NOWOŚĆ! Zadawaj pytania postaciom z tego opowiadania na character-ask-yimb.tumblr.com w zakładce "message"!
Dom Skoczka: reason-to-be-suicidal.tumblr.com
Hej, Monsterki! Dużo osób w komentarzach pytało (albo prosiło) o nowe opowiadanie. Zainteresowanych kieruję na giovimonster.tumblr.com, a później do zakładki "TWÓRCZOŚĆ". Zaczęłam pisać nową historię o Larrym oraz takie dodatkowe, w którym pojawi się para hetero (nie zdradzę kto z kim) oraz Niam. Zapraszam! xoxo

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 12.

*Zayn*
Przechadzaliśmy się wolnym krokiem po galerii. Zdążyliśmy już zaliczyć kilka sklepów, z których wyszliśmy praktycznie bez niczego. Harry zdawał się być w jakiejś fazie. Praktycznie wszystko go bawiło.
- Harry, spójrz na mnie. - poprosiłem, a chłopak odwrócił się w moją stronę z szerokim uśmiechem. - Bawi cię to? - wyciągnąłem rękę przed jego twarz i zgiąłem kilka razy wskazującego pala, na co on wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. - Źle się czujesz.
- Jeny, Zayn! - zaczął przez śmiech, ale zaraz położył sobie dłoń na utach, chcąc chyba w ten sposób spoważnieć. - To chyba dobrze, że mam dobry humor, prawda?
- No tak, ale wyglądasz jakbyś coś wciągał.
Zatrzymał się nagle i nachylił się do mojej szyi. Poczułem jak musnął ją nosem, a zaraz złożył tam mokry pocałunek. Przestraszyłem się. A co jeśli ktoś nas zobaczy? Omiotłem prędko wzrokiem wszystko dokoła. Ludzie zdawali się nie zwracać na nas zbytniej uwagi. Kilka dziewczyn szeptało coś między sobą, ale one były raczej niegroźne. Harry na szczęście szybko się ode mnie odsunął.
- Ciebie wciągam, zadowolony? - uśmiechnął się do mnie kokieteryjnie i przejechał koniuszkiem języka po dolnej wardze.
Mógł to sobie podarować. Miękłem wręcz od tego gestu, a nogi z galarety w miejscu publicznym to wcale nie jest nic fajnego. Starając się opanować swoje pożądanie, aby nie przyciągnąć go za rozpiętą kurtkę i nie pocałować tak cholernie seksownych warg, musiałem włożyć swoje wszystkie siły. Harry poszedł przed siebie z kierunkiem na nowy sklep, a ja szybko nadrobiłem za nim kroku. W pomieszczeniu, do którego weszliśmy, było trochę ciemno. Ściany i sufit były pomalowane czarną farbą. Co prawda tuż nad kasami znajdowały się trzy plazmy z wyświetlanymi teledyskami i kilka podłużnych, prostokątnych lamp, ale to mało dawało. Grało marne techno, a na telewizorach jakieś psychodeliczne obrazy. Nie cierpię techno.
"Zaraz! Gdzie jego znowu podziało?" Rozejrzałem się po całym sklepie. Kilka działów dalej zobaczyłem ciemne loczki nad stojakiem z ubraniami. Znalazłem się tam w mgnieniu oka. Nie chciałem stracić go z oczu. A co jeśli by się zgubił? Zresztą, kogo ja oszukuję. Po prostu już sekunda bez niego była niewyobrażalną katorgą.
- Masz coś? - zapytałem, widząc jak przegląda t-shirty w stonowanych kolorach.
- Nie wiem. Co myślisz o tej? - przyłożył do siebie szarą koszulkę z kieszonką, na której był napis... "Fuck me". Tak, Harry, śmiało. Dawaj mi więcej dwuznacznych propozycji, które tylko ja tak odbieram, bo ty na pewno nie miałeś tego na myśli.
- Trzy razy "TAK". - uśmiechnąłem się do niego, poruszając brewką. - A tak przy okazji, to gdzie i kiedy?
Spojrzał na mnie otępiały, raczej nie do końca łapiąc o co mi chodzi. Wskazałem na koszulkę.
- Aaaa! - palnął sobie z otwartej ręki w czoło. - Ekhm... - odkaszlnął. - Wczoraj było miło...
- Dziwisz się? W końcu ta noc nie była z kimś byle jakim.
Przysunął się do mnie bliżej bez odpowiedzi. Zaśmiał się cicho pod nosem, patrząc mi w oczy. Nie minęła sekunda, kiedy poczułem jak jego palce zaczynają bawić się moim rozporkiem.
- Tak publicznie? - zapytałem, nieco zachrypniętym tonem.
Odszedł do przebieralni, mnie pozostawiając w lekkim osłupieniu. Zaraz udałem się zobaczyć jak leży na nim ta wspaniała koszulka. Chłopak uchylił zasłonę.
- I jak?
- Bierzemy. - odpowiedziałem, szczerząc się szeroko.
Naprawdę ładnie na nim leżała. Głęboki dekolt, odsłaniający delikatnie jego tors, jeszcze bardziej wpłynął na pozytywną opinię tego t-shirtu. A ten napis potęgował wszystko. Gdy znowu czarny materiał oddzielił mnie od chłopaka, postanowiłem poszukać czegoś dla siebie. Ten sklep był naprawdę ogromny. Dobre pół godziny zajęło mi przejście jego i rozglądnięcie się za czymś wartym uwagi. Oglądałem akurat biały t-shirt z kosmicznym napisem "Take me now". Nie ukrywam, od razu wpadł mi w oko.
- Caroline się spodoba. -prawie podskoczyłem na dźwięk jego zachrypniętego głosu za mną.
- A jaka jest twoja opinia?
- Ciekawa dosyć. -  odpowiedział, pokazując szereg swoich śnieżnobiałych, równiutkich zębów. Popchnął mnie w stronę ostatniej przymierzalni i wpakował do środka.
Ściągnąłem z siebie górną cześć garderoby, po czym wsunąłem przez głowę koszulkę. Pociągnąłem za kotarę z zamiarem pokazania się chłopakowi. Zagwizdał cicho, jak mnie zobaczył. Uśmiechnąłem się mimowolnie na jego reakcję. Chyba był zachwycony efektem. Wepchnął głowę do przymierzalni, tak że dzieliły nas przeklęte centymetry, a dłoń oparł o kawałek naprawdę cienkiej ścianki. Dostawałem gęsiej skórki, gdy czułem jego ciepły oddech na swojej szyi.
Prowokował mnie. Jeszcze kilka takich niewinnych ruchów z jego strony, a nie wytrzymam. I nie myliłem się. Nim zdążyłem przemyśleć czy to będzie aby na pewno bezpiecznie, już przywarłem do utęsknionego ciała, chwytając w palce jego rozpiętą kurtkę. Odwzajemniał pocałunek za pocałunkiem. Wymienialiśmy się nimi. Nie zaprzeczał i to zachęciło mnie jeszcze bardziej do dalszego działania. Na oślep pociągnąłem za zasłonkę. Metalowe kółeczko uderzyło o stalowy pręt, więc miałem pewność, że jesteśmy schowani za kotarą. Harry chyba chciał mieć władzę, ale nie opierał się, kiedy to ja popchnąłem go na ścianę ciasnej przymierzalni. Fakt, że ktoś lada moment może wejść i przyłapać dwóch członków zespołu One Direction, którzy przecież są w stu procentach hetero, pobudzał mnie. To adrenalina. Uwielbiałem robić wszystko na krawędzi ryzyka, ale to było już zdrowe przegięcie. Jednak nic nie zdołałby mnie teraz powstrzymać. Ewentualnie Styles, lecz on nawet nie zamierzał. Dłonie chłopaka powoli zmierzały wzdłuż moich pleców, aż zacisnął je na moich pośladkach. Wydałem z siebie ciche mruknięcie, które miało zakomunikować, jak bardzo mnie to pociągało. Jego dotyk aż palił przez materiał moich spodnich. "Ach, Harry, czyżbyś pamiętał, co mi nieświadomie zaproponowałeś?" 
Postanowiłem za wszelką cenę dać mu ten przekaz i w sekundzie rozprawiłem się z jego rozporkiem. Boże, co za wprawa! Członek Harry'ego powoli się budził. Chcąc szybciej go ożywić, włożyłem dłoń do jego bokserek. Zmrużył trochę oczy, gdy moje palce sprawnie wędrowały po całej długości jego przyjaciela. Jestem pewien, że gdyby nie pocałunki, którymi obdarowywałem jego usta, jęczałby, błagając o więcej. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a w jego intensywnie zielonych tęczówkach dostrzegłem pokusę. Nie bał się i chyba wcale nie miał nic przeciwko moim zabawom. Byliśmy trzeźwi - nie przeszkadzało mi to. Może lękałem się, że przez to właśnie on mnie odepchnie. Wczoraj był pijani. Mogłem robić z nim co tylko chciałem, a on, z tego co przypuszczałem po jego zachowaniu, nie powiedziałby "Zayn, dosyć". Jeden z wewnętrznych głosów mówił, abym się ogarnął i w tej chwili odsunął się od niego, bo mogę przeżyć jeszcze raz to samo rozczarowanie. A znowu tony łez wylanych w poduszkę nie byłyby niczym chcianym przeze mnie. Na szczęście drugi szybko go przekrzyczał i kazał mi kontynuować.
Z myślą o nie drażnieniu już jego, opadłem na kolana. Dla widza byłoby to niewątpliwie czymś obrzydliwym, ale nie dla mnie. Zsunąłem jednym ruchem materiał okrywający jego męskość. Momentalnie znalazła się ona w moich ustach. Wiedziałem co robić, aby go zadowolić. Rytmiczne ruchy moją głową chyba Harry'emu odpowiadały, bo aż zasłonił buzię dłonią z obawy przed niekontrolowanymi dźwiękami, które jednoznacznie dałyby do myślenia osobom kręcącym się na sklepie, że coś jest nie tak z przymierzalnią numer sześć. Obciągałem mu. Nazwijmy rzeczy po imieniu. I nie brzydziło mnie to. Byłem szczęśliwy, że mogę doprowadzić go do stanu, w którym tracił wszelkie resztki człowieczeństwa, gdzie niemal graniczył z rajem. Schlebiałem też sobie w ten sposób, nie zaprzeczam, ale widziałem jego minę. Ona mówiła sama za siebie.
Po kilku minutach poczułem ciepłą ciecz, wypełniająca moje policzki do tego stopnia, że ledwo zdążyłem ją przełknąć, zanim wypłynęłaby z moich ust. Trochę wylądowało na przymierzanej przeze mnie koszulce i na czarnej wykładzinie.
Harry za chwilę pozbawił siebie częściowej nagości i doprowadził się do normalnego stanu. Stanąłem przed nim z uśmiechem przesiąkniętym wręcz satysfakcją, płynącą z tego, co mogłem dla niego zrobić. Niespodziewanie ujął moją twarz w obie dłonie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek, który zaraz przedłużyłem go o kilka sekund.
- To było ryzykowane. - szepnął do mojego ucha.
- Lubię żyć na krawędzi. - zaśmiałem się cicho pod nosem.
Nagle usłyszałem jak zasłona się przesuwa. Spojrzałem za siebie. Stała tam młoda dziewczyna wyglądająca na mniej więcej dwadzieścia trzy lata, w rękach trzymała kilka wieszaków z ubraniami, a na piersi miała przyczepioną niebieską plakietkę z imieniem Amy.
- Och, przepraszam. Myślałam, że jest wolna, to chciałam sprawdzić czy aby nikt nie zostawił niczego w przebieralni. - cofnęła się nieco, widząc nas, a na jej blade policzki wpłynęły delikatne rumieńce.
- Nic się nie stało. Ja tylko pomagałem koledze w ubraniu koszulki. Swoją drogą, niezła kolekcja. - zagadnął ją Styles, smyrając mnie drugą ręką po pośladkach. Nie widziała tego na szczęście.
- Miło mi słyszeć. Czy mogłabym prosić o autograf? Wiem, dosyć licha sytuacja, ale moja siostra będzie wniebowzięta. - zapytała, posyłając nam zmieszany uśmiech.
Pokiwaliśmy przytakująco głowami. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu. Przekomiczna sytuacja. Ktoś cię prosi o autograf tuż po tym jak byłeś czynną albo bierną osobą w zabawie dla dorosłych.
Podeszliśmy do kas z dziewczyną o imieniu Amy i zapłaciliśmy za ubrania. Zanim wyszliśmy podsunęła nam kartkę i marker. Chciałem już ruszyć za Harry'm, ale ona mi to uniemożliwiła.
- Jeszcze raz przepraszam, że weszłam. Naprawdę myślałam... - zaczęła się znowu tłumaczyć.
- Daj spokój, wszyscy żyją. - uśmiechnąłem się do niej.
- No tak, ale rozumiesz...
Już miałem jej odpowiedzieć, gdy poczułem jak ktoś splata splata swoje palce z moimi i ciągnie w stronę wyjścia. Poczułem nagły impuls, który objawił się chyba w każdej komórce. Pomachałem jej jedynie na pożegnanie.
Z tego sklepu wyszliśmy zadowoleni. Nie tyle co z zakupionych rzeczy, ale bardziej z nowego doświadczenia. Harry chciał już wracać ale ja nie dałem mu tak łatwo wymigać się od szukania prezentu.
- Młody, jeszcze ten sklep. - wskazałem głową na niewielki salonik z biżuterią i zegarkami.
W końcu ostatnia narzekał, że mu się zepsuł.
- Zaaayn! - tupnął nogą, wyglądając przy tym jak małe dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki. - Nie chcę nic. Chodźmy już.
- Nie. Nie musimy brać czegoś od razu, ale przynajmniej pooglądamy, okey?
Mruknął coś pod nosem typu "grrr" i wparował do sklepu. Kobieta w średnim wieku przywitała nas miłym uśmiechem i stałą regułką.
- Poszukują państwo czegoś specjalnego? - zapytała, spoglądając bardziej na mnie, bo Styles od razu zaczął chodzić po pomieszczeniu z miną niewolnika.
- Dziękuję, na razie się tylko rozglądniemy. - odpowiedziałem uprzejmym tonem i podszedłem do chłopaka.
Na pytanie czy mu się coś podoba, odpowiedział tylko, że na razie nic nie znalazł. I nawet mocno nie szukał. Przeszedł od niechcenia obok wszystkich półek i stanął przed wejściem. Chciałem już do niego podejść, czując, że po prostu go nie przekonam, ale moją uwagę przykuła bransoletka z czarnej skórą, którą zdobiła literka A.
- Przepraszam, a są też inne?
Kobieta podeszła do mnie, stając po drugiej stronie lady, przy której się zatrzymałem.
- Tak, oczywiście. Te literki się wymienia. Będzie wszystko, co pan sobie zażyczy. Można wybrać również wersję z diamencikiem, cyrkonią, ze srebra, złota lub posrebrzane. A pasek może być ze skóry naturalnej, sztucznej lub ekologicznej. To pan wybiera wszytko. Podać cennik?
- Cena nie gra roli...
- Zayn, chodź. - przerwał mi stanowczo Loczkowaty, ujmując moją dłoń w swoją i wyprowadzając ze sklepu. - Do widzenia! - rzucił na odchodne i zwolnił tempo, gdy tylko minęliśmy próg. - Nie chcę nic, jasne?
- Ciemne. - sarknąłem, na co on tylko pokręcił z zażaleniem głową.
Myślałem, że puści moją dłoń, ale nie zrobił tego. Przemierzaliśmy galerię, a on nie puścił jej. Trzymał mocno, ale z uczuciem. Powinienem ją puścić. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że jeśli ktoś nam zrobi zdjęcie, kłopoty będą niemałe, ale nie potrafiłem jej wyswobodzić z uścisku. To było silniejsze ode mnie. A on chyba przypadkowo to zrobił, po prostu się zagalopował. Ach, no i chciał mnie pospieszyć. To zrozumiałe.
- Harry, czemu ty mnie...? - jakoś nie mogło mi to przejść przez usta. Może było zbyt piękne, jak dla mnie?
- Bo chciałem. - posłał mi uroczy uśmiech, czując o czym mówię.
~ ~ ~
Na podjeździe stał już samochód Paul'a. Zdziwiłem się, bo przecież nie było nawet jeszcze osiemnastej. Z kilkoma torbami w rękach weszliśmy do domu. Już od progu można było wyczuć napiętą atmosferę. Z Hazzą wymieniliśmy się tylko zdziwionymi spojrzeniami i ruszyliśmy w stronę salonu, skąd dochodziły przekrzykiwania i wrzaski.
- Oni nam spieprzą karierę! - rzucił wściekły Niall.
- Zabiję ich. Obiecuję. - Liam również się dołączył do Irlandczyka, kiedy my akurat stanęliśmy w przejściu. 
Od razu wszystkie pary oczu skierowały się na nas. Spodziewałem się najgorszego. Czyżby rzeczywiście ktoś nas zauważył... Nie, to niemożliwe. Mogłem go puścić! Każdy z chłopaków patrzał na nas, jakby chcieli nas zjeść. Albo gorzej...
- Ty pierdolona muzułmańska kurwo, zajebię cię! - warknął Louis i pędem ruszył w moją stronę. Odruchowo zacząłem się cofać. Ale to nic nie dało. Chłopak w momencie rzucił mi się do gardła. - No ty chyba sobie kpisz z nas. Co to, do kurwy nędzy, ma być?! 
Okey, kurwo  - rozumiem, ale to "muzułmańska" mógł sobie podarować. I tylko za to miałem ochotę go teraz udusić gołymi rękoma. I zrobiłbym to, gdyby nie Liam i Harry, którzy w momencie postanowili nas rozdzielić. A szkoda! Chętnie przekrzywiłbym tą idealną buźkę.
- Spierdalaj, pizdo! - rzuciłem, kiedy Styles odciągał mnie od niego, chwytając mocno w łokciach.
- Jesteś popierdolony. Lecz się, dziwko. - wrzasnął i z całych sił próbował wyrwać się z uścisku Liama.
- I kto to mówi? Kto nosi spodnie w waszym związku? El? Kurwa, ma laska przejebane. - zadrwiłem. Ja również nie chciałem puścić tego płazem, ale Harry był zdecydowanie za silny.
- Zayn, uspokój się. - mówił spokojnie młodszy. - Louis, ty też.
- Nie, Harry... - zaczął Tomlinson, ale nie dokończył. Paul raczył przejąć pałeczkę.
- Zamknijcie się! - krzyknął, waląc pięścią o blat ławy. - Usiądźcie i pogadamy. Co prawda, przyjechałem w innej sprawie, ale to jest chyba ważniejsze. - ruszyliśmy w stronę siedzisk, a on zaraz dodał, wskazując na mnie i Louis'a - Wy z dala od siebie. 
Warknął pod nosem, że nie daruje mi tego i usiadł na swoim poprzednim miejscu na sofie, Liam obok niego, wiąż trzymając chłopaka, aby się nie wyrwał w moją stronę. Ja z Harry'm wzięliśmy krzesła od stołu i zasiedliśmy na przeciwko kanapy. Lou i ja patrzeliśmy na siebie z mordem w oczach. Poczuł się zazdrosny, a mnie to niesamowicie ucieszyło. Zaśmiałem się pod nosem cicho z triumfem, dając mu wyczuć mój zachwyt. 
Paul odetchnął i podrapał się nerwowo po głowię. Chyba nie wiedział jak zacząć. Ale nawet nie musiał. Ja dobrze wiedziałem, o co chodzi. Harry zresztą chyba też, bo spojrzał na mnie ze strachem wymalowanym na twarzy. 
- Zayn, Harry.... - zaczął powoli i zaraz podniósł na nas wzrok. Był taki zawiedziony i wściekły zarazem. - Mi to naprawdę nie przeszkadza. Rozumiem, że jesteście inni. I ja to toleruję, poważnie. Ale najpierw mogliście porozmawiać o tym ze mną, zanim wyszliście z tym do ludzi. Zdajecie sobie sprawę, że przecież różnie mogą na to zareagować wasze fanki? Może się tak posypać wasza kariera.
- Brawo, Zayn. - Lou nie dawał za wygraną. - Jebany egoista. - mruknął pod nosem.
Ach, no tak. Przecież to tylko moja wina. Czujecie ten sarkazm, prawda? Miałem pojęcie, że tak naprawdę on nie jest wściekły za możliwość popsucia jego kariery. Kipiał złością, bo jego Harry spędził ze mną dzień, a nie z nim. W końcu oni zawsze byli praktycznie nierozłączni.
- Ej, ale o co wam tak konkretnie chodzi? - Styles udawał głupiego. Jasne, że grał. Byłem tego pewien jak niczego innego.
- Przestań. Dobrze wiesz, o co nam konkretnie chodzi. O ciebie i Zayn'a. Długo zamierzaliście to ukrywać? Są zdjęcia jak się trzymacie za ręce. - Liam spojrzał na nas wymownie. Był zły, a w jego oczach krył się jakiś żal do nas.
Bardzo, ale tak naprawdę bardzo pragnąłem tego, aby Harry powiedział teraz pewnym tonem: "Tak, ja i Zayn jesteśmy razem" . Ale nie mogłem na to liczyć za żadne skarby świata.
- Ale my nic nie ukrywamy! - roześmiał się osiemnastolatek. - Zayn zagadał laskę przy kasie, a mi się spieszyło. Po prostu pociągnąłem go do wyjścia. Dajcie spokój. Chyba nie wierzycie w te plotki?
- Czyli nie jesteście razem? - zapytał Paul. Nie patrzałem na niego, już od dobrych kilku sekund wbijałem tępy wzrok w podłogę.
- Nie. - zaprzeczył Loczkowaty.
- Zayn? - spytał Liam, jakby czekał jeszcze na moje potwierdzenie.
- Tak, nie jesteśmy razem. - zmierzyłem wszystkich wzrokiem. Payne patrzył się na mnie takim wzrokiem, jakby... współczuł. Ale nie, to niemożliwe, aby on coś... Nie mógł przecież... Jak?
Wizyta naszego managera nie trwała długo. I szczerze mówiąc zbytnio nie wsłuchiwałem się w jego słowa. Zdołałem wychwycić, że za dwa dni mamy wywiad u Alana w programie, aby to odkręcić. Ach, wspomniał również o trasie koncertowej po Europie, która rozpoczyna się równo za dwa miesiące. Trochę szybko, ale w końcu to nie ja zarządzam tym wszystkim.
Gdy Paul już wyszedł z mieszkania, udałem się od razu do swojego pokoju. Nie miałem ochoty patrzeć na Louis'a ani żadnego z innych członków. Znaczy się, Hazza to wyjątek, więc kiedy tylko zapukał do moich drzwi, wpuściłem go bez długich namysłów. Usiadł na skraju łóżka, ja położyłem się na nim. Byłem zmęczony. Nie zakupami, ale tym jaki szybki sposób mój raj znika. Wystarczyło, abyśmy przekroczyli próg domu, a już Zarry nie istniał. Znowu byliśmy Zayn'em i Harry'm.
- Ej, o czym tak rozmyślasz? - szturchnął mnie, kładąc się obok mnie.
Miłe mrowienie zawładnęło moim ciałem w momencie, kiedy jego ręka delikatnie splotła się z moją. Po raz trzeci tego dnia. A to wcale nie ułatwiało mi ogarnięcia moich uczuć względem tego chłopaka ze słodkimi dołeczkami.
- Nic takiego. - starałem się uśmiechnąć najszczerzej, jak tylko potrafię. - A może byśmy tak pomyśleli nad tekstem do jakiejś nowej piosenki? Dawno nie nagraliśmy nic nowego, a przecież o własnych siłach również możemy coś napisać. - zaproponowałem.
- To nie głupie. - odparł z szerokim uśmiechem.
 Usiedliśmy oboje po turecku na łóżku. Wziąłem wcześniej z biurka jakiś notes i dwa długopisy, jeden podałem jemu. Oczywiście był to tylko pretekst. Nigdy nie byłem za najlepszy w pisaniu piosenek. Owszem, śpiewać mogłem, ale trudno było mi ułożyć kilka sensownych rymów. To było ponad moje możliwości.
Przyglądałem się chłopakowi. Wpatrywał się w ścianę za mną, myśląc nad słowami. Zdawał się być teraz w innym świecie.Wyglądał naprawę uroczo ze skupioną miną i długopisem w ustach, przygryzając plastik na jego końcu. Nasze spokojne dumanie przerwało pukanie do drzwi. Ku mojego niezadowoleniu, po krzyknięciu "Proszę" zza nich wychylił się Louis.
- Harry, obejrzymy coś? Wypożyczyłem kilka filmów. - zapytał z niewinnym uśmiechem.
Aż pożałowałem, że schowałem swoją lampkę nocną do szafy. Teraz bez skrupułów mógłbym rzucić ją w Tomlinsona. Hazza spojrzał na mnie pytająco. Chciał tego. Widziałem to w jego oczach. Przytaknąłem tylko i nim się obejrzałem, drzwi od pokoju zostały cicho przymknięte, a ja zostałem w pokoju sam.
Znacie to uczucie, kiedy tak bardzo Wam zależy na szczęściu innej osoby, że jesteście w stanie sami przechodzić piekło? Ja doskonale je znam i z całego serca nie lubię. Bez wątpienia Harry stał się dla mnie taką osobą. Chociaż najchętniej zatrzymałbym go i powiedział, że ten wieczór miał być nasz, nie potrafiłem stanąć im na drodze. Stanąć na jego drodze. Drodze do szczęścia, na które zasługiwał. Bolała mnie jedna rzecz. Louis zrobił to z jednego powodu. Aby jego mała przytulanka nie siedziała ze mną. Zdążył ją podpisać i sobie przywłaszczyć. A ona będzie mu wierna, nawet jeśli co chwilę miałaby cierpieć, bo jej właściciel przypomina sobie o niej tylko w potrzebie, a kiedy jest zajęty innym pluszakiem o imieniu Eleanor, rzuca w zakurzony kąt. Nie chciałem by Styles najzwyczajniej w świecie stał się taką zabawką. Ale to jego życie. Ja jestem w nim tylko chwilowym dodatkiem, który bez dwóch zdań również jest taką zabawką. Ach, no tak. Już rozumiem jak on może tak postępować i być na każde zawołane Louis'a. W końcu ze mną zrobił to samo, prawda? Uzależniłem się od tego loczkowatego chłopca. Jest dla mnie niczym heroina dla ćpuna, wódka dla alkoholika, bądź papierosy dla palacza.
Na samo wspomnienie o fajkach, musiałem zapalić. To pomagało. Na moment, ale zawsze coś. Już na start zaciągnąłem się porządnie. Z ulgą wypuściłem z ust duszący dym.
Odkąd pamiętam, zawsze za szybko przywiązywałem się do ludzi, a potem wychodziłem na przegranej pozycji. Tak samo było z Niall'em. Jedna upojna noc nie oznacza wcale happy end'u do końca życia. Jedna upojna noc to jedna upojna noc. Nic więcej. Ale z tym jakoś potrafiłem się oswoić. Jednak z Harry'm nie potrafię. Gdy tylko go widzę mam ochotę przytulić się do niego z całą miłością, którą noszę w sercu. Chciałbym móc bez ukrywania się przed chłopakami, położyć się z nim na sofie w salonie i spędzać sobotni wieczór w piątkę na oglądaniu filmów, podczas których mógłbym składać drobne pocałunki na jego policzkach, szyi czy ustach. To byłyby magiczne chwile, które śmiało mogę zakopać w najodleglejszych zakamarkach mojego umysłu.
Zerkając przelotnie na zegarek, zauważyłem, że jest już po dwudziestej. On potrafił tak wejść do mojej głowy, że w ciągu pięciu sekund z późnego popołudnia robił się wieczór. Czując ucisk w żołądku, zszedłem do kuchni. Tam w spokoju zjadłem czekoladowe płatki z mlekiem i powolnym krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Nawet nie chciało mi się pozmywać jednej miski i łyżki. Odruchowo rzuciłem okiem w stronę salony. Serce ścisnęło mi się na widok Harry'ego leżącego na sofie i wtulonego w jego plecy Tomlinsona. Ten drugi zauważył, że się w nich wpatruję i momentalnie przylgnął mocniej do chłopaka, a na jego policzku złożył czuły pocałunek. Zacisnąłem pięści z całej siły, czując jak paznokcie wbijają się niemal do krwi na wnętrzu dłoni.  Chwila i wybuchnąłbym płaczem takim mocnym, że w ciągu kilku sekund zalałby mieszkanie. Prędko pobiegłem do siebie z powrotem. Musiałem na czymś się wyładować. Padło na drzwi. Trzasnąłem nimi tak mocno, że przez ułamek sekundy bałem się o to czy nie wylecą. Chwyciłem coś, co akurat miałem pod ręką. Telefon. Cisnąłem nim z całej siły o podłogę, a on z hukiem odbił się od niej i rozleciał na wszystkie części. Stałem tak przez chwilę w bezruchu, pozwalając aby łzy sączyły się z niewyobrażalną prędkością z moich oczu, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Zayn, otworzysz? - usłyszałem delikatny głos Harry'ego, który upiększała lekka chrypka.
- Nie.
- Zayn, proszę.
- Nie.
- Zayn...
Odetchnąłem jedynie głęboko i niechętnie odwróciłem się w stronę, skąd dobiegał błagający ton.
___
Lolz. Przepraszam za błędy. Od pół godziny idę spać, ale narażam się rodzicom dla Was. Klękajcie na kolana za to. Nie no, taki joke. Kocham Was przecież, wiecie o tym, prawda? :3
Ach, no i chciałem podziękować Adzie, która dzielnie wspierała mnie w pisaniu przez te kilka dni i Anonimkowi, który podsunął mi pomysł na akcję w sklepie (oczywiście wiadomo, o co cho, prawda? :D). Liczę na to, że się spodobał rozdział. W końcu starałam się tak szybko dla Was go napisać. Choć ja i tak coś czuję, że spieprzyłam, no ale już łotewa.
Zapraszam Was na trzy blogi:
http://directioners-paradise.blogspot.com/ Ady, bromance Larry/Ziall
http://heart-without-you.blogspot.com/ Justyny, bromance Larry
http://be-like-u.blogspot.com/ Mój, jednoparty

30 komentarzy:

  1. o maj fakin gad!
    to było zajebiście ostre! aż powiem, że gorące, ale to by było to samo!
    mega po prostu! kocham to, że ja jebie *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. strasznie mi szkoda Zayna, a Lu zachował się jak taka sassy bitch. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, a rozdział świetny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co napisać, ale ten rozdział jest jednym z najlepszych! :D Na końcu, strasznie szkoda mi było Zayn'a, ale Harry do niego przyszedł.. XD Nie mogę się doczekać następnego ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. awwwwwwwww,wkurwiony Lou = seksowny Lou :D jaram się :D <3
    co dalej, co dalej? ;> tęsknię za Larrym! <3
    kocham ten odcinek a tekst "Ty pierdolona muzułmańska kurwo, zajebię cię!" mnie rozwalił na łopatki xD kochaaaaaaaaam <3
    i dziękuję za reklamę <3

    [http://heart-without-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę na początek muszę ci podziękować za ten rozdział, bo dzięki niemu przetrwałam nudną religię. Co prawda później moje koleżanki miały ochotę wyrzucić mój telefon do kibla i go spłukać, bo na przerwach z nimi nie rozmawiałam tylko czytałam to opowiadanie. No jasne, że z moją komórką nie dało się tego przeczytać szybciej.
    Ale wracając do rozdziału. Jest on po prostu świetny i od razu gdy go skończyłam czytać, żałowałam, że nie ma reszty. Akcja w przymierzalnie... hmmm była dosyć ryzykowana. Ale jak to mówią: Bez ryzyka nie ma zabawy :D
    Później jak Harry złapał go za rękę, to aż cieplej zrobiło mi się na sercu.
    Oczywiście wszystko zepsuł Lou i ten jego wybuch. Mimo to fajnie było czytać scenę zazdrości. :D Lubię to!
    W sumie nie dziwię się Harry'emu, że wytłumaczył chłopakom, że ich nic nie łączy, bo w sumie taka jest prawda. No dobra może poza seksem, ale to można ominąć. Jednakże smutno zrobiło mi się w tym momencie Zayn'a, bo on go kurcze kocha, a tu dupa. Współczuję mu, że przez swojego dobre serce, chęć pomocy Harry'emu i bądź co bądź swoje zachcianki cielesne, wpakował się w chory trójkąt. On kocha Harry'ego, Harry kocha Lou, Lou kocha Els i Harry'ego, ale jeszcze o tym nie wiem. Chłopak jest na przegranej pozycji. Mam jednak nadzieję, że będzie silny...
    I jeszcze to.. "Muzułmańska Kurwa!" No ja cię proszę, Lou.
    Z jedenj strony Harry też jest głupi. Dobra zabawianie się w przymierzalni to jedno, a łapanie za rękę to drugie. Mógłby przestać wysyłać biednemu mulatowi znaki. I ta akcja z piosenką i filmem. No kurde mógł z nim zostać. Mimo, że bardzo chciał iść z Lou, mógł do jasnej ciasnej zostać i wzbudzić w nim jeszcze większą zazdrość. Głupi Hazza nie myśli. Ja bym tak zrobiła. Wiem jestem straszna. :P
    I w sumie jedno mnie dziwi. Dlaczego on przyszedł wtedy do niego do pokoju. Zobaczył go czy co? Bo nic nie napisałaś, że on go widział tylko, że ten wieśniak Lou go zobaczył i specjalnie pocałował Harry'ego. No chyba, że później mu powiedział?
    No nic, życzę dalszej weny, bo bardzo mnie ciekawi rozwinięcie akcji.
    Pozdrawiam Dreamer.
    www.lovestory-1d.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic wyszło trochę długo, ale ogólny zamysł to: Świetnie ci wyszło! :)
      Dreamer

      Usuń
    2. awww dziewczyno kimkolwiek jesteś kocham cie <3333

      Usuń
  6. ZAJEBISTE ! :D
    *___________________*
    KOCHAM,KOCHAM,KOCHAMMMMMMMMMMMMMM! *WWWWW*
    AWWW <,3. :33 AJ LOW :D
    *___*

    OdpowiedzUsuń
  7. omomom świetny rozdział i sądzę,że słodkie to jest ,że Harry przyszedł na końcu do Zayna,tylko znowu tak ,tak przerwane ,kurczaki miałam dobre określenie,ale zapomniałam,ale aa dobra. także no czekam na kolejny XDD

    OdpowiedzUsuń
  8. *___________________________________*
    Uroczo.
    No weź taki śliczny Zarry i nagle się wkręca zazdrosny Lou? Teraz mu sie nagle przypomniało?! Na miejscu Zayna już dawno nawrzeszczałabym na niego, że co on sobie wgl. myśli! Jest z Eleanor, to po chuj się przystawia do Harrego?! Niech się chłopak w końcu zdecyduje! Grrrrrrr. Zły Lou! Zazdrosny jest naprawdę uroczy, ale szkoda mi Hazzy. Faktycznie stał się taką zabawką o które Lou przypomina sobie jak czegoś chce :( Nie fajnie. Biedny Harry :( No i biedny Zayn. Bo jest zakochany w loczku, a on kocha Lou i nic na to nie poradzi... Kurde. Niech Lou zostawi El i zacznie spotykać się z Hazzą, a Niall nagle wyzna miłość Zaynowi XD I wszyscy byliby szczęśliwi XD
    A rozdział genialny jak zawsze, miszczuniu :3
    Bijesz samą siebie i to jest piękne :3 Koooocham cie ;3
    Czekam na kolejny no i mam nadzieje, że po powrocie z tej wycieczki (czy gdzie ty tam jechałaś) będziesz miała dużo weny i pomysłów do pisania :D xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ughughughugh LOU TY CWELU!
    Zayn nie daj się.dx

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, posłuchałaś mnie i dałaś ten wątek migdalenia w przebieralni, haha. :D Gdy pisałam tą propozycję w komentarzu, nie przypuszczałam, że mogłoby Ci się przydać, a jednak. :D Cieszę się, że pomogłam. xx ;)
    Uwielbiam ten rozdział, jest przepiękny, na prawdę. Nie wiem czemu, ale ten i poprzedni rozdział jakoś mnie tak wzruszyły. To pewnie przez Zayna i jego nieodwzajemnioną miłość do Harrego, chociaż kto wie, czy nieodwzajemnioną? ;) Mam wrażenie, jakby Harremu zaczęło zależeć na Zaynie. Nie mam pojęcia, co kombinujesz, ale nie mogę się doczekać, kiedy to się wyjaśni. ;)
    Zazdrosny Lou... Aww, nareszcie. :D Nie wiem czemu, ale podczas bójki Tomlinsonem z Malikiem, śmiałam się jak głupia. Wiem, wiem, powinnam raczej płakać albo coś, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Louisa w takiej sytuacji. ;D
    I nie wybaczę Ci tego, że skończyłaś ten rozdział w takim momencie! Nieładnie tak! ;p Ale i tak szacuneczek dla Ciebie, że nie spałaś do tej godziny tylko po to, by ucieszyć swoich czytelników. xx Chociaż to i tak nie zmienia faktu, że mam focha. ;p
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo kurcze mnie rozniesie, jak się w najbliższym czasie nie dowiem, co czuje Harry. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. tdfashdjsfklvjlxvfdkjgsdfgisjgtn ♥. - To podsumowanie tego rozdziału *_* . Aż chyba sama staję się yaoistką ; O.
    Więc tak, po 1. to mega szkoda mi Zayna ; <. Po 2. z Louisa jest niezła świnia -,- . Po 3. Niech będzie Zarry !!!! ♥ *_* . a po 4. to dawaj mi tutaj szybko nowy rozdział, bo jestem ciekawa co będzie dalej ;d. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. O Boże, tak mi szkoda Zayna;( Dziewczyno nie rób mu tego! Choć cos mi się zdaję, że Harry zaczyna cos czuć do Zayna;) Niech Louis sobie będzie szczęśliwy z Eleanor, a Zarry powróci<333

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG OMG OMG OMG JA RYCZĘ !!! POWAŻNIE LOU MNIE ZACZĄŁ WKURZAC I TAK STRASZNIE ŻAL MI JEST ZAYNA, ŻE PRZEZ CIEBIE CHYBA WOLĘ BARDZIEJ ZARREGO <3 DOSŁOWNIE !!! TO JAK TO OPISAŁAŚ I W OGÓLE, CAŁE BYŁO NIEZIEMSKIE !!! JEZUS JA CHCĘ NEXTA ALBO SIĘ ZARŻNĘ :) CIEKAWA JESTEM CZY DASZ Z PERSPEKTYWY HARREGO BO WTEDY TROCHĘ BY SIĘ WYJAŚNIŁO ALE Z DRUGIEJ STRONY KOLEJNA DAWKA TAK CUDOWNEGO WYNANIA UCZUC W WYKONANIU ZAYNA JEST GENIALNA Awwwwwwww KOCHAM TO KOCHAM KOCHAM !!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie no w takim momencie.?!
    Biedny Zayn bardzo mi go szkoda.. ;<
    Mam nadzieję, że Zarry będzie istniał, a Lou zajmie się Eleonor..
    Kocham, kocham, tak bardzo kocham, że nie mogę.! <3 Jesteś cudowna, a twoje opowiadania są świetne :D
    Życzę miłej wycieczki i czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
    Kocham i wielbię
    ~Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  15. O mamuniu, jak ja to kocham :> Ja również, jak jeden z Anonimków na górze, czytałam to na przerwie i nie rozmawiałam z przyjaciółkami. Potem, bo nie zdążyłam, nie mogłam się skupić i na chórze. :> Ogólnie, jest to jedno z najlepszych opowiadań ever *.* Mam nadzieję, że nie kazesz nam długo czekać, hm? Tak w ogóle, to chyba pierwsze opowiadanie, w którym NIENAWIDZĘ Tomlinsona :o nie wiem jak tego dokonałaś, ale z chęcią bym go wysłała daleko, daleko, daaaleko od mojego kochanego Zarry'ego. ♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  16. O w dupe!! Jakie to zajebiste! Kuźwa.. chyba twój najlepszy rozdział! Dłuuuugi, scenka +18, trochę dramatu, ohh! Nawet nie wiesz jak Cie teraz wielbię! ;d Ta scena w przymierzalni była mega *_____* Ale kurde Lou.. nie lubię go w twoim opowiadaniu. Takiego fajnego Zarrego stworzyłaś, a i tak zalatuje tu Larrym, a szkoda :< Kocham Zayna i Harrego, ale chciałabym by na serio byli ze sobą hahaha ;d to przez Ciebie! Prosimy więcej takich cudownych rozdziałów. Przeczytam to sobie jeszcze 2 raz bo tak mi się spodobało ;P Kocham ten blog i Ciebie, i w ogóle jakoś emanuję miłością haha ;d Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja pierdziele.... Kocham to kutwa ;D <3333 Jesteś zajebista. Uwielbiam tego bloga. A ten rozdział niesamowicie trzymał w napięciu. Nadal nie mogę ochłonąć. ;D Lou zachowywał się jak skończony debil... Szkoda mi Zayna.. Powiem to jeszcze raz. Kocham to. Kocham ciebie. I kocham twoją twórczość. <3333 Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybko,bo ja tu skonam. ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nareszcie zazdrosny Lou ... Szkoda mi Zayna ale mógł się w to nie pakować ;) Supcio rozdział :*****

    OdpowiedzUsuń
  19. Niech bd Ziam albo Zarry ! :D Słodziutkie to było jak Lou był zazdrosny o Harrego. No i Zayn się w nim zabujał :D Słodziutko ! Dodaj szybko nowy ! Zajebiście jest ! Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały :) Nie wiem sama czemu tak późno natknęłam się na tego bloga ale jest ZAJEBISTY ! :d

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja chcę więcej Larrego!!!!!!!!!!!!! Rozdział extra ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Och, wybacz mi, że komentuje dopiero teraz, ale tak jakoś wyszło... :/
    Cóż, rozdział jak zwykle świetny, nie będę się powtarzać :p NO I ZARRY *__* Szczerze, to jestem teraz strasznie wkurwiona na Lou i jego zachowanie zazdrośnika. Kurwa, on se tutaj hasa z Eleanor, oświadcza jej się, a kiedy Harry jest razem z Zaynem zachowuje się jak baba z okresem -.- Nie zrozumiem go nigdy -.- Ale okej, to nie zmienia faktu, że rozdział jest świetny ;)
    P.S. Dalej możesz mnie informować przed tt ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow... Szkoda mi Zayn'a, a Louis'a mam ochotę zdzielić ostro żeby się ocknął i zostawił Zarry'ego w spokoju... Najpierw oświadcza się Eleanor, łamie Hazzie serce, a teraz nie pozwala aby ten był z Zayn'em... Smutne... Dziewczyno, piszesz mega <3 Nie niszcz Zarry'ego... Spraw, żeby ten świat stał się lepszy ^.^
    Buziaki ;***
    YouAreMyHeart6

    OdpowiedzUsuń
  23. ahh ten Zarry. I ta akcja, no okhtyudn *____*. ja chce wiecej Zarrego no skoro Lou nie potrafi docenic Harrego to sie mu dziwie ;p. Czekam na nastepny rozdzial dodawaj szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  24. rewelacja to jedyne co moge powiedzieć
    koniecznie informuj mnie o następnych częściach
    fifi1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział świetny. nie moge doczekać się nastepnego. Informuj mnie na tt: @miss_lucy1311

    OdpowiedzUsuń
  26. przepraszam,że dopiero teraz, ale sama wiesz ,że nie mogłam. Rozdział, wow,świetny. Kuźwa. Uwielbiam Larrego .. ale.. biedny Zayn :( moja kochana mordka, no. Zabieram się za 13 rozdział, strzałeczka misiu <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Lou to jest cham jakich mało -,-
    hahahahahha, scena w przymierzalni x.x
    Zarry ♥

    OdpowiedzUsuń