*Zayn*
Wymiękłem. Słowa Harry'ego niewątpliwie były czymś, co chciałem usłyszeć, więc nie jest to dziwne, że, ot tak, mu wybaczyłem. W sumie do końca tamtego dnia, który spędziliśmy razem w moim pokoju było dobrze. Tak, dobrze to idealne słowo. Kilka godzin tulenia go w swoich objęciach i całowania, kiedy tylko miałem na to ochotę było miłe. Jednak cóż, jestem zmuszony przyznać to przed samym sobą: on zatęsknił za dotykiem, a nie słowami czy obecnością. No tak, nie dostałem tego na piśmie, ale takie rzeczy się czuje, prawda?
Owszem, ja również tego pragnąłem. Mimo to bałem się, że stracę nad sobą panowanie i mój język rozwiąże się odrobinę za bardzo. I dlatego też, postanowiłem zachować dystans.
Jak co dzień po kolacji udałem się do salonu, gdzie na sofie, obitej białą skórą, siedział już Liam. Przyłączyłem się do niego i teraz obydwoje wpatrywaliśmy się znudzonym wzrokiem w obraz telewizora.
- Jak tam? - zagadnął mój przyjaciel, szturchając lekko w ramię.
Po zerknięciu na jego osobę, dostrzegłem w oczach iskierki radości. Odnosiłem wrażenie, że on bardziej się cieszył ode mnie, kiedy to ja i Hazza w końcu się pogodziliśmy i zaczęliśmy od nowa. Tylko on nie wiedział, jakie niespisane warunki ma ten związek.
Czułem się przez Styles'a poniekąd wykorzystywany, bo jemu niemal zawsze chodziło o czułości. A ja tego nie chciałem. Chciałem rozmowy, możliwości zwykłego wtulenia się w jego tułów i rozpłakania, aż jego koszulka stałaby się przesiąknięta do reszty moimi łzami, jeśli byłaby taka potrzeba. Poważnie, nie zawsze liczą się w życiu tylko pieszczoty.
- A jak ma być? Normalnie. - odparłem trochę markotnie, na co jego oczy zabłyszczały i teraz wypalały mnie swoim poczuciem troski i zmartwienia.
- Przecież się pogodziliście. Widziałem, jacy byliście szczęśliwi. Ej, Zayn, w porządku?
- Jasne, wszystko jest na swoim miejscu, to ja nie potrafię się dopasować. - rzuciłem trochę ostro, w ostatnim momencie gryząc się w język. Spojrzałem mu w oczy przepraszającym spojrzeniem. - Przepraszam, Li. Ja po prostu... ech, nie chcę tak żyć. Szczerze? Zależy mi na nim, cholernie mi na nim zależy, ale ja jestem dla niego tylko facetem do zabaw. Kurwa... czuję się niemal jak dziwka. - wyjąkałem.
Odetchnąłem głęboko, aby powstrzymać się od wybuchnięcia płaczem. Daddy to idealnie wyczuł i potarł moje ramie dłonią, chcąc tym gestem dodać otuchy.
- Przytulić cię? - spytał z czułym uśmiechem i rozłożył ręce szeroko, a ja przylgnąłem do niego na kilka sekund. - Pogadaj z nim na poważnie. - wyszeptał, zanim się odsunął.
- Spróbuję. - przykleiłem do twarzy sztuczny uśmiech.
Liam, jak również i ja znowu skupiliśmy się na jakimś marnym serialu, gdy nagle do pokoju wszedł Loczek. Z szerokim uśmiechem wyglądał tak przeuroczo i seksownie. Dziwnie te dwa słowa wyglądają obok siebie.
- Co robicie? - zapytał radosnym tonem i przysiadł się koło mnie.
- Oglądamy jakieś ścierwo. - odparłem nieco oschle, odrywając swoje spojrzenie od jego zielonych oczu, które teraz zdawały się być takie naprawdę rozradowane, a on sam był jak cały w skowronkach.
Przez głowę przebiegła mi najgorsza z możliwych myśli. Zapewne znowu robił coś z Lou. Super.
Staranie się trzymać na dystans w stosunku do Harry'ego było naprawdę trudne do wykonania. Szczególnie kiedy jego dłoń spoczęła na wewnętrznej stronie mojego uda, masując je delikatnymi ruchami. Zerknąłem na niego, chłopak posłał mi miły uśmiech, w tym samym czasie zabierając rękę z mojej nogi i wplątując ją w moją. Nagle poczułem falę wszechogarniającego mnie ciepła. Te jego drobne gesty względem mnie były naprawdę słodkie i przyjemne, ale z drugiej strony napięcie we mnie wzrastało, bo dobrze wiedziałem, do czego on dąży.
Za chwilę jego szczupłe palce obydwu dłoni zaczęły bawić się moimi, a nos otarł się o me ramię, pozostawiając po sobie jedynie gęsią skórkę, która zawładnęła mną po tych wszystkich delikatnych pieszczotach. Ale jemu nawet to mu nie przeszkadzało. Przejechał nim wzdłuż mojej ręki, sunąc ku górze, aż doszedł do skóry szyi, również pragnącej jego dotyku, a czego nie chciałem przed sobą przyznać.
Każdy jego cielesny kontakt emanował czułością i pożądaniem i to, pomimo wielu plusów i miłych motylków w brzuchu, jakie w tym momencie znowu miałem, wcale nie pomagało i nie było takie fajne.
Prowokował mnie do granic możliwości i znosiłem to do pewnego stopnia, ale gdy jego usta znalazły się pod linią mojej szczęki, po prostu nie wytrzymałem. Nie spoglądając nawet na niego, prędko poderwałem się z kanapy i zacząłem zmierzać ku wyjściu z salonu, a potem schodami prosto do mojego pokoju. Gdy byłem mniej więcej w połowie drogi, usłyszałem trochę zawiedziony głos Styles'a:
- Liam, ja nic nie rozumiem. Co mam zrobić?
Jeszcze jego będzie się radził?! Nie, tylko nie... Oby Payne nie powiedział mu o moich uczuciach. To ja mam mu to wyznać, kiedy będę gotowy. Nikt inny. Modliłem się w duchu, aby zostawił to dla siebie, a sam zacząłem w nerwowym tempie kroczyć po całym pokoju.
Już gubiłem się w swoich myślach, uczuciach. We wszystkim. Po prostu to mnie zaczęło przerastać.
"Owinął sobie ciebie wokół małego paluszka." zakomunikował mi głos w głowie. Całkiem niepotrzebnie, bo doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. To co on ze mną robił, było czymś niewątpliwie niesamowitym, ale i popierdolonym. Dawał mi nadzieje, a potem pokazał, że woli Lou. Teraz zjawia się znowu i niby jest w porządku, ale przecież wiemy oboje, jak to wygląda. A te jego czułości to na pewno tylko po to, aby mnie sprowokować do zaspokojenia jego potrzeb. Tylko i wyłącznie jego, bo ja, Zayn 'osobista dziwka Styles'a' Malik, nie potrzebowałem tego aż tak bardzo i nie jest to moim tlenem.
Dupek z niego. "Ale dupek, którego pokochałeś." Kurwa. Nie cierpiałem, gdy ten wewnętrzny Ja był mądrzejszy ode mnie. Idiota.
Moje rozmowy z sumieniem przerwał dźwięk gwałtownie uchylanych drzwi i podmuch powietrza, który otarł się o moją twarz, dając mi wyczuć na niej delikatny chłód. Spojrzałem w stronę chłopaka, którego się spodziewałem prędzej czy później. Nic nie mówiąc, ze stoickim spokojem oddaliłem się w stronę łóżka, po czym usiadłem na nim. Tępo wpatrywałem się w drzwi, które sekundę temu zostały przymknięte przez Loczkowatego, aby tylko nie spojrzeć mu w twarz. Wtedy niewątpliwie bym wybuchł spazmatycznym płaczem od nadmiaru bliżej nieokreślonych emocji, które z każdą chwilę mnożyły się we mnie.
- Powiedz mi, gdzie popełniłem błąd? - zaczął swój monolog od pytania. - Staram się od dwóch dni jakoś cię zaczepić cię, ale ty mnie olewasz. Zayn, to boli. Chcę, aby było tak jak na początku. Pamiętasz jak ten niecały miesiąc temu przyszedłeś do mnie? Byłem zdziwiony, no bo ej... Ty gejem? Ale dawałeś mi wszystko. Okey, przyznaję się, kilka razy zawiodłem, ale... no... brakuje mi ciebie, bo...
- Bo co? - przerwałem mu, drżącym głosem - Bo nie ma kto twoich potrzeb zaspokoić? Harry, przepraszam, ale ja nie potrafię udawać. - w tym momencie spojrzałem mu w oczy, czując napływające krople łez. - Tak, dobrze usłyszałeś. Udawać. Nie potrafię udawać i zaspakajać twoich cielesnych zachcianek, kiedy mi aż tak na tobie zależy...
- Zayn, posłuchaj mnie... - wszedł mi w słowo, ale nie dałem mu dokończyć.
- Nie, ty posłuchaj. - zaprzeczyłem stanowczym tonem. "No to co, Zayn? Chwila prawdy nadchodzi." - Harry, ja chyba się zakochałem. Przepraszam, nie potrafię nic z tym zrobić. A sądzę, że lepiej będzie dla nas obojga, jeśli będziemy trzymać się od siebie z daleka. Ja nie będę ci wchodzić w drogę z Louisem, a sam może w końcu się odkocham, bo jak na razie to uczucie się tylko pogłębia.
Gdy skończyłem, poczułem jak pojedyncze łzy spływają wzdłuż mojego nosa. Prędko otarłem ja dłońmi z nadzieją, że chłopak ich nie zobaczy. Nie chciałbym, aby widział, jaki ból mi to sprawia.
Już myślałem, że usłyszę jak drzwi się zamykają, a on staje po ich drugiej stronie w korytarzu. Ale Styles, ku mojemu zaskoczeniu, podszedł wolnym krokiem i kucając przede mną, ujął obydwie dłonie w swoje. Dygotały ze strachu, ale jego dotyk i poczucie ciepła trochę mnie uspokoiły. Nie wierzyłem własnym oczom. W jego zielonych tęczówkach tliło się coś na kształt radości. Uśmiechnął się szeroko, a ja mimowolnie oddałem ten gest i znowu policzki zrobiły się mokre, jednak już z innego powodu.
- Hej, Zayn. Gdybyś mi nie przerwał mielibyśmy już dawno to za sobą, ale w sumie to dobrze. Przynajmniej mogę być pewny... Ja proponując ci, abyśmy spróbowali jeszcze raz, miałem na myśli związek. - oznajmił, a ja poczułem, jak jego kciuki zataczają kółeczka na moich nadgarstkach. Denerwował się.
- Ale ja nie chcę być tylko twoją zabawką. Nie potrafię tak. - wyjąkałem, bo wydawało mi się, że to, co wyszło z jego ust przed chwilą, jest po prostu zbyt piękne.
- Ale ja nie chce byś był tylko moją zabawką. Nie potrafiłbym tak również... - przestał, by zaczerpnąć powietrza. Widziałem wymalowany strach na twarzy Harry'ego, ale i podekscytowanie, które wzięło górę. - Ja nie mówię, że cię kocham, bo jest to trochę za duże słowo, ale no cóż - wzruszył ramionami, śmiejąc się cichutko pod nosem, ale był to czuły śmiech dla ucha. - zaczęło mi zależeć na tobie. To jak, dasz nam szansę na coś poważniejszego?
Serce zaczęło bić mocniej. Czułem wręcz, jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej piersi. Odetchnąłem głęboko i wypuściłem powietrze. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, niż sam Harold, a to było naprawdę trudne. On również uczynił ten gest, a ja zapatrzyłem się w jego słodkie dołeczki, które teraz... Tak, mogłem to powiedzieć bez zastanowienia, należą do mnie.
Odruchowo ująłem jego twarz w dłonie i przysunąłem do swojej, całując z uczuciem jego różowiutkie wargi. Z uczuciem, jak najbardziej prawdziwym. W końcu.
- A co z Lou? - musiałem zapytać, gdy nasze usta oderwały się od siebie i znowu zaczęła dzielić je pierzona odległość.
- Wiedziałem, że o to spytasz. Wiesz, on oświadczył się El, poza tym ostatnio stracił głowę, nie potrafię się już z nim tak dogadać jak kiedyś. Niepotrzebnie spoważniał. No i jakoś bardziej zaczęło mnie ciągnąć do ciebie. Nie mówię, że go nie kocham, bo z dnia na dzień się nie da przestać kochać, ale to chyba ci nie przeszkadza, prawda? - spytał niepewnym tonem.
- A możesz mi tylko coś obiecać? - spojrzałem na niego wyczekująco, a on ochoczo potrząsnął głową, jakby mu rzeczywiście zaczęło zależeć. - Nie dasz się omotać kolejny raz temu... - chciałem powiedzieć "dupkowi", ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. - przyjacielowi? - wysyczałem przez zęby, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że go nienawidzę
- Jasne, obiecuję. - przytaknął po chwili ciszy i zaraz złożył na moich ustach kolejny pocałunek. - Ale ty za to zerwiesz z Caroline.
- Nie ma sprawy. - obiecałem cichym tonem.
Trwaliśmy tak, wpatrując się w siebie przez kilka minut. On chyba mówił prawda. Nie wiem, co tak nakazywało mi myśleć. Jego obietnica, roześmiana twarz czy słowa, że mu zależy. Może rzeczywiście teraz wszystko znacznie się układać po mojej myśli? Albo raczej po.. naszej? Tak, skoro on coś zaczął czuć, to nie tylko moje życzenia zostały spełnione. Jego również.
Nagle do pokoju wparował uśmiechnięty od ucha do ucha Irlandczyk.
- Hej, Zayn... Harry? - wyszczerzył nieco oczy na widok Stykes'a. No tak, przecież on nic nie wiedział. - Nieważne. I tak miałem iść też do ciebie. Zejdziecie do nas? Chcemy sobie zrobić maraton horrorów. Mamy popcorn i żelki! - zawołał rozradowany, opowiadając o swojej odwiecznej miłości.
- Już schodzimy. - odpowiedział Harry, sprawiając, że przytłoczyła lawina pozytywnych uczuć, kiedy użył końcówki "my".
- No to czekamy, gołąbeczki. - zarechotał, a ja jestem pewien, że wraz z tym przybrałem kolor dojrzałego pomidorka. Hazza zaś zaśmiał się cichutko razem z nim. - Wybaczcie, ale spodobało mi się to powiedzenie Alana.
Parsknął śmiechem raz jeszcze, a następnie wycofał się z powrotem na korytarz. W sumie nie bardzo miałem ochotę na oglądanie strasznych filmów. Z prostego powodu, bałem się. Dobrze widzicie, Bradford Bad Boi boi się horrorów. Może nie tyle co boję, ale nie lubię wrzeszczących ludzi, którzy biegają po całym domu, kiedy goni ich jakaś zjawa albo grabarz z siekierą. Zdecydowanie wolę komedie!
- Harry, ale ja nie mam ochoty na ten maraton. - wymamrotałem, z obawą, że jemu to się nie spodoba.
- Boisz się? - zapytał z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie boję. - zaprzeczyłem.
- Boisz się! - zawołał.
- Nie, nie boję! - odkrzyknąłem, a on dźgnął mnie palcem w żebra i podniósł się na równe nogi.
Podał mi dłoń, a ja bez sprzeciwu splotłem ją z moją i wstałem z łóżka.
- Jak będziesz się bał, to możesz się do mnie przytulać, okey?
Zdębiałem. Czy on chciał, abym okazywał mu czułości przy WSZYSTKICH? Czyli przy Lou też.
Boziu, trzymajcie mnie, bo chyba padnę.
- Czyli chcesz dać... im jasno do zrozumienia, że... że jesteśmy razem? - wyjąkałem.
Spojrzał na mnie z błyskiem w oku i wpił się w delikatnie rozchylone z wrażenia usta.
- Muszę coś jeszcze dodawać? - szepnął, ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
Rozpromieniony, jak chyba nigdy dotąd, pozwoliłem się poprowadzić za rękę na korytarz, skąd zeszliśmy schodami na dół. Czułem jak moje serce dudni ze strachu z każdym schodkiem, który zbliżał nas do salonu.
Nie denerwuję się. Nie denerwuj się. Nie denerwuj się. W głowie powtarzałem tylko: nie denerwuj się.
Po niecałej minucie stanęliśmy w progu do przestrzennego pokoju. Na kanapie siedział już Liam i na fotelu obok, Louis. Momentalnie spojrzeli na nas, bo Hazz zapytał, co oglądamy. Li wyglądał na szczęśliwego. Zlustrował nas z wielkim uśmiechem na ustach i mrugnął do mnie porozumiewawczo. A Louis, w odróżnieniu od Daddy'ego, spiorunował nas wzrokiem i spojrzał ze złością w oczach na mnie, jakby chciał zabić na miejscu. Starając się nie zwracać na niego zbytniej uwagi, pociągnąłem mojego chłopaka w stronę sofy, aby opaść na miejsca obok Liama. Mój chłopak. Brzmi to nad wyraz cudownie. Nawet jeśli wymawiam to w myślach, mam dreszcze na całym ciele.
Długo nie czekałem. Już po kilku sekundach, oparłem się o tors Harry'ego i w prawej dłoni schowałem palce jego lewej ręki.
Szczęśliwy i nadal trochę nie dowierzający, że właśnie siedzimy tu i wcale się nie kryjemy, wpatrywałem się w nasze splecione dłonie. Pasowały do siebie idealnie. Moja karnacja znacznie kontrastowała z jego bladą skórą, ale przez to wszystko się dopełniało.
Wpadłem po uszy niezaprzeczalnie, ale mimo to, teraz nareszcie nie żałuję. Bałem się. Owszem, że strach jest czy on aby na pewno dotrzyma obietnicy, ale starałem się tym głowy nie zaprzątać. Wolałem cieszyć się chwilą i możliwością czucia się niesamowicie w jego silnych ramionach, niż ciągłego zamartwiać i rozmyślać.
- Ja z tymi "gołąbeczkami" żartowałem, poważnie. - doszedł do mych uszu zmieszany głos Niall'a. - Możecie przestać udawać.
Spojrzałem na niego. Stał w progu salonu, w jednej ręce trzymając talerz z kanapkami, a w drugiej kubek najprawdopodobniej z kakao, które blondyn wręcz uwielbia.
- Ale my nic nie udajemy. - odparł Harry, odważnie robiąc to, co zapowiedział w pokoju tym jednym pocałunkiem.
Irlandczyk niemal zbladł. Jestem pewien, że gdyby to nie jedzenie, a cokolwiek innego, znajdowałoby się w jego dłoniach, puściłby to szybciej niż zdążyłbym powiedzieć słowo "ul".
- Czyli, że co... jesteście... razem? - chyba ledwo mu to przeszło przez gardło, ale zdawał się być nawet miło zaskoczony.
Jedynie Lou miał z tym problem. On jako jedyny uśmiercał mnie teraz swoich spojrzeniem, ale nie dałem się sprowokować. Nie pokażę, że jestem słaby.
- Jak najbardziej. - słysząc odpowiedź z ust Hazzy wszystkie te miłe uczucia zaczęły się kumulować i nie ukrywam, że miałem wielką ochotę przybliżenia go za kołnierzyk koszulki i złożenia chociażby krótkiego pocałunku na jego wargach.
- Hmm... fajnie! - zawołał entuzjastycznie nasz przyjaciel, na co zrobiło mi się miło, że kolejna osoba toleruje ten związek.
Horan usiadł na drugim fotelu, na przeciwko Lou, talerz i kubek kładąc na niskiej drewnianej ławie stojącej przed nim.
- Zayn, a twoja religia nie tępi przypadkiem homoseksualistów? - wtrącił Tomlison złośliwym tonem.
Ale nie, nie dziś, Louis. Dzisiaj mnie nie wytrącisz z równowagi.
- Owszem, tępi. A ciebie to interesuje, ponieważ...? - przeniosłem wzrok na niego, pewnie wpatrując się w niebiesko-szare tęczówki.
Nie odpowiedział nic. Jedynie prychnął pod nosem i bąknął "kretyn", lecz ja puściłem to mimo chodem.
Liam podniósł się, żeby zgasić światło. I teraz, kiedy wszystko ogarnął mrok, mogliśmy w przyjemnej atmosferze zacząć nasz maraton.
*Louis*
Co to, do kurwy nędzy, ma być?! Harry jest zdecydowanie ślepy. Poza tym, on nigdy nie wspominał, że jest gejem! Przecież się przyjaźnimy... liśmy. Co za różnica?! Nie wspomniał o tym nigdy; ani wczoraj, ani tydzień temu, ani rok temu. A mógł, co by mu to szkodziło? Bał się? Mnie? Poważnie?!
Z Zayn'em też wcześniej nie byli w bliższych relacjach. Był Larry, ja i Harry, ale teraz to po prostu zanika. Zarry? Serio? Ten świat wariuje. Nienawidzę Malika. Już od dawna zachodził mi za skórę. Niepotrzebnie wpieprza się między mnie a Styles'a. Zupełnie niepotrzebnie! Ma Niall'a bądź Liam'a, ale niech na litość boską zostawi nas w spokoju.
Muszę przyznać, że ciśnienie mi podskoczyło bardzo szybko, gdy zobaczyłem ich wyraźnie zadowolonych w wejściu do salonu. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych i może nie powinienem życzyć im źle. W końcu One Direction to piątka kochających się braci. Czuć ten sarkazm, prawda?
Nie mogłem się powstrzymać, aby nie spoglądać w ich stronę co jakiś czas. Siedzieli przytuleni do siebie, choć Zayn to bardziej leżał na nim. Zazdrość zżerała mnie od środka. Nikt inny nie miał prawa być z nim w bliskiej relacji. On miał się ożenić i mieć gromadkę słodkich dzieci, dla których byłbym wujkiem, ale wszystko idzie ku innej drodze. On postanawia romansować z Malikiem. Ludzi popierdoliło.
Znowu odwróciłem delikatnie głowę w stronę zakochanych, chyba po raz setny dzisiejszego wieczoru. Też sobie moment wybrałem. Harry nachylił się do Mulata, który pociągnął go za kołnierzyk koszulki. Dotknęli ust partnera w czułym pocałunku, kończąc to cichym mlaśnięciem, gdy ich wargi oderwały się od siebie. I w tym momencie zauważyłem coś, co mnie ruszyło. Hazza patrzał w ten sposób tylko na jedną osobę. Na swoją mamę. A teraz obdarzał tym głębokim spojrzeniem, jakby nie patrzeć, swojego chłopaka. Czyli co? Serio jest między nimi jakieś uczucie? Do tego takie uczucie? Nie jest to zwykłą odskocznią od rzeczywistości?
Odkąd mój umysł to w pełni zaakceptował, czułem się zdradzony jako przyjaciel. A Malik niewątpliwie działał mi na nerwy już tym, że po prostu jest.
Gdy znowu Zayn złożył na jego wargach kolejny pocałunek, byłem już pewny, co zrobię jutro. Jutro zaraz po śniadaniu wybiorę się w okolice Soho, a tam pochodzę po aptekach w poszukiwaniu tabletek głupiego Jasia. Urodziny Styles'a zapowiadają się całkiem ciekawie.
___
I jak tam perspektywa Lou? Starałam się jak mogłam, by jakoś przekazać jego emocje. Mam nadzieję, że dobrze zostanę odebrane, tak jakbym chciała. Ach, no i perspektywę Tomlisona zaproponowała niezwyła Messy, która dziś również ogarnęła mojego tumblra, także zapraszam: giovimonster.tumblr.com Śmiało dodawajcie do obserwowanych, zawsze się odwdzięczam! Co jeszcze? Może napiszę, że cholernie dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Zaskoczyliście mnie! : )
Chciałam Was również poinformować, że prawdopodobnie będą jeszcze dwa rozdziały + epilog, a razem z epilogiem chyba będzie mała niespodzianka, o ile wypali.
Pozdrawiam Was cieplusio i do następnego!
Psssst: przepraszam za jakiekolwiek literówki, Messy mnie męczyła, aby dodać. xD
Możecie zadawać pytania dotyczące bloga i nie tylko, ogólnie wszystkiego tutaj: http://ask.fm/GioviMonster
I zapraszam jeszcze na mój i Ady blog, nowy o Larry'm: http://free-country-1d.blogspot.com/
NOWOŚĆ! Zadawaj pytania postaciom z tego opowiadania na character-ask-yimb.tumblr.com w zakładce "message"!
Dom Skoczka: reason-to-be-suicidal.tumblr.comHej, Monsterki! Dużo osób w komentarzach pytało (albo prosiło) o nowe opowiadanie. Zainteresowanych kieruję na giovimonster.tumblr.com, a później do zakładki "TWÓRCZOŚĆ". Zaczęłam pisać nową historię o Larrym oraz takie dodatkowe, w którym pojawi się para hetero (nie zdradzę kto z kim) oraz Niam. Zapraszam! xoxo
OMG! Urodziny Harry'ego będą ciekawe?? Ja pierdolę co za Louis...Sorry ale tu jest taki dziwny.. Ma Elenor a chce Styles'a pf...
OdpowiedzUsuńhahahahaha! kocham psychikę Lou :D i moje tabletki głupiego Jasia na SOHO, ma się tę wiedzę na temat Londynu ^^ nie ma za co szkrabie :D jaram się tym rozdziałem jak pochodnia nocą w Rzymie za czasów renesansu (taaak, za dużo Asasin's Creed xD). dobra, do rzeczy, kocham ten rozdział i już kocham 16, if you know what i mean ;dd <3
OdpowiedzUsuńmuch love szkrabie! ;****
[heart-without-you]
Tak. Cholera, nie wiem czemu, ale mam wielki banan na twarzy. Harry i Zayn są razem tacy słodcy i choć wolę Larry'ego... tutaj nie mam nic przeciwko połączeniu Zayna i Harry'ego ;) Po prostu oni są dla siebie przeznaczeni i koniec kropka.
OdpowiedzUsuńA Tomlinson... chłop mnie naprawdę irytuje. No bo... Chamsko zachowywał się w stosunku do Hazzy i teraz jeszcze myśli, że Harry wskoczy mu w ramiona i wszystko będzie jak dawniej. Och, jaki on jest... uch, okej, opanuję się trochę i nie będę go obrażać. I jeszcze twierdzi, że urodziny Hazzy będą ciekawe ? Och, ciekawe co się szykuje...
pardon me, nie wylogowałam się z drugiego konta ;)
UsuńNie no rozdział cudny tylko jedno mi się nie podoba, a mianowicie to, że to opowiadanie już powoli się kończy.
OdpowiedzUsuńłaaaaał *.* strasznie mi się podoba i jakoś tak Zarry słodki jest :D ciekawią mnie właśnie urodziny Hazzy, ano i alwaysbeyourselfbaby ma rację straszne jest to,że opowiadanie się niedługo kończy ;o co równie fajnego będę teraz czytała o.O
OdpowiedzUsuńBoże Zarry *____* Jak ja długo na to czekałam :D I co to są te tabletki głupiego Jaśka ? xD I czemu urodziny Hazzy będą ciekawe? xd Ale tak po za tym to Lou mnie trochę denerwuje. Niech się nie wtrąca mi w Zarrego! Mógł mieć Harrego, to był z Eleanor. Teraz ma problem. I ja nie chcę, żeby się kończyło! :) ♥
OdpowiedzUsuńmatko boskaa! jestem oczarowana! ale to już mówiłam!
OdpowiedzUsuńcaly czas gdy czytałam cześc Zayna robiłam 'awww'. oni całkowicie do siebie pasują!
a Louis... boże, jaki bulwers! ale cóż - ma za swoje. olał hazze, to ten znalazł sobie nową miłość. i dobrze.
Zarry jest przezajebisty :3
O Boziu.. twój Zarry jest mega słodki!! Nawet jak byli pokłóceni, czy jak Harry odrzucał Zayn'a ! Pisz więcej dziewczyno bo masz prawdziwy talent :) Serio bardzo przyjemnie się to czyta, a cała fabuła namęciła mi w głowie, gdyż aż eż uważam, że Harry (w "realu") bardziej pasuje do Zayn'a niż do Lou ;d A perspektywa Tomlinsona - wyjebista, bardzo dobrze opisałaś jego uczucia :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego, chociaż szkoda, że opowiadanie dobiega do końca :< zdążyłam się do niego przyzwyczaić.. no, ale cóż. Mam nadzieję, że niespodzianka również będzie zajebista :D
Ja również uważam że Harry bardziej pasuje do Zayna chociaż również kocham Larry'ego ;)
Usuńo jejku serio cudowne. Nie, cudowne, alebo genialne to za mało. Jak ja kocham Zarrego. Awwwwww ! Cieszę się, że jak narazie, Harry i Zayn są szczęśliwi, przyjamniej tak mi się wydaje. Nie wiem co knuje Lou, ale nie podoba mi się to, zwłaszcza że nie wiem co to są tabletki głupiego Jasia. Czekam na kolejny, bo bardzo jestem ciekawa jak to wszystko rozegrasz. Całuje i pozdrawiam IzaaMalik
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ! XD Urodziny Harry'ego? Co ten Lou kombinuje? No nic, pozostaje czekać na następny rozdział ! :D
OdpowiedzUsuńBoże... Genialne, ale jestem za Larrym. Nie mam pojęcia dlaczego chcesz skończyć tego bloga? Fantastyczne♥.♥ Nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć:) Więc kończę, dużo weny i szybko, kolejnego rozdział proszę:3
OdpowiedzUsuńŁo żesz ja pierdolę.. Louis zachowuje się jak świnia. przecież masz Eleanor ? awww, Zarry, mam nadzieję że Harry nie złamie serca Zaynowi o_O .. Urodziny . Ciekawe. Tabletka. Louis. Harry. Zayn. O co chodzi ? nie wiem jakie 'właściwości ma ta tabletka, ale coś mi się zdaje że nie najlepsze. Pewnie go zgwałci. Haha, Ewelinko, uspokój swoje fantazje. Haha. Ogólnie to bardzo ciekawy rozdział . Czekam z niecierpliwością na następny. <3
OdpowiedzUsuńNo co mogę napisać? Chyba tylko tyle, że strasznie mi się podoba. Nareszcie sobie wszystko wyjaśnili i jest fajnie. Bardzo podobała mi się tak scena z ich wyznaniami. Jedne przerywał drugiem i to było takie słodkie. Jak zawsze dobrze opisałaś uczucia i wątpliwości Zayn'a. Cieszę się, że Harry tak odważnie podszedł do tego związku i nie chciał urywać go przed chłopakami, a nawet okazywali sobie czułość przy nich.
OdpowiedzUsuńNo i Lou. Naprawdę pomysł z jego perspektywą był dobry. W końcu wiemy co siedzi w jego głowie. I, że jest wrednym,samolubnym dupkiem, który nie potrafi się cieszyć z szczęścia przyjaciela. O ile można w ogóle ich tak nazwać. Już kij z tym, że ma El i to jej powinien się trzymać. Ale kurde mógłby się cieszyć razem z Hazzą. Tym bardziej, że on nie jest w nim zakochany. Po prostu zazdrosny, bo myślał, że Harry do końca życia będzie tylko z nim. Głupek!
Nie mogę się już doczekać tych urodzin Loczka. Lou pewnie niezły numer wywinie.
Pozdrawiam Dreamer
Ja wszystko co chciałam ci powiedziec napisałam już wcześniej.
OdpowiedzUsuńAle hmmmm... Wiesz jak bardzo się cieszę, że Harry i Zayn są wreszcie razem? Choc i tak czuję, że Louis ( oh, jak on mnie zdenerwował! xd ) im przeszkodzi i zgarnie dla siebie Harrego, zgadłam? :D
Rozdział bardzo mi się podoba <3 i chociaż jest naprawdę długi to dla mnie zdecydowanie za krótki, bo tak szybko się czyta xD
xoxo Tina.
[ tina-kawaii.blogspot.com , direction-yaoi.blogspot.com ]
Piszę ten koment po raz trzeci bo coś mi z tel nie chciało dodać...
OdpowiedzUsuńczytało mi się świetnie bardzo szybko, uwielbiam to jak Louis się wścieka, i to w jaki sposób przedstawiasz tu Zayna, rewelacja czekam na cd. i jeszcze więcej Zarrego o ile jeszcze więcej się da XXX
OJAPIERDOLĘKURWAMAĆ! *______________________________*
OdpowiedzUsuńZajebiste *-* awwwwwwwwwwwww :3
Zarry jest taki słooodki, a ten Louis to mnie poważnie wkurza -.-"
Co on sobie myśli, w ogóle? I jeszcze, to że urodziny Hazzy zapowiadają się ciekawie?! Phhy! >_<
Nie kończ, nie kończ, nie kończ, NIEEEEEEEEE KOŃCZ! ._.
Grrrr. No weeeeź... Co ty ze mną robisz?!
OdpowiedzUsuńJa to czytam i potem zupełnie nie ogarniam wyobraźni!
Ojeeeju. LOU SKURWIEL! Jak on może?! Zlał Hazze i teraz nagle zazdrosny?! Niech się w dupe pocałuje! Pf.
No i Zarry! Boże, niby to miał być Larry, ale... Boże, ZARRY! Kooooocham cie za takiego Zarrego! Omg... Umieram.
No i... Z jednej strony nie chce żebyś tak szybko kończyła... A z drugiej już mnie ciekawi następne opowiadanie ... Um. Gr. Nevermind.
Pisz, Pisz. Lubię poopalać się w blasku twojej zajebistości :3
~Love u!
Uuuu..Zaaaaaaaaarry.<33 I chociaż wolę Larry'ego to muszę Ci powiedzieć, że w tym opowiadaniu Zarry Stylik jak najbardziej rządzi.:) - Cieszę sie, że dodałaś coś z perspektywy Lou, aczkolwiek dalej nie wiem o co Mu chodzi.. Czy był aż tak ślepy i nie zauważył, że jakiś czas temu Harry patrzył na Niego z tym samym uczuciem w oczach.? Zazdrośnik.:3 No i dodaj szybko następny... Jestem ciekawa co kombinuje Tomlinson.:) Pozdrawiam Anka.x.D, @Larry1DLove . P.S. Czytałam już prolog na free-country-1d.blogspot.com. No i jestem bardzo ciekawa co dalej(niestety nie mogłam skomentować, powieważ nie mam jeszcze konta).:)
OdpowiedzUsuńNareeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeszcieeeeeeeeeeeeeeeeeeee !!! KOCHANA TY MOJA !!! Naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaareeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeszcieeeeeeeeeeeeeeee sąąąąąąąąąąąąąą razeeeeeeeeeeeeeeeeeeeem !!! A tym Lou to mnie zaciekawiłaś i to tak po pierońsku !!! Niech on zostawi ich w spokoju, bo mu dołożę !!! A Zayn i Harry byli tacy słit <3 Kocham słit Zarrego :3 czekam na następną notę kochaniutka <3
OdpowiedzUsuńhjas,damwhewac kocham to *.* ale mam nadzieję, że Lou nie spierdoli tego, co jest pomiędzy Hazzą a Zaynem ♥
OdpowiedzUsuńwięc tak, po 1) "- Jasne, obiecuję. - przytaknął po chwili ciszy i zaraz złożył na moich ustach kolejny pocałunek. - Ale ty za to zerwiesz z Caroline.
OdpowiedzUsuń- Nie ma sprawy. - obiecałem cichym tonem." ekheem.? POJEBAWSZY czy jak?
po 2 ) Louis wkracza do akcji - me gusta ! łuhuhuh ;3
no i rozdział cudowny <3
Na www-i-like-you-so-much.blog.onet.pl pojawił się 2 rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Dreamer
LOUIS -.- Szczerze w tym opowiadaniu Cię nie znoszę. Się zajmnij Eleanor, a nie kurde : O
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie lubię Louisa w tym opowiadaniu. :( Lubię twojego bloga i sposób w jaki piszesz. Nie zanudzasz, piszesz konkretnie a jednocześnie potrafisz rozwinąć fabułę i dodać potrzebne opisy. Pozdrawiam :) x
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-fan-fics.blogspot.com/
Strasznie się cieszę, że Zayn i Harry w końcu są razem. Mam nadzieje, że Harry się jednak odkocha w Lou, bo w tym opowiadaniu Louis jest naprawdę okropny z zachowania. Tylko rani Hazze. Boję się tylko co on chce zrobić na tej imprezie urodzinowej. Nie chce, żeby Zarry przez Louisa się pokłócili ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak wszystko się ułoży. A Lou niech idzie do tej swojej Eleanor. I wszyscy będą happy. ;D
shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com
becausetruelovecannothide.blogspot.com Serdecznie zapraszam.! ~ Anka.x.D.
OdpowiedzUsuńKurde, sto razy wole Zayna od Louisa w tym opowiadaniu! jest taki tutaj mega seksowny i na wszystkim mu tak zależy, nie to co Louisowi :3 Jedno z moich uluuuuubionych opowiadań <3
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mój blog, nowo zaczęty i mega pokręcony. Sama go nie ogarniam ale jeżeli masz ochotę to: http://death-is-only-a-horizon.blogspot.com/ :*
Nie będziecie źle ? Oto Ziall : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/2012/07/prolog.html?m=1
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej Zarrego <333 Pewnie Lou zaplanował coś okropnego na te urodziny, mam nadzieję, że jednak wszystko się dobrze ułoży ( oczywiście dla Harrego i Zayna) XD
OdpowiedzUsuń...............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................Ale Larry będzie, tak ? o.O
OdpowiedzUsuńNa www.i-like-you-so-much.blog.onet.pl pojawił się 3 rozdział. Zapraszam jak masz ochotę :P
OdpowiedzUsuńDraemar
TAK KURWA ZARRY! ♥♥♥ Lou - nie spieprz tego, błagam, bo urwę Ci jaja i obawiam się, że będę musiała to zrobić, bo pewnie knujesz coś bardzo niedobrego na urodziny ;(. Nie rozumiem czemu mu tak zależy na spieprzeniu tego, ma swoją Elkę i niech mojego Zarrego zostawi w spokoju ; <. No cóż. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ♥.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam...
OdpowiedzUsuńjeeest ^^
OdpowiedzUsuńZarry , no nareszcie ♥.♥
jak Louis coś zrobi to zakatrupię -,-
niech ma swoją Elkę i tyle a od Zarrego niech się odpierdoli -,-