąłem w stronę drzwi.
Już je zamykałem, gdy Louis krzyknął, informując nas o wieczornych odwiedzinach Paul'a. Wsiedliśmy do Harry'ego Audi R8 i ruszyliśmy z podjazdu.
- Zayn?
Spojrzałem na niego pytająco.
- Wiesz po co Paul ma przyjechać?
- Nie mam pojęcia. - odparłem trochę od niechcenia.
- A co jeśli, któryś z chłopaków nas słyszał i zadzwonili z tym do niego? - zapytał lekko drżącym głosem.
- Harry - zacząłem, kładąc dłoń na jego udzie. - nie bój się. Na pewno nikt nas nie słyszał. Każdy był zajęty sobą.
- A jeśli nie?
- A jeśli nie, to sądzę, że nie obyło by się bez jakiegoś opieprzu na dzień dobry. Wyluzuj. - powiedziałem, a w między czasie przesuwałem rękę ku górze, aż zatrzymała się prawie na jego koledze. Palcem delikatnie go dotknąłem.
- Zayn, dekoncentrujesz mnie. - rzekł poważnym tonem, ale na końcu jęknął, gdy łagodnie zacisnąłem palce na jego kroczu.
- Właśnie o to mi chodziło. - zaśmiałem się pod nosem.
Spojrzałem na zegarek, była równa w pół do drugiej, "Więc do wieczora mamy jeszcze sporo czasu, prawda, Styles?" Cieszyłem się nasze wspólne zakupy, choć był to po części pretekst. Ostatnimi czasy coraz bardziej pragnąłem spędzać z nim niemalże każdą chwilę. Choć starałem się na początku, jak tylko mogłem, teraz już nie było drogi ucieczki. Byłem zmuszony przyznać przed samym sobą, że rozkochał mnie w sobie. Sprawił, że zaczynam wariować i wszystko co robię, robię pod myśl "Co na to powie Harry?", wstaję, bo wiem, że kolejny dzień to kolejna okazja, aby, za pomocą rozmowy lub chociaż najmniejszego zbliżenia, zbudować uśmiech na jego słodkiej buźce. On sam w sobie był rzeczą, dla której od niedawna zachciało mi się żyć każdą chwilą. "Brawo, Zayn, wpadłeś."
___
___
Przepraszam za błędy, jeśli jakieś były.
Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale jednak się nie wyrobiłam, więc przepraszam za to bardzo, ale stwierdziłam, że gdybym go pisała do którejś w nocy, ze względu na moje przysypianie po prostu bym go spieprzyła. Ach, no i przepraszam, że tak gmatwam w Waszych pięknych główkach (i mi nie zaprzeczać! Pamiętajcie - Everything has beauty. But not everyone can see it.), ale stwierdziłam, że tak może będzie ciekawiej i zakończenie będzie mniej prawdopodobne. Za podsunięcie pomysłu dziękuję z całego serduszka Wioli, bo gdyby nie ona, chyba już w tym rozdziale dałabym początek końca (Boshhe, jak to dziwnie brzmi o.O). W poniedziałek wyjeżdżam i nie będzie mnie do środy. Mam nadzieję, że uda mi się z 12 rozdziałem wyrobić do wyjazdu. Pokażcie mi jak bardzo go chcecie, to zrobię wszystko by go dodać. :D Wiem, jestem wymagająca. :C
Kocham Was bardzo. - wiem, powtarzałam to z milion razy, ale to nie moja wina, że jestem tak pokojowo nastawiona dla wszystkiego, co oddycha. :*
+ założyłam bloga na jednoparty, na razie tylko jeden, ale niedługo kolejny będzie. Zapraszam: http://be-like-u.blogspot.com/
+ założyłam bloga na jednoparty, na razie tylko jeden, ale niedługo kolejny będzie. Zapraszam: http://be-like-u.blogspot.com/
bożebożeboże! co ten Louis odpierdala?! nagle się dopytuje, martwi i wgl!? niech pobędzie trochę zazdrosny i się skapnie że nie kocha Elki, ugh nie lubię jej xD Zayn jest słodki, no i Hazza! nie ma jak szukać wymówki na poczekaniu xD
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity <3
czekam na nn kochanie, Ty wiesz <3
[http://heart-without-you.blogspot.com/]
Wow! Po prostu epickie!! No i jeszcze wątek Zialla. Jestem w niebie *___*
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww! Zazdrosny Lou, Zazdrosny Lou, Zazdrosny Lou! Kocham to! Dobrze mu tak! Niech się ogarnie i zostawi Elke dla Harrego! Huehuehue
OdpowiedzUsuńA Zarry... jest jak zwykle piękny
+WYCZUWAM ZIALL'A MILORDZIE HAROLDZIE! Lubie to! Kocham to! Trochę mi się smutno zrobiło... najpierw się cieszyłam, jak Niall zaczął się dostawiać do Zayn'a, ale potem jak on do niego,że to zwykła zabawa... No kurwa, Horan! Że co proszę?! Jaka zabawa?!
Och, tak mnie to teraz ciekawi! Mam tyle pytań... Lou zostawi El? Będzie z Harrym? Czy Harry wybierze Zayn'a? Czy Zayn będzie z Niall'em? I... ooooooł! Boże, ale mnie zaciekawiłaś! Nie mogę się doczekać następnego! xx
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Czujesz moją ekscytację?! Kocham ten rozdział!!! I nawet nie wiesz jak bardzo!!!
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, genialny i jeszcze lepszy niż cudowny i genialny <3 NIE NO POZYTYWNIE MNIE ZASKOCZYŁAŚ!!! Szczerze przyznam, że to jeden rozdział z moich ulubionych i chyba postawię go na pierwszym miejscu!!! Ziall i Zarry w jednym <3 kocham to po prostu!!! Teraz mam tysiące myśli w głowie o tym co będzie dalej (Zarry Larry a może Zaynowi uda się z Niallem i będzie Larry? nie no nie wytrzymam od tego natłoku) i takie ciepło na serduszku po przeczytaniu tego <3 momentem płakałam po tym jak Niall potraktował Zayna i kiedy ten słuchał tłumaczenia Harrego. JEZU NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAC CO BĘDZIE DALEJ !!!
dziękuję za takie miłe słówka na końcu <3
umynudtxchdshuend zajebisty jak zawsze *______*
OdpowiedzUsuńale ja nie chcę Zarrego, ja chcę Larrego! :(
mam nadzieje, że wstawisz następny przed poniedziałkiem xx
Louis chyba zazdrosny XD Ja już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! :) Nie spodziewałam się, że Zayn z Niall'em wcześniej... ;p
OdpowiedzUsuń+ obydwa moje konta na twitterze są na razie zablokowane :p
Usuńomomomom. wątek Zarrego był fajny :D oczywiście ciekawi mnie co będzie dalej,bo tu tak teraz rozkminiam,ale wolę poczekać na dalszy ciąg XDD zaskoczył mnie Ziall o.o ale no dobra ,dobra ogar. czekam na kolejny rozdział =D
OdpowiedzUsuńWłaśnie przez Ciebie moim ulubionym bromacem, zamiast Larry'ego stał sie Zarry. Wiec proszę i błagam na kolanach o wiecej Zarry'ego.
OdpowiedzUsuńNo dobra co do rozdziału... Co mogę wiecej powiedzieć, oprócz tego ze jest zajebisty, cudowny, wspaniały, nieziemski? No moze tylko dzizas kurwa ja pierdole ( przepraszam za słownictwo) ten rozdział jest zdecydowanie najlepszy, najulubienszy, najkochanszy itp. itd. Kocham Cię, uwielbiam i wsztawiaj szybko 12.
Ooo Ja! Normalnie chyba najlepszy rozdział.
OdpowiedzUsuńZaskoczylaś mnie tym Ziall'em, ale muszę przyznać, że dobry pomysł. Oczywiście wszystko świetnie opisane. I, że taki nasz Niall'ek złamał Zayn'owi serducho. No no. :)
Ja wiem, że to opowiadanie bardziej o Larry'm, ale muszę przyznać, że kocham twojego Zarry'ego. To jest silniejsze ode mnie.
No i Lou chyba traci grunt pod nogami. 'Biedy' zauważył, że Harry nie jest tylko jego. I dobrze mu tak, niech będzie zazdrosny.
Ale szkoda mi Zayn'a. Taki dobry chłopak chciał pomóc przyjacielowi, a znowu wpakował się w nieodwzajemnioną miłość. ;(
No nic czekam na dalszy ciąg historii :)
Pozdrawiam Dreamer. www.lovestory-1d.blog.onet.pl
* Zarry'm, kurde o czym ja myślę. :)
OdpowiedzUsuńDreamer
A jednak dobrze było. Cofam poprawkę :)
UsuńDreamer
beeeeejbeeeeee.Umarłam. Wspaniale to napisałaś. Malik i złamane serce? Czyli od tego to się wzięło ,że łamie innym serca. Dawaj misiu kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPS: a tak ode mnie. BIEDNA Caroline. Nie ma szczęścia w miłości.. hahahhahaha
Świetne :)
OdpowiedzUsuńScena.. mrrrr. Ogólnie - jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam. :D
Czyli koniec Larrego Stylinsona? W sumioe to troche szkoda, ale Zarrym też się zadowolę ;* Świetny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńZarry<333 Po prostu kocham ten bromanse!!! Uwielbiam Larrego, ale tym razem jestem za Zarrym;)Niech tylko Harrry nie skrzywdzi Zayna i nie zostawi go chamsko dla Louisa..To będzie koszmar!!
OdpowiedzUsuńJejciu jak mi teraz Zayna szkoda ;x. Znowu powtórzy się to co z Niall'em ; < . Ale da radę, silny chłopak jest :* . Swoją drogą, Ziall by tutaj świetnie pasował :D . Czekam na kolejny <3.
OdpowiedzUsuńTo pojechałaś teraz! Cu-dow-ne! Czekałem na to od początku. Zakochał się, zakochał! Kurczę, ale z drugiej strony, napisałeś, że przez to zakończenie będzie mniej prawdopodobne.. Wnioskuję przez to, że Hazza nie będzie z Zaynem, bo tak teraz na to wygląda. A pasowaliby do siebie, tak idealnie. A Lou niech stanie na ślubnym kobiercu i zobaczy Zarrego, zrobi się zazdrosny i powie Hazzie, że go kocha. Wtedy Harry go pocałuje. Zayn ucieknie z kościoła i dopiero teraz Hazza zrozumie, co się stało. Pobiegnie za nim, powie mu, że go kocha i bedą żyli długo i szczęśliwie. A z Lou zrobi się Nouisa.xD Dobra, wali mi. XD
OdpowiedzUsuńLp
świetny rozdział ! czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńO jejku! Nie spodziewałam się tego, że poza Larrym i Zarrym pojawi się tu inny bromance. A tu proszę jaka niespodzianka, jest i Ziall. :D
OdpowiedzUsuńCudownie ten rozdział Ci wyszedł.
I to takie słodkie, że pisałaś ze strony Zayna i że opisałaś jego uczucia. Biedak wpadł po uszy. I mimo że dla mnie zawsze będzie się liczył Larry, w tym opowiadaniu Zarry jest niesamowity i nie miałabym nic przeciwko, jeślibyś tak to zostawiła. ;) Ale jeśli jednak zwiążesz Harrego z Lou, nie obraże się. xx
Mam nadzieje, że zdołasz tu coś dodać do jutra! Umieram z ciekawości, co wymyślisz. ;)
P.S. możesz dać jakiś dziki seks w przebieralni albo na zapleczu, haha xD
Rozdzial cudowny ^^ Uwielbiam larrego ale twoj zarry jest cudowny. Nie zmieniaj tego narazie. Swietnie ze napisalas cos z perspektywy Zayna moglabys robic to czesciej ;P prosze dodoaj nowy rozdzial juz dzisiaj ;d
OdpowiedzUsuńHejoo. ;>
OdpowiedzUsuńŚwietne. Genialne . SUPER!
Zapraszam na mojego bloga : http://mylifereally1d.blogspot.com/
Prolog i rozdział 1 za nami :D
Zajeee. :D
Jejku.. *__*
OdpowiedzUsuńPrzecudownie.!
Z kolejnymi rozdziałami coraz bardziej zakochuję się w twoim opowiadaniu <33
Twój Zarry jest nieziemski, fajnie by było gdyby byli ze sobą.. :D
Krótko mówiąc wszystko jest świetnie.! :*
Kocham i wielbię
~Karolina.
Awww ! Ja bym jednak chciała żeby Zayn był szczęśliwy <3
OdpowiedzUsuńo jaaaa < 3
OdpowiedzUsuńZayn się zakochał ^^
omnomnomnomn super ;3
Nie no normalnie chyba kupię Ci Rafaello, bo wyraża więcej niż tysiąc słów *-* Kocham to że łojezuu *____* Fakt, zgodzę się z komentarzami niżej. Louis nieźle odpierdala, a Zarry robi się silniejsze ;) Biedne Hazziątko D: // Mel LARRY FOREVER
OdpowiedzUsuń