NOWOŚĆ! Zadawaj pytania postaciom z tego opowiadania na character-ask-yimb.tumblr.com w zakładce "message"!
Dom Skoczka: reason-to-be-suicidal.tumblr.com
Hej, Monsterki! Dużo osób w komentarzach pytało (albo prosiło) o nowe opowiadanie. Zainteresowanych kieruję na giovimonster.tumblr.com, a później do zakładki "TWÓRCZOŚĆ". Zaczęłam pisać nową historię o Larrym oraz takie dodatkowe, w którym pojawi się para hetero (nie zdradzę kto z kim) oraz Niam. Zapraszam! xoxo

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 8.

Upiłem łyk kawy, podstawiając filiżankę do ust. Było dosyć wcześnie, dopiero przed ósmą. Ani Gemma, ani mama jeszcze nie wstały. Zasnąłem wczoraj dosyć szybko, jednak długo nie spałem. Louisa siedziała w mojej głowie i nawet nie śniło się jej opuścić moich myśli. Wyganiałem, mówiłem "a sio!", ale ona nie słuchała. Nie, na pewno się nie zakochałem. Co to, to nie! Lecz było w niej coś takiego innego, co różniło ją od przeciętnej nastolatki. Nawet jeśli porównać ją do Florence, jej, jak wnioskuję, przyjaciółki, to dwie całkiem różniące się od siebie istoty. Wariuję, jednoznacznie wariuję. Postanowiłem udać się do swojego pokoju i ubrać, nie mogę chodzić cały dzień, mając na sobie jedynie granatowy, wyciągnięty sweter i bokserki pod nim. W progu kuchni minąłem zaspaną siostrę.
- Schudłeś. - skwitowała, przyglądając się mojemu ciału.
- A no wiesz, tak jakoś. - mruknąłem i zniknąłem na schodach.
Zamknąłem za sobą drzwi od pokoju i podszedłem do szafki nocnej, gdzie mój telefon wibrował. Przestał. Spojrzałem na ekran. 7 nieodebranych połączeń od: Zayn.
Szybko do niego oddzwoniłem, odebrał niemal natychmiast, a ja usiadłem na łóżku.
- Powiesz mi, co to za laska?! - prawie krzyknął, ściszył głos zapewne tylko dlatego, że reszta chłopców jeszcze śpi.
- Jaka laska? - zapytałem niepewnie.
- Och, Boże, nie udawaj głupka. Wejdź na jakikolwiek portal plotkarski.
- Poczekaj. - przełączyłem na głośnomówiący i odłożyłem telefon z powrotem na półce. Zabrałem laptopa i włączyłem go, kładąc sobie sprzęt na udach. - Jak tam w domu?
- Okey, wczoraj zrobiliśmy sobie mały maraton filmowy. Poczekaj. Wyjdę, by nie obudzić Caroline. - po chwili usłyszałem, jak drzwi się zamykają.
Ale zaraz... Caroline? Spała u niego? Znowu? Za dużo pytań wepchało się do mojego umysłu całkiem nieproszenie. Jasne, nasz związek jest bez zobowiązań, ale to nie zmienia faktu, że i tak poczułem się zazdrosny i coś mnie zabolało tam w środku, tak w lewej piersi. Ale sam jeszcze wczoraj twierdziłem, że on nigdy nie będzie tym jedynym. I nie mógł być. Nie jestem pewny czy bym tego chciał.
- Ej, to mam rozumieć, że ty i Caroline już razem? - zapytałem, starając się, by wyszło to z moich ust płynnie, by nie wyczuł tej niepewności.
- Miałem ci powiedzieć... Przepraszam... - wyczułem z jego głosu, że zrobiło mu się trochę głupio. - Polubiłem ją, a przecież nasz zwią... - urwał. -... ja i ty to tylko wolna miłość.
- No tak. Spoko, rozumiem. - odparłem miłym tonem. Wpisałem w wyszukiwarkę "Dziewczyna Harry'ego Styles'a" . Zayn miał rację, chyba każda możliwa strona pisząca o życiu codziennym celebrytów, zamieściła artykuł o mnie i rzekomej nowej dziewczynie. Kliknąłem na jeden link. Omiotłem tekst wzrokiem, było coś tam, że w nocy urządziliśmy sobie spacer i wracaliśmy z zakupami. Moje podejrzenia okazały się trafne, kiedy na zdjęciach zobaczyłem siebie i Louisę w drodze do jej domu i jak się przytulaliśmy na pożegnanie. Ponoć się jeszcze całowaliśmy, ale zdjęcia były niewyraźne, dlatego nie zostały umieszczone na portalu.
- I co? Masz? - zapytał zniecierpliwiony Malik.
- Mam. To pomyłka. Owszem, ja ją znam to Louisa, ale my tylko rozmawialiśmy, no i to był zwykły misiek na pożegnanie, nic więcej.
- Czyli nie jesteście razem?
- No co ty!
- Ach, w takim razie przepraszam, że tak na początku naskoczyłem. Po prostu, już myślałem, że mnie okłamujesz z twoim uczuciem do... - nie wypowiedział jego imienia, na szczęście. - I że to wszystko to jakieś marne pozory.
- Dałbym wiele, by to były pozory. - wyszeptałem, czując, jak łzy napływają mi do oczu. - O wiele łatwiej byłoby, gdybym był normalny.
- Ej, Styles, otrzyj te łzy. - powiedział ciepłym tonem. Chciał dodać mi w ten sposób otuchy. - Ty jesteś normalny, ja też...
- Ale ty masz dziewczynę. A twój pociąg do mężczyzn to zapewne chwilowe. - urwałem mu w połowie wypowiedzi.
- Możliwe, nie wiem... - wypowiedział cicho, jakby się jeszcze zastanawiał.
- Myślisz, że... Myślisz, że Louis... On... Myślisz, że dałby mi szansę? - wyjąkałem w końcu. Zacisnąłem zęby i czekałem na jego odpowiedź, ale chłopak wciąż milczał. - Nie było pytania. - dodałem zaraz.
- Harry, on zachowuje się ostatnio dziwnie, może to właśnie ma coś wspólnego z twoim wyjazdem? Nie wiem, bo na nasze pytania, dlaczego jest taki zamyślony i smutny, odpowiada, że dowiemy się niedługo, ale nie mamy się czym przejmować. A wracając do Louisy, może stwórz z nią związek?
- Czekaj... Co?! - niemalże się wydarłem.
- No bo patrz, może wtedy Lou zorientuje się, że mu ciebie brakuje i poczuje się zazdrosny?
- Ale ja nie potrafiłbym jej okłamywać, przynajmniej nie w takiej sprawie.
- To powiedz jej prawdę. Mówiłeś, że ją znasz, na pewno ci pomoże.
- Nie jestem pewny. Ale nie, chyba jednak nie.
- Przemyśl to, Styles. Dobra, będę kończył. Volte logo, amo voce. (tłum. Wracaj szybko, kocham cię).
- Pojutrze będę w Londynie. Amo voce. - zakończyłem rozmowę i telefon odstawiłem na półce.
Zacząłem myśleć o tym. Może to wcale nie byłby taki głupi pomysł? Może Louis rzeczywiście za mną tęskni i dlatego tak się zachowuje? Może gdyby zobaczył mnie i Louisę, poczułby się tak jak ja? Pytania zaczęły cisnąć się do mojego umysły. Nie potrafiłem sobie na nie odpowiedzieć, chociażbym nie wiem jak bardzo chciał.
Zanim wyłączyłem laptopa, sprawdziłem jeszcze pocztę i twittera.Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, napisałem szybko: "Dziękuję za wczorajszy spacer, Piękna L. To co, widzimy się dziś?". Przemyślałem to raz, nie więcej. I do końca nie byłem pewny czy dobrze robię, to przecież tylko podjudzi media, ale Louis to na pewno zauważy. Może zacznie rozmyślać kim jest Piękna L.?
Prędko wyłączyłem laptopa i poszedłem do łazienki. Zaliczyłem poranną toaletę i wróciłem do pokoju. Odruchowo chwyciłem komórkę w dłoń z nadzieją, że może Lou coś napisał, ale od niego nic nie było. Tylko jedna wiadomość od Zayna: "Jednak to zrobisz? Myślałem, że najpierw pogadasz z nią, umówisz się czy coś.. Ale nieważne zresztą. Uśmiechnij się w końcu, teraz paparazzi będą Cię śledzić częściej. Powodzenia i pozdrów Piękną L.". W odpowiedzi wysłałem tylko: "Umówię się z nią na później. Czuję, że mnie zrozumie. I pozdrowię, Ty również pozdrów Caroline."
Spojrzałem na godzinę. Ledwie kilkanaście po ósmej. Zszedłem na dół, mama i Gemma siedziały w salonie i oglądały telewizję. Postanowiłem do nich dołączyć i szybko znalazłem się obok mamy. Już po kilku minutach położyłem się z głową na jej kolanach, chcąc znowu poczuć się jak dziecko i choć na chwilę zapomnieć o problemach.
~ ~ ~
Według wcześniej przemyślanego planu, wybiła właśnie godzina 17.30, a ja siedziałem już w parku z Louisą od niecałej godziny. Jeszcze jej tego nie powiedziałem. Choć na początku uważałem, że to wcale nie będzie takie głupie, teraz zwątpiłem. Ja sam raczej na jej miejscu bym się nie zgodził wchodzić w jakiś udawany związek. Może gdyby o tym nie dowiedział się cały świat, to owszem, zgodziłbym się, ale skoro raczej większość naszym fanek od razu z góry założy, że ona jest zła, głupia i tu bym mógł wymienić jeszcze kilka takich określeń, jej nie będzie wcale miło. Spójrzmy prawdzie w oczy, kto chciałby być oczerniany tylko za to, że z kimś chodzi? Nie wiem, dlaczego tak zawsze jest. Gdy mnie przyłapano z jakaś dziewczyną, leciały same negatywne komentarze, jednak Elanor, jak również Danielle, ludzie kochają. 
- Mam wrażenie, że wszyscy się na nas dziwnie gapią. - powiedziała, rozglądając się wokół. - A tam jakiś koleś z aparatem. - Louisa prychnęła i spojrzała na mnie.
- Nie wiesz nic? W sieci krążą zdjęcia, jak się przytulamy i od razu wzięto nas za parę. 
- To wiem, czytałam rano. Flor też dzwoniła, lekko oburzona. No wiesz, jesteś jej numerem jeden. Zresztą, chyba wczoraj to zauważyłeś.
- No tak... Pójdziemy do mnie? Chciałbym pogadać na osobności. - szepnąłem, nachylając się do dziewczyny.
Spojrzała na mnie z wielkim znakiem zapytania wymalowanym na twarzy.
- Nie mam w planach zaliczenia ciebie. Uwierz mi, że Harry Zawodowy Podrywacz Styles nie istnieje już od dawna. 
- Ale teraz też jesteśmy sami.
- Niekoniecznie, może ktoś nas usłyszeć. - wstałem z ławki i wyciągnąłem ku niej dłoń. - Idziemy? - zerknęła na mnie i po chwili zastanowienia splotła nasze palce.
Trzymając się za ręce, ruszyliśmy w stronę mojego domu. Byłem już doskonale wyczulony na paparazzich, więc spostrzeżenie ich nie było wcale takie trudne. Zastanawiałem się czy Louisa również ich widzi. Czułem, że jest niepewna i ma dystans do mnie, jakby się po prostu bała. Odetchnąłem z ulgą, mijając próg mieszkania. Dziewczynę puściłem przodem, od razu weszliśmy na schody i poprowadziłem ją do mojego pokoju. Zamknąłem drzwi, po czym odwróciłem się w stronę siedzącej już na łóżku dziewczyny. Zająłem miejsce na krześle przy biurku.
- No to? Słucham cię - ponagliła.
I nagle dostałem blokady. Jak w drodze do domu wiedziałam doskonale co powiedzieć, tak teraz nie potrafiłem tego z siebie po prostu wydusić. Bałem się niewątpliwie jej reakcji, co powie, jak dowie się, że jestem homoseksualistą i kocham Louisa? To normalne, jednak nie w naszym przypadku. Nawet jeśli Louis odwzajemniałby moje uczucia, zespół by najprawdopodobniej po prostu się rozpadł. 
Nie wiedziałam od czego zacząć. Powoli zacząłem się denerwować i jak zwykle zaczął mnie boleć brzuch. 
- Gryzie cię coś? Powiedz to na jednym wydechu. Mi pomaga. - podpowiedziała z uśmiechem na ustach.
- Jestem gejem. - powiedziałem szybko, ale dziewczyna wydawała się być w ogóle nie poruszona moim wyznaniem, więc kontynuowałem już spokojnie. - Chodzi o to, że ja... kocham Louisa. Wiem, pewnie myślisz, że jestem jakimś pierdolonym odmieńcem i powinienem zniknąć jak najszybciej z powierzchni Ziemi, ale nie zmienię tego. I boli mnie, że on od dawna nie zwraca na mnie uwagi. Odkąd jest z Eleanor, tylko ona się liczy. Larry został zawieszony. Zayn uważa, że jeśli Louis zobaczy mnie z dziewczyną, będzie zazdrosny i w końcu się ogarnie. To jak, wspomożesz? - ostatnie słowa wyszły z moich ust szeptem. Spuściłem głowę i w milczeniu czekałem na jej odpowiedzieć.
To musiał być dla niej lekki szok, przynajmniej tak mi się wydawało, ale Louisa przyjęła to całkiem normalnie. Żadnej otwartej ze zdziwienia buzi, grymasu twarzy ani wybałuszonych oczu.
- Od początku wiedziałam, że coś jest nie tak. Twoje uśmiechy były trochę za sztuczne. - odparła. - Ale jasne, mogę pomóc. 
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że się zgodziła. Najwyraźniej w świecie zaakceptowała moją odmienność.
- Ale mówisz poważnie? - zapytałem z wielkim uśmiechem na twarzy, na co ona tylko przytaknęła i odwzajemniła mój gest. - Nawet nie wiesz, jak mi już ulżyło. A co jeśli nasze fanki zaczną cię mieszać z błotem? - mina mi automatycznie zrzedła i już przed oczami widziałem, jak on mi odmawia. Jednak ku mojemu zadowoleniu, przyjęła to całkiem łagodnie.
- Nic. Nie będę się przejmować tym i tyle. Poza tym, ja ciebie też trochę wykorzystam. Jest dziewczyna, która odbiła mi chłopaka, niedawno się rozstaliśmy, a że ciebie uwielbia, ogólnie was, to poczuje się cholernie zazdrosna. - uśmiechnęła się iście szatańsko, co trochę mnie zdziwiło.
Obraz knującej Louisy z obrazem spokojnej dziewczyny, którą poznałem dotychczas, jakoś mi nie pasował.
- No i jeszcze coś jest... - zacząłem trochę niepewnie, bałem się, że teraz ten plan runie.
- Tak?
- Pojedziesz ze mną do Londynu?
~ ~ ~
Podjechaliśmy właśnie pod nasz dom, kiedy to serce zaczęło walić jak oszalałe i tradycyjnie ze zdenerwowania i obaw, co się stanie po minięciu progu, zbierało mi się na wymioty. Wyszedłem z samochodu pierwszy i chcąc wyjść na dżentelmena, otworzyłem drzwi Louisie, która z gracją wysunęła nogę z samochodu, a za nią poszła cała sylwetka dziewczyny. Prawdopodobnie zauważyła, że się przejmuję i uśmiechnęła się czule, co mi trochę pomogło. Ująłem jej dłoń i ruszyłem trochę niepewnym krokiem w stronę drzwi frontowych. Spojrzałem ostatni raz na dziewczynę, odetchnąłem i chwyciłem za klamkę. Oboje weszliśmy do środka. Zdjęliśmy kurtki i buty, a następnie, wciąż trzymając się za ręce, wkroczyliśmy do kuchni, gdzie Irlandczyk właśnie pichcił coś smacznego.
- Hej, Niall. - rzuciłem, znów chowając się za maską.
- Hej... - odpowiedział przeciągle i spojrzał na dziewczynę z uśmiechem. 
- To Louisa. - przedstawiłem mu koleżankę. 
Zamieniłem z nim dwa zdania. Dowiedziałem się, że Louis jest u siebie, Zayn również, a Liama nie ma i wróci dopiero wieczorem razem z Danielle. Zapewne dziś znów planowali jakąś wspólną zabawę. To się do nich dołączymy.
Wycofaliśmy się na korytarz. 
- To teraz chodź do mnie. - zaproponowałem i nie czekając na zgodę, zaprowadziłem ją na piętro.
Akurat otwierałem drzwi od pokoju, kiedy doszedł mnie głos Louisa.
- Już wróciłeś? - zapytał.
Oboje odwróciliśmy się w jego stronę.
- No tak, stęskniłem się za wami. Lou, poznaj Louisę. - wskazałem dłonią na dziewczynę, widząc jego podejrzliwą miną.
Uśmiechnął się trochę wymuszenie i podał jej dłoń.
- Louisa? Serio? 
- Tak, serio. - zaśmiała się pod nosem. 
Zerknąłem na niego. Nie wyglądał wcale na zadowolonego, co najlepsze, był trochę zdziwiony zaistniałą sytuacją. "Och, Louisie, czyżby coś cię ruszyło tam w środku?"
- Chodź, L. - cmoknąłem dziewczynę w usta, po czym zniknęliśmy za drzwiami mojego pokoju.
Oboje opadaliśmy zmęczeni podróżą na łóżko.
- Teraz będziesz mnie niespodziewanie całować? 
- No wiesz, w końcu jesteśmy razem. - odpowiedziałem poważnie i podniosłem wzrok na nią.
Nie minęła minuta i wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
~ ~ ~
Jak przypuszczałem, Liam przyjechał z Danielle, dołączyła do nas również Caroline.Zdziwiło mnie brak obecności Eleanor, ale naprawdę nie rozpaczałem z tego powodu. Szczerze mówiąc, naprawdę miło patrzyło mi się na Malika i jego nową partnerkę. Pasowali do siebie bez dwóch zdań. W sumie nikogo prócz naszej ósemki nie było. Siedzieliśmy od dwudziestej w salonie. Rozmawialiśmy się, śmialiśmy, popijając alkoholem. Tego wieczoru tak jakby wszystko znów zaczęło się układać. Liam odzywał się do mnie normalnie, to on miał mi najbardziej za złe, że się od nich odsunąłem. Nikt inny mi tak tego nie wypominał. A na pewno nie Louis. No tak, przecież się przyjaźnimy, a przyjaciele nie dręczą siebie nawzajem, by się wyspowiadać z tego co nam leży an sercu. Wiedzą, że jeśli mamy ochotę o tym wspomnieć - powiemy,a  jeśli nie, to po prostu nie zaczynamy takiej rozmowy.
Za oknem było już dawno ciemno, zegar naścienny wybił właśnie jedenastą, a my byliśmy już kompletnie pijani. Znaczy się niemalże kompletnie pijani, ja byłem chyba najbardziej kontaktującą osobą. Louis co chwilę zerkał w moją stronę. Muszę przyznać, że trochę trudno było mi na początku obejmować dziewczynę w talii i składać na jej ustach co jakiś czas czułe pocałunki. Ale z czasem, kiedy poziom alkoholu we krwi wzrastał, szło to całkiem gładko. Nie pamiętałem już, kto zaproponował grę w butelkę na całowanie. Pamiętałem, że w pierwszych minutach obleciał mnie strach, jednakże z każdą kolejną wylosowaną przez kogoś osobą, to uczucie niepewności wyparowało. Louisa puknęła mnie nagle w ramię, więc ja spojrzałem na nią. Wskazała ręką butelkę, która ewidentnie wylosowała mnie. Dziewczyna przysunęła się bliżej. Chwyciłem jej twarz w dłonie i przycisnąłem wargi do swoich. Pocałunek trwał chwilę, na co reszta tylko zabuczała. Wzruszyłem ramionami i ponownie dotknąłem jej warg swoimi, tym razem w trochę czulszym buziaku. Zaczerpnąłem powietrza. Położyłem dłoń na butelce od piwa, zaciskając trzy palce na niej. Zakręciłem. Długo na odpowiedź nie czekałem. W końcu się zatrzymała, więc podniosłem wzrok, spoglądając prosto w oczy Louisa. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. A ja poczułem, że chyba się czerwienię. Na szczęście w tym słabym świetle mało było widać. 
Kątem oka spojrzałem na Zayna. Poruszył znacząco brwiami i kiwnął w moją stronę dyskretnie, dając mi znak na rozpoczęcie działania. Jako że siedziałem na przeciwko dwudziestolatka, musiałem się trochę przysunąć do środka, on również uczynił to samo. Nie wiem dlaczego, ale butelkę, która dotychczas leżała między nami na podłodze, odłożył na bok. 
- Działasz czy nic? - zapytał trochę rozbawiony z tym spojrzeniem flirciarza.
Byłem w tej chwili pewien, że gdyby nie ten alkohol, nigdy do tego by nie doszło. "Ale w sumie dlaczego miałbym z tego nie skorzystać?"
Nie czekając chwili dłużej, nachyliłem się w jego stronę. Lou nie pozostawał mi dłużny, sam wpił się w moje wargi lekko brutalnie. W momencie, kiedy nasze usta się zetknęły, krew zaczęła się ze mnie ulatniać, objawiając się pulsującym bólem w lędźwiach. Ująłem go jedną dłonią za kark, on wplótł palce w moje loki, w tym samym czasie pogłębiając pocałunek. Nawzajem pieściliśmy swoje podniebienia i wewnętrzne części policzków. Po kilkuminutowym pocałunku, chyba najdłuższym dzisiejszego wieczoru, w końcu, choć niechętnie, odsunęliśmy się od siebie z braku powietrza.
Potem zakręcił Louis, padło na Caroline. Pocałowali się, nie zagłębiając w szczegóły. Nasz pocałunek był o wiele dłuższy. Zdecydowanie mnie to usatysfakcjonowało.
Nie graliśmy jeszcze długo. Po około pół godzinie, postanowiliśmy zakończyć zabawę, ponieważ powoli zaczęliśmy robić się senni. Ja i Louisa ulotniliśmy się z salonu pierwsi. Schowaliśmy się w moim pokoju. Usiadłem przy biurku, szczerząc się od ucha do ucha. Dopiero teraz mogłem sobie pozwolić na pokazanie moich uczuć na zewnątrz.
- Cieszysz się, co? - zapytała, kiedy już położyła się na łóżku.
- Trochę. - wytknąłem język w jej stronę.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Proszę. - zawołałem.
Zayn wszedł pewnym krokiem i zaraz zamknął za sobą drzwi.
- Gdzie masz Caroline? - Louisa była ciekawa.
- Została u mnie, zaraz do niej idę. Ale Louis podejrzewa coś, twierdzi, że wasz związek to jakaś gra. - powiedział trochę z żalem.
- Cholera. - mruknąłem pod nosem. - To co teraz? - zapytałem bardziej siebie niż ich.
- No właśnie tak myślałem nad tym. Może trochę się pośmiejecie, pojęczycie. Pomyśli, że się zabawiacie ze sobą. I może wtedy w to uwierzy.
- Nie, daj spokój. Nie będę się tak bawił.
- Jak wolisz, ja daję tylko pomysły. - puścił mi oczko i z cwanym uśmieszkiem wyszedł z pokoju.
Doskonale wiedziałam, co zamierza zrobić. Chciał dziś spróbować przekonać Caroline do ich pierwszego razu. Dłużej nie traciłem czasu na myślenie, co będą robić za ścianą.
- Harry, ja idę do łazienki. - oznajmiła Louisa i chwytając po drodze w jedną dłoń ręcznik, a w drugą kosmetyczkę, wyszła z pokoju.
Zostałem sam z myślami. Od wieczora zastanawiałem się, dlaczego El nie przyjechała. Wątpię by wdała się w ich związek jakaś kłótnia. Nawet jak już jakaś była, godzili się bardzo szybko i jeszcze szybciej zapominali, że w ogóle miała miejsce. Zszedłem na chwilę na dół. Zostały mi dwa ostatnie schodki, kiedy do moich uszu doszedł głos Eleanor. "Skąd ona się tu nagle wzięła?!"
- Mówiłeś im już?
- Nie, jeszcze nie. 
- Pospiesz się, a teraz chodźmy do ciebie. W końcu nie widzieliśmy się parę dni.
Nie odpowiedział nic, tyko trzymając się za ręce wyszli z kuchni i udali się od razu na górę. Mnie na szczęście nie zauważyli, ponieważ stałem przy wejściu. Wyjąłem z kurtki paczkę papierosów i zapalniczkę. Nie tracąc ani chwili, wróciłem do siebie.
Usiadłem na brzegu łóżka i zapaliłem jednego, odkładając na bok ogień i papierosy. Przez chwilę tak w bezruchu bezmyślnie gapiłem się w drzwi na przeciwko. Zastanawiałem się, o co chodziło Eleanor. Co Louis miał nam powiedzieć? Wkurzyłem się na niego. Nawet mi tego nie powiedział. "Styles, ogarnij, ta przyjaźń już dawno przestała być taka jak kiedyś."
Może i w tym była racja? On wcale nie miał obowiązku mówić mi o wszystkim, ale zabolało to trochę, gdy po kilku latach bez tajemnic, nagle on zaczyna coś ukrywać.
Niespodziewanie do pokoju weszła Louisa, owinięta jedynie niebieskim ręcznikiem, który ledwie zakrywał jej pośladki. Dziewczyna odgarnęła z policzka lepiące się do skóry kosmyki włosów. W jej oczach dostrzegłem zmieszanie.
- Zapomniałam piżamy. - wymamrotała, zakłopotana i podeszła bliżej mnie, by wyciągnąć najprawdopodobniej z walizki coś do ubrania.
Odruchowo chwyciłem ją za nadgarstek i pociągnąłem do siebie tak, żeby usiadła na moich kolanach. Louisa roześmiała się pod nosem i spojrzała na mnie.
- Myślałam, że tylko Zayn z waszej piątki pali. - powiedziała, zabierając mi z ust prawie spalonego papierosa.
- Nauczył mnie. - chciałem sięgnąć po fajkę, ale ona odchyliła rękę dalej. - Mamo, oddaj. - poprosiłem, mówiąc prawie jak małe dziecko, po czym wtuliłem się w jej piersi. Tylko zgniotła peta o metalowy stelaż łóżka i rzuciła na biurko.
- Harry... - szepnęła i zaśmiała się, głaszcząc mój policzek.
Zerknąłem na nią, obracając głowę w jej stronę. Podniosłem się i nieśmiało ucałowałem lekko rozchylone wargi. Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyna odwzajemniła pocałunek i pociągnęła mnie za sobą, kładąc się na łóżku. Palce zacisnęła na moim t-shircie. Usiadłem na niej okrakiem, pieszcząc z coraz to większym pożądaniem jej ciepłe usta. Oddawała każdy pocałunek. Coś mnie pchnęło w głowie i jednym, zwinnym ruchem chwyciłem za ręcznik okrywający jej... nagie ciało. W oczach Louisy zauważyłem strach, który zniknął równie szybko, co się pojawił. Zacząłem całować ją od ust, po szyi, dochodząc ustami do linii obojczyka, a na końcu naznaczyłem jej płaski brzuch i wewnętrzną stronę ud. Gdy chciałem zjechać niżej, dziewczyna wplotła dłonie w moje loki i przyciągnęła do siebie. Przywarła do moich ust. W pośpiechu pozbyliśmy się reszty mojej garderoby, przeklinając kłopotliwe do zdjęcia ubrania. Byliśmy już oboje nadzy, zatracając się we wzajemnych pocałunkach. Na chwilę oderwałem się od niej i spojrzałem prosto w oczy. Nie wiem, co mnie w tym momencie napadło. Najprawdopodobniej chciałem odreagować.
- Masz...? - nie dokończyła pytania, wyrwał jej się tylko dosyć głośny jęk, kiedy poczuła moje przyrodzenie w sobie. Bałem się, że wyszedłem z wprawy, ale sądząc po jej okrzykach było chyba całkiem okey. Moje ruchy z początku  delikatne, ale niedługo. Za chwilę stawały się coraz szybsze i jakby bardziej brutalne. Nachyliłem się do jej nagich piersi i polizałem skórę między nimi, by trochę się z nią podroczyć. W jedną dłoń ująłem jej pierś, drugą pieściłem ustami. Od ścian odbijały się jej jęki, jak również nasze nierówne i płytkie oddechy. Gdy poczułem jak dziewczyna unosi lekko biodra, zerknąłem na nią. Leżała z rozłożonymi rękoma, a palce zaciskała na niebieskiej pościeli idealnie grającej z jej kolorem oczu. Po raz ostatni wykrzyczała moje imię, wraz z sekundą, w której jej ciało wygięło się delikatnie w łuk. Wiedziałem, że jeszcze kilka ruchów, to i ja zacznę szczytować. Zszedłem z niej i opadłem na miejsce tuż obok. Louisa nie pozostała mi dłużna i dokończyła naszą zabawę dłonią. Ujęła w nią mojego penisa. Wykonała tylko kilka szybkich ruchów, w górę i w dół, żebym doszedł. I w momencie jakby cała energia ze mnie się ulotniła. Zmęczony, wciąż nie potrafiąc wrócić do jednostajnego oddechu, spojrzałem na nią. Przytuliła się mocno do mojego nagiego ciało. Podniosła wzrok.
- Przepraszam. - szepnęła i szybko wtuliła się w moją klatkę piersiową, jakby chciała unikną mojego spojrzenia.
I gdy to słowo wyszeptane wyszło z jej ust, dotarło do mnie, co się stało. A najgorsze w tym wszystkim było to, że ona obwiniała siebie o to. Chciałem zapewnić o tym, że się wcale nie gniewam i tak naprawdę to ja to wszystko zacząłem, ale głos nagle uwiązł mi w gardle. Nie potrafiłem nic powiedzieć. Powieki, mimo szczerych chęci, zaczęły robić się ciężkie. Spojrzałem na nią przelotnie. Zasnęła. Nie musiałem długo czekać, już po sekundzie odleciałem do swojego świata.
 ___
Możecie gryźć, pozwalam. No tak, zapewne nikomu nie spodobał się taki obrót sytuacji. Przepraszam.  Długo zastanawiałem się  czy dać "tą" scenę czy nie, ale doszłam do wniosku, że jednak dodam. Myślę, że to Was nie zniechęci i nie przestaniecie czytać, bo naprawdę zależy mi na każdym z Was. Kolejny rozdział przez który nie mogłam przebrnąć. Myślę, że chyba jednak wyrzucę ze dwie akcje z planowanych, bo i tak od początku obstawiałam, że będzie to miało góra 10 - 12 rozdziałów.
DO WSZYSTKICH! Proszę wejść w Spis czytelników, jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach. Nawet osoby, które dotychczas powiadamiałam. Tam jest informacja dokładna, o co chodzi.

18 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się podoba taki obrót spraw! Bardzo bardzo bardzo! I chyba Lou i Els też bawią się w tą samą gierkę co Hazza i Louisa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Ci, za ten obrót sytuacji ! <3 :) Dobrze, że dałaś tą scenę xD Rozdział jak zawsze świetny.;) Zastanawiam się o co chodziło Eleanor i Lou .:) Jak było zdanie że Louisa i Harry wyszli pierwsi i poszli do pokoju to przeczytałam, ze Louis i Harry i takie wtf !? xD nie mogę się doczekać następnego <3 :) xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten pocałunek był cudny <3 (pocałunek Larrego oczywiście) dobrze, że dodałaś taki obrót sytuacji <3 trochę mi się myliła Louisa z Louisem, ale to imię to chyba celowo takie dałaś :P genialne <3 czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Super że sie w końcu pocałowali :) świetny rozdział dzięki za dodawanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem fajny...ten pocałunek Harry'ego i Lou, ale wolałabym, żeby jak najszybciej pojawił się Larry, tyle z mojej strony.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Dobry obrót akcji nie jest zły, PAMIĘTAJ! btw. Malik to taki mózg całej akcji troche. Harry i Louisa - dobre,dobre. Jeszcze troche nas pewnie potrzymasz w tej niepewności . Jak zawsze, rozdział świetny. ::)

    OdpowiedzUsuń
  8. łaał no obrót sytuacji mnie zaskoczył,ale no fajnie tak :D hm. no więc czekam na kolejny i sądzę,że ten jest fajny jak pozostałe ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko wyszło okey :)
    Obró sytuacji też fajnie wyszedł..
    Czyli krotko mówiąc wszystko zajebiście składa się w jedną całość ;d
    Wielbie
    ~Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka piekna koncowka, ale i tak pocalunek larry'ego najlepszy. Ejj... zeby Eleanor nie byla w ciazzy oO
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja... cóż, podziwiam cię, że piszesz to opowiadanie. Jest naprawdę... no cóż - piękne, jeśli opowiadanie idzie określić takim przymiotnikiem. Ta scena Harry/Louisa... cóż, od początku lubiłam Louisę, a teraz... ją kocham :p Naprawdę, ona ma coś takiego w sobie... Jej nie da się nie lubić...
    Ach, i jeszcze o co chodzi El i Lou ? Błagam cię tylko - niech ona nie będzie w ciąży ! :/ Niech na przykład... jest udawaną dziewczyną Louisa, która ma wzbudzić zazdrość w Haroldzie [hehe].. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. supeer <3 tylko błagam, żeby El nie była w ciąży... ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie podoba mi się ten obrót sytuacji. ;(
    Szkoda, że tak wszystko się pozmieniało.
    Oby Eleanor nie była w ciąży.
    Ogólnie rozdział fajny, czekam na następny.
    xx

    http://i-want-to-drown-whenever-you-leave.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Bosh... Ale mnie ciekawi o czym Lou ma im powiedzieć... Modlę się, by El nie była w ciąży o.o
    Ogólnie akcja z Louisą mi się podoba (to podpuszczanie Lou) tylko się martwię, żeby się w sobie nie zakochali czy coś XD
    Rozdział świetny jak zawsze! xx

    OdpowiedzUsuń
  15. jej jaki zajebisty sex *_* . podoba mi się ten rozdział, chyba najlepszy ze wszystkich <3 . btw. przepraszam, że tak długo się opierdalałam z komentarzem, ale miałam lenia ;D.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nieeee! Myślałam, że związek Harrego i Zayna przerodzi się w coś głębszego..;<

    OdpowiedzUsuń
  17. omomomomom, lubię to!

    OMC a co będzie jak ona zajdzie w ciąże?!?!
    i w ogóle, czemu ona go przeprosiła? to było głupie...
    aaaaaaa! już jej nie lubię! i nie za to, że jest z Hazzą, ale tak po prostu... no nie wiem jak to wytłumaczyć!
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

    Sorry, ale musiałam odreagować, xd

    Wpis spójny, bez większych błędów ;p
    Kurcze nie ogarniam jak można nie widzieć Larry'ego po kilkuminutowym pocałunku!

    Ja chcę następny!
    + sorry, że poprzednich nie skomentowałam, ale chciałam kolejne rozdziały i wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  18. ciekawe co Louis powie -,- że jest gejem? x D
    czemu Harry z Louisą? ;cc jeszcze bd w ciaży i co -,-
    czytam dalej ; *

    OdpowiedzUsuń