NOWOŚĆ! Zadawaj pytania postaciom z tego opowiadania na character-ask-yimb.tumblr.com w zakładce "message"!
Dom Skoczka: reason-to-be-suicidal.tumblr.com
Hej, Monsterki! Dużo osób w komentarzach pytało (albo prosiło) o nowe opowiadanie. Zainteresowanych kieruję na giovimonster.tumblr.com, a później do zakładki "TWÓRCZOŚĆ". Zaczęłam pisać nową historię o Larrym oraz takie dodatkowe, w którym pojawi się para hetero (nie zdradzę kto z kim) oraz Niam. Zapraszam! xoxo

piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 10.

- Oni są zaręczeni. - niemalże szepnęła, chcąc być delikatna. A ja czułem jakby wbijała mi nóż w plecy, ale powoli i delikatnie z myślą, że będzie mniej boleć, lecz to tylko zwiększyło cierpienie.
Chwilę wpatrywałem się w nią, chyba nawet nie mrugałem. "Jak długo już to ukrywają?", jedynie to pytanie potrafiłem sobie zadać w tym momencie. Prawdopodobnie Eleanor mówiła o tym poprzedniej nocy w kuchni. Starając się uśmiechnąć, odparłem:
- Ach, to dobrze. Widocznie ją kocha.
Z całych sił próbowałem tłumić w sobie emocje. Chciałem krzyknąć, rozładować to napięcie, jakie we mnie wzrosło, rzucając telefonem, książką, czymkolwiek przed siebie, aby walnęło o podłogę z wielkim hukiem, na dźwięk którego każdy w domu zerwałby się z miejsca. Ale zamiast tego, po prostu udawałem silnego.
- Nie jesteś zły? - zapytała, nie dowierzając moim słowom.
- Nie, dlaczego miałbym?
- No bo go kochasz... Ale na pewno? - zapytała raz jeszcze.
A ja chowając swoje prawdziwie oblicze, znowu musiałem skłamać, co przyszło nadzwyczaj łatwo.
- Tak. To oglądamy ten film?
Już dalej nie rozmawiając o tym, zatraciliśmy się w Notting Hill. Louisa wtuliła się we mnie, a ja bez oporów objąłem ja ramieniem.
Zabolało to. Bardzo. Może wymagałem zbyt dużo po tym jednym dniu spędzonym z nim, ale zawiodłem się. I tego nie mogłem ukrywać przed sobą.W środku wszystko się we mnie gotowało. Duchem byłem teraz małym chłopcem z lizakiem w ręku, stojącym w środku centrum handlowego bez rodziców, jakiegokolwiek opiekuna. Sam jak palec.
Cieszyłem się, że mam przy sobie Louisę. Naprawdę. Gdyby nie ona, nie wiem, co bym teraz z sobą zrobił. Zapewne snułbym się po ulicy, może wykrzyczałbym, co we mnie siedzi albo spędziłbym noc w parku na jednej z ławek. Zasnąłbym. O! I wcześniej kupiłbym litry alkoholu, wtedy już mógłbym przymknąć ze spokojem powieki.
~ ~ ~

Pojebało ich. Jestem tego pewny. Wieczór ten miałem w planach spędzić jak każdy inny, czyli siedząc i oglądając jakiś tani film. Może nawet wziąłbym się za odpisywanie fanom, ale nie! Przecież milej będzie popatrzeć na zakochane gołąbeczki, prawda? Rano tuż po śniadaniu, Louis powiadomił wszystkich, że dziś wieczorem razem z Eleanor zapraszają nas na specjalną kolację.  
"No tak, przecież kiedyś muszą się pochwalić", przemknęło mi przez myśl, kiedy akurat zapinałem czarne rurki. Nie uśmiechało mi się iść tam. Jeszcze nawet nie byłem w pełni ubrany, a już miałem ochotę cisnąć czymś, wściekły z własnej bezsilności.
Od rana chodziłem w tą i we w tą. Kręciłem się po mieszkaniu, nie wiedząc, co począć. Louisa musiała wyjechać wczesnym rankiem do Holmes Chapel. Mógłbym pójść do Zayna, ale on pojechał do Caroline. Obiecał wrócić na wieczór. I tak zrobił. Wcześniej nie pukając, wparował do mojego pokoju jak huragan. 
Nogą przymknął drzwi. 
- Hej, skarbie, wyglądasz dziś super. A ja tak lubię patrzeć na twą dupę. - zaśpiewał pod nosem. 
Na te słowa prędko odwróciłem się w stronę roześmianej twarzy Mulata. Zlustrował mnie całego kilka razy. 
- No co? Coś nie tak?
- Nie, wszystko jak najbardziej tak. - uśmiechnął się kokieteryjnie. 
Wyciągnąłem z szafy zwykły biały t-shirt z głębokim wycięciem. Przecisnąłem go przez głowę i w momencie poczułem usta Zayna na swoich. Wciąż nie otwierając oczu, pozwoliłem mu na pieszczenie mojego podniebienia. Nie chcąc zostać dłużnym, oddałem mu pocałunek.  
- Uśmiechnij się, Styles. - wymruczał, tuląc się do mojego ciała całym sobą.
Jego dłonie powędrowały do moich tylnych kieszeni. Ustami zaczął naznaczać moją szyję. Lizał ją, podgryzał, muskał. Od stóp po samiusieńki czubek głowy przeszedł mnie miły dreszcz. Tym oto sposobem zostałem przygwożdżony do ściany. Nie zaprzestał pieszczot nawet na moment. Aż w końcu oderwał się od mojej skóry z cichym mlaskiem.
- Zayn! - zawołałem i instyktownie położyłem sobie dłoń na szyi.
Natomiast jego mina wyrażała zadowolenie. Uśmiechnął się zawadiacko i językiem obrysował moje usta.
- Zwykła malinka. - szepnął. 
- A jak ktoś to zauważy? - zapytałem trochę oburzony.
- Geniuszu, masz dziewczynę, więc możesz zgonić na nocne zabawy. 
- Ale rano tego nie miałem.
- Szczegóły, kto by się nimi przejmował? - roześmiał się pod nosem, odsunąwszy się ode mnie. - Zbieraj się, za chwilę jedziemy na tą "ważną" kolacyjkę. - zadrwił.
Pocałował mnie po raz ostatni i wyszedł z pokoju, tłumacząc się poprawieniem włosów i włożeniem bardziej schludnych ciuchów. 
Zarzuciłem na ramiona granatową marynarkę. Nim zszedłem na dół, czując się jakbym wybierał się na ścięcie, wziąłem kilka głębokich oddechów. Na korytarzu czekali już wszyscy, prócz Zayna. Liam, widząc mnie schodzącego w jego stronę, zaczął zaganiać do ruszenia swoich czterech liter.
- Spóźnimy się, zobaczycie! - zganił nas Daddy, kiedy ruszyliśmy już z podjazdu, w czwórkę zapakowani do taksówki. W normalnych okolicznościach ja bym prowadził, ale w końcu wykłóciłem swoje. Skoro miałem już tam jechać, to przynajmniej chciałem się czegoś napić. Szczególe, kiedy moje ciśnienie skoczy diametralnie po ogłoszeniu tej, jakże miłej, nowiny. No tak, wspominałem, że Louis jest już dawno z Eleanor? Nie? No to już wszystko jasne.
Liam oczywiście przesadnie reagował. Przyjechaliśmy kilka minut po nich.
- Dobrze, że już jesteście. - przywitała nas Eleanor, do każdego z osobna podchodząc i całując jego policzek.
Miałem ochotę ją odepchnąć, jednak to byłby zbyt podejrzany gest. Restauracja urzekała swoim przytulnym wnętrzem. Wystrój nieco staroświecki, ale naprawdę przypadł mi do gustu. Pomimo ścian z czerwonej cegły, kilka miedzianych żyrandoli i kinkietów rozświetlało to pomieszczenie, nadając mu miłej atmosfery.
Zasiedliśmy do wcześniej zarezerwowanego przez parę stolika i zerknęliśmy w kartę menu. Louis machnął ręką na kelnera, który z życzliwych uśmiechem przyjął nasze zamówienia.
Zanim dotarły do nas dania, podał dwie butelki czerwonego wina, które Tomlinson pospiesznie otworzył i nalał każdemu lampkę. Rozmowę zaczęliśmy bez problemu, od słowa do słowa przechodziliśmy w inne tematy. I to był jedyny plus tego spotkania, bo wnętrzności mi się wywracały na widok przymilającej się dziewczyny do dwudziestolatka. To ja powinienem siedzieć na jej miejscu, to ja powinienem całować go i muskać opuszkami palców jego dłoń i to ja powinienem być jego narzeczoną... znaczy się narzeczonym.
Kelner podał nasze posiłki. Wszyscy byliśmy głodni, więc zabraliśmy się za konsumpcję. Louis spojrzał na mnie podejrzliwie albo raczej na mój talerz.
- Królikiem jesteś? - zapytał sarkastycznie.
- Nie.
- A prócz tej sałatki nic nie chcesz?
- Nie.
- Och, to bon appetit! - uraczył nas swoim pięknym uśmiechem.
W końcu po zjedzonym posiłku, popijanym półwytrawnym winem, nastała ta chwila. Louis zaczął swą przemowę. Chcąc poczuć się jak prawdziwy mówca, puknął delikatnie widelcem w delikatne szkło kieliszka.
- Proszę was o uwagę. - uśmiech nie schodził dziś z jego twarzy nawet na ułamek sekundy, co mi nie przeszkadzało. Gorzej z powodem, on zaś strasznie mnie wpieniał. - Jak się domyślacie po moim zaproszeniu, w końcu użyłem słowa "specjalna" kolacja, coś musi się stać. Wiecie przecież, że ja i Eleanor jesteśmy już ze sobą dosyć długo. Kocham ją i myślę, że z wzajemnością, skoro ma dowód mojej miłości na swoim paluszku. Chciałem, znaczy się chcieliśmy ogłosić wam, że jesteśmy zaręczeni.
Teraz zabolało mnie to o wiele mocniej niż wczorajszego wieczoru. Wypowiedziane z jego ust brzmiało gorzej. Może gdy Louisa mi o tym mówiła, nie do końca moja dusza to przyjęła, teraz jednak miałem już tą stuprocentową świadomość. Zacisnąłem pięści ze złości i w myślach odliczałem do dziesięciu. "Jeden, dwa, trzy..."
Chłopcy zaczęli im wiwatować i składać gratulację. Prędko poderwali się ze swoich miejsc i od razu okrążyli stolik, aby podejść do pary. A ja siedziałem, Zayn również. Wychwyciłem jego spojrzenie, pełne oburzenia i wcale niekrytego zdziwienia. Kiwnął na mnie i delikatnie palcami przejechał po mojej dłoni, jakby w ten sposób chciał zakomunikować "Przykro mi".
Gdy Liam i Niall odeszli od nich, wstałem, choć niechętnie, z krzesła i poszedłem złożyć "najszczersze" gratulacje. Na początek uściskałem Eleanor, a potem objąłem mocno mojego przyjaciela.
- Gratuluję. Zasługujecie na siebie. - uśmiechnąłem się szeroko. A to, że sztucznie można w zupełności pominąć.
Zayn zrobił to samo co ja, a potem kiedy już wszyscy siedzieliśmy na swoich miejscach, wróciliśmy do gawędzenia o czym tylko się dało. Bez wątpienia był to jeden z najgorszych wieczorów mojego życia. Już mogłem to przyznać z ręką na piersi, choć nawet nie dobiegł on końca. Zerknąłem na zegarek w komórce.
21:34.
"To jeszcze z godzinę posiedzimy", mruknąłem w duchu i omiotłem wszystkich spojrzeniem. Co jakiś czas przytakiwałem, coś odpowiedziałem, ale tak naprawdę to guzik mnie obchodziło, o czym akurat trwa rozmowa. Byłem całkiem pochłonięty swoimi myślami, a widok całujących się co chwilę Eleanor i Louisa wcale nie poprawiał na duchu. Ująłem telefon w dłoń i napisałem prędko sms-a do Zayna:
"Rzuciłbym się na nią, ale boję się o swoją koszulkę. Myślisz, że krew zejdzie bez problemu?"
Odebrał wiadomość i spojrzał na mnie, jakby właśnie powstrzymywał śmiech. Odkaszlnął i przy tym zaśmiał się cicho pod nosem.
- Co cię tak rozbawiło, Zayn? - zapytałem, uśmiechając się do niego znacząco.
- Nic. Wygrałem kolejnego mercedesa w tym miesiącu.* - odpowiedział, na co wszyscy się zaśmiali.
Szkoda tylko, że ja i Malik znaliśmy prawdziwy powód.
Długo na odpowiedź nie czekałem. Przejechałem palcem po ekranie, aby odczytać.
"Nie mam pojęcia, ale jak chcesz, pomogę Ci się jej pozbyć."
Zerknąłem na niego. Poruszył znacząco brwiami i zwilżył swoje usta językiem, na końcu lekko przygryzając dolną wargę.
"Tak publicznie?" - odesłałem.
"Sądzę, że mają tu jakąś toaletę." - dostałem z powrotem.
Już chciałem odpisać, kiedy nagle jeden z chłopaków zaproponował, abyśmy wracali. Zważywszy na późną godzinę, nikt nie zaprzeczał. Eleanor i Louis stwierdzili, że zaraz nas dogonią, więc w czwórkę wyszliśmy z restauracji, wcześniej dziękując im za miły wieczór.
~ ~ ~
- Kurwa. - syknąłem pod nosem z dwóch powodów. 
Po pierwsze: właśnie spalałem ostatniego papierosa z mojej OSTATNIEJ paczki. Po drugie: ściany w tym domu są naprawdę za cienkie.
Siedziałem na podłodze oparty o łóżko już z dobrą godzinę, spalając jednego papierosa za drugim. Byłem wściekły, bo sam nie mogłem nic wskórać w tej sytuacji. Przecież nie mogłem mu się przyznać, nie teraz. Zwlekałem za długo i to mnie bolało chyba najbardziej. Właśnie to, że stchórzyłem i bałem się wyjawić prawdę. Ale ponoć kto nie ryzykuje, ten nie zyska, więc może kiedyś zdarza się jeszcze okazja, a wtedy on rzuci wszystko i polecimy do Holandii, a tam spędzimy resztę życia, biegając po polu czerwonych tulipanów?
Zdecydowanie za dużo wypiłem.
Do tego odgłosy dochodzące z Tomlinsonowego pokoju wcale nie podnosiły mnie na duchu. Czułem się jakby moje serce ktoś wyrwał za piersi i cisnął nim o ziemię, a potem zdeptał, potupał i zostawił ledwie bijące po tak bolesnym doznaniu. Co chwilę jakieś jęki, jego krzyki, jej piski. Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. Moja cierpliwość się skończyła, kiedy do uszu dobiegł mnie głośny okrzyk Eleanor, po którym mogłem stwierdzić, że bawią się wręcz fantastycznie. Nie zastanawiałem się ani chwili dłużej. Schowałem rozsądek do kieszeni i niemalże wbiegłem do pokoju Zayna. Chłopak stał przy szafie, ale jak tylko minąłem próg, spojrzał na mnie. Czułem jego wzrok na sobie. Śledził każdy mój ruch. 
Usiadłem na łóżku, chwilę trwając w milczeniu. 
- Nienawidzę jej. - rzuciłem wściekły, a mój głos rozniósł się po całym pokoju, odbijając się od granatowych ścian.
Zayn w jednej chwili chwycił krzesło i usiadł na nim tuż przede mną. Nasze kolana się stykały, a jego dłonie powędrowały bezwstydnie na moje uda. Czułem jak fala gorącego ciepła zaczyna napływać do mojego podbrzusza. A to był tylko zwykły dotyk. 
- Już jak się pieprzą to mogliby to robić ciszej. - mruknąłem pod nosem. - Nienawidzę jej całą swoją duszą, ciałem, komórką, nawet nasieniem!
- Skoro już mowa o twoim nasieniu... 
Jego zachrypnięty śmiech działał na mnie prawie jak afrodyzjak, nie wspominając już o jego ciepłych palcach i pełnych, seksownych ustach, które nagle poczułem na swoich wargach. Wpił się w nie zachłannie, palce wbijając w moje uda. Z każdą sekundą coraz bardziej czułem jego ciało napierające na moje. W mgnieniu oka chłopak usiadł na moich kolanach i wsunął dłonie pod moją koszulkę, muskając opuszkami palców plecy. Nie zwlekał z pozbyciem się jej, już po chwili wylądowała poza obrębem łóżka.
Nie przeszkadzało mi to ani trochę. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
Malik położył dłonie na mojej klatce piersiowej, tym samym popychając mnie na łóżko. Poddałem się jego dotykowi. Traktował mnie jak marionetkę, z którą może robić co chce, ale nie zaprzeczałem. Za bardzo zatraciłem się w jego czułości. Kolejne zbliżenie sprawiało, że chciałem więcej i więcej. Niemal każdą komórką czułem jak bardzo jest napalony, sam zacząłem go coraz bardziej pożądać. Dziwiło mnie, że ja wciąż miałem na sobie jeszcze jeansy, ale on szybko to zmienił. W zęby chwycił guzik od zapięcia i szarpał się z nim chwilę, nim ten nie dał za wygraną i w końcu się rozpiął. Zwinnym ruchem ściągnął dolną część garderoby ze mnie. Zostałem jedynie w białych bokserkach, w których już dawno utworzył się namiocik. I Zayn również to dostrzegł, bo zaczął się ze mną drażnić. Usiadł na wysokości mojego krocza, także teraz nasze przyrodzenia ocierały się o siebie, co podniecało mnie o bardziej nawet od pocałunków, które składał na każdym wolnym milimetrze mojego ciała. Jego palce powędrowały pod moje bokserki, które zaczął powoli zsuwać z moich bioder, a usta chłopaka powędrowały poniżej pępka. Położyłem dłonie na jego nadgarstkach. Malik spojrzał na mnie pytająco.
- Zayn, my nie możemy... - wydukałem cicho.
- Dlaczego? Nie podoba ci się? - zapytał i naznaczył tym razem miejsce tuż nad moim penisem.
- Podoba, ale co z Caroline? Po prostu ją zdradzisz. - odpowiedziałem. Musiałem przemówić mu do rozsądku, bo najzwyczajniej w świecie sam nie potrafił pojąć, że to ją zaboli.
- Ona nie musi o niczym wiedzieć, prawda? A poza tym, zdrada z chłopakiem to nie zdrada. - wymruczał wprost do mojego ucha. Przygryzł delikatnie jego płatek i zsunął całkowicie moje bokserki.
Znów zaczęliśmy się całować. Penetrowałem wnętrza jego policzków, on również brał w tym czynny udział.
W dłoń chwycił mojego przyjaciela. Zaczął poruszać nim z początku wolno w górę i w dół, ale z czasem ruchy chłopaka stawały się coraz szybsze i energiczne. Poczułem jak przyssał się do mojej klatki. Z moich ust wydobywały się już ciche jęki. Nie potrafiłem tego powstrzymywać. Miałem wrażenie, że Malik ma w tym niezłe doświadczenie, a kiedy poczułem, że on przechodzi do kolejnego etapu naszej zabawy, wiedziałem, że żadna wcześniej dziewczyna nie mogła mu dorównać.
Polizał mojego członka po całej długości, a ja wzdrygnąłem się, czując to nie przeciętne uczucie. Był taki delikatny, kiedy wziął moje przyrodzenie do buzi. Poruszał głową równomiernie, ja tylko patrzałem jak ssie go, całuje i przygryza.
- Zayn... nie... przestawaj... - wysapałem pomiędzy jękami.
Nie musiałem nic dodawać. Chłopak idealnie wiedział w jaki sposób sprawić, że czułem się jak w raju. Było mi strasznie gorąco i duszo, jakbym był w febrze. Wiedziałem, że jeszcze kilka ruchów jego ustami i dojdę.
Wystarczył jeden czuły pocałunek złożony na moim przyrodzeniu i nie mogłem już dłużej się powstrzymywać. Zayn nie czekając ani chwili, po prostu przełknął moje nasienie z uśmiechem na ustach. Podniósł się do mnie i pocałował namiętnie, pospiesznie wpychając swój język pomiędzy moje wargi. Czułem na nim jeszcze białą, lepką maź, którą zlizałem bez oporów.
- Było tak źle? - zapytał kokieteryjnie.
- Było rewelacyjnie. - przejechałam ustami po jego szyi. - Dziwne pytanie, ale robiłeś to wcześniej?
- Jasne, że nie. - zaśmiał się pod nosem.
Położył się obok mnie. Głowę oparłem o jego tors.
- Czuję się jak dziwka.  - mruknąłem, kiedy wyrzuty sumienia znowu zaczęły pchać się do mojego umysłu. Nigdy nie mogłem ich ominąć po zbliżeniu z Zaynem. Ale teraz były o wiele większe.
- Po pierwsze: to ja zająłem się tobą...
- Żałujesz? - zapytałem, bo poczułem się dosyć nieswojo po tych słowach.
- Nigdy. Gdybym żałował, nie zacząłbym tego. A po drugie: dziwka to kobieta, a ty, z tego co zauważyłem, jesteś mężczyzną.
- To czuję się jak pierdolona, męska dziwka.
- Od kiedy to dziwka jest obsługiwana?
- Oj, wiesz, o co mi chodzi. - odparłem.
- Niestety... - mruknął wyraźnie niezadowolony.
Czułem się winny wobec... Louisa? Tak. A przecież nas nic nie łączy. Kiedy to w końcu do mnie dojdzie? Do tego dzisiejsza kolacja. To tylko kwestia czasu, aż stracę kontrolę. A wtedy już wszystko potoczy się inaczej, tak łatwiej.
Zmęczenie i natłok niemiłych myśli pomogły mi zasnąć na umięśnionych torsie Zayna. Kiedy odpływałem do krainy jednorożców i zielonych skrzatów, czułem jak on całuje moje czoło, a palce wplata w bujne loki.

*Wygrałem kolejnego mercedesa w tym  miesiącu - oczywiście chodziło mi o reklamy sms, w których wygrywa się kasę, samochody itp, wystarczy coś tam napisać na jakiś tam numer. Tłumaczę jakby ktoś był szczęściarzem i takowych nie dostawał.
___
Nie spodziewałam się, że tak ciężka będzie do napisana ostatnia scena. Trochę się uśmiałam, głównie dlatego, że wyszło to chujowo, ale no nikt mi nigdy loda nie robił, więc nie mam w tym doświadczenia. Zaskoczyliście mnie! Pozytywnie, oczywiście. Nie spodziewałam się, że dobiję do 20 komentarzy, a w efekcie końcowym było ich 27. Za każdy bardzo dziękuję. Naprawdę kocham Was bardzo, tak bardzo, bardzo. Poprawiacie mi humor. ^__^
Jak ktoś się jeszcze nie wpisał, to apeluję raz jeszcze: Spis Czytelników

19 komentarzy:

  1. Ostatnia scena wyszła ci świetnie pomimo 'braku doświadczenia'.

    Ten Zarry jest co raz bardziej wciągający i gdyby Larry nie był aż tak bardzo słodki to możliwe, że Zayn i Hazz zostaliby moim ulubionym bromancem.

    Większych błędów nie znalazłam, stylistycznie też było dobrze.

    Wiesz, co... Przez ciebie zaczynam nie lubić Eleanor. Ja wiem, że to tylko blog, ale czytanie ich wpływa w 40% na moją ocenę ludzi w realu. A El to wyjątkowa suka... Znaczy nie wiem, czemu tak sądzę, bo w twoim opowiadaniu jest jej mało, ale... No kurcze! Hazz jej nie lubi to ja też!

    Wiem, że obiecałam, że cię zjadę po całości...
    Więc...
    Zayn robiący malinki! No kurwa! Kocham cię za to!
    Weź napisz coś beznadziejnego...
    Chociaż jeden akapit!
    Nie pozwalasz mi się spełniać jako zawodowy hejter Giovi...

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie. No po prostu kurwa no nie :D Elka, weź wyjdź, bo tylko przeszkadzasz. Odcinek zajebisty. Strasznie szkoda zrobiło mi się Harry'ego :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozwaliły mnie te ich smsy xD
    Nie spodziewała się tego, że będą zaręczeni ;O
    Kiedy odpływałem do krainy jednorożców i zielonych skrzatów. Jebłam przy tym xD
    Jedna z lepszych scen gejowskich jakie kiedykolwiek czytałam :) ♥
    Love ya ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogłam się doczekać tego rozdziału! :D
    To się porobiło... no zobaczymy co będzie dalej!
    ŚWIETNY :P

    OdpowiedzUsuń
  5. o ja cie.... ZARECZYLI SIE? : (( szkoda mi Harry'ego, no ale jakoś to bedzie. uhuuhuhu ostatnia scenka wymiata!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za info :D
    Rozdział świetny :P Nie pozostaje nic innego, jak czekać na następny ♥
    PS. Przepraszam, że ciągle tak krótko komentuje, ale zawalona jestem robotą. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedna z lepszych scen gejowskich jakie kiedykolwiek czytałam :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję!!! Płaczę, nie wiem dlaczego ale płaczę <3 genialny rozdział i scena także cudna <3 mam cichą nadzieję, że Zarry zrobi się trochę hmmm... poważniejszy (chyba wiesz o co mi chodzi) ale to twój blog i mi się podoba WSZYSTKO CO PISZESZ!!! Czekam na nexta :P kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Elka - Tobie już podziękujemy kochana. Rozdział wyjechany w kosmos. Podoba mi się, bardzo. Razem z przyjaciółka obstawiłyśmy, że będzie to coś w stylu: Jesteśmy zaręczeni. I niestety tak jest. Mnóstwa weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ps.U mnie pojawił się nowy rozdział
    http://hazza-boobear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. My cię zaskoczyliśmy? My? Co to w ogóle z tymi zaręczynami?
    Nie no ciekawie, ciekawie... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    I jejku jak ja lubię Zayn'a. Taki słodki dupek z niego. Podoba mi się ta jego relacja z Harrym, a scena seksu była dobra. I podobała mi się ich rozmowa w trakcie. W ogóle cały Zayn jest tu super i jego teksty też. Nic więc nie mam do powiedzenia. :)
    No nic czekam na następny z utęsknieniem.
    Pozdrawiam Dreamer. www.lovestory-1d.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. zajebiste. <3
    Niech w końcu Harry powie Louisowi, że go kocha :).

    OdpowiedzUsuń
  13. omomo świetne :D faktycznie,te ich smsy były fajne ;D hm. no to jedyne co to czekam na kolejny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Oni. Są. Zaręczeni.
    Trzy słowa, które sprawiły, że się popłakałam. Dlaczego ?! Czy Louis jest na tyle głupi, żeby nadal być z Eleanor ? Czy ten głupek nie widzi jak Harry go kocha ?! Facet ma tupet.
    A Eleanor ? Boże, nie cierpię tej dziołchy. Niech no zdradzi Louisa na przykład, albo niech okaże się tą pozytywną bohaterką, przeprowadzi z Lou poważną rozmowę i uświadomi mu jak bardzo kocha Hazze i nie może bez niego żyć. Może wtedy ją polubię...

    Ach, no i Zarry ♥ Ta dwójka jest taka... fajna, no. Kocham Zayna za to, że... jest dla Harry'ego. Bo inaczej, gdyby Harry nikogo już nie miał... biedaczek kochany.

    OdpowiedzUsuń
  15. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. normalnie cudo <3 Zarry - rozpierdolił mnie totalnie, w pozytywnym sensie ! Świetnie to opisałaś. aaw. Jednak! Larry - to pragnę przeczytać . To musi się w końcu stać .
    PS :Traktował mnie jak marionetkę, z którą może robić co chce, ale nie zaprzeczałem" - znam to, Malik potrafi świetnie stawiać na swoim. hahaha. Świetny misiu <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Och, ulżyło mi, że El nie jest w ciąży XD
    Cholernie się tego bałam, bo to by wszystko popsuło! :<
    Ach, no Lou ogarnij się! Masz obok takiego Harrego, a ty z elką kombinujesz! Tak po prostu nie można XD
    No i Zarry! *-* Pokochałam ten bromance, ale i tak czekam na Larrego. Larry forever! <3
    No i tak się strasznie zastanawiam co dalej... Grrrr.
    Elke uwielbiam, ale to z zaręczynami mnie wkurzyło XD
    Czeeeeeekam na następny! xx

    OdpowiedzUsuń
  17. łoo jeju ! ZARRY <3. Zdecydowanie uwielbiam tą dwójkę razem w opowiadaniu ;D. Nawet chyba bardziej niż Larrego ;D. Podsumowując stanął mi, więc ostatnia scena była świetna ! :D. hahah ;D. Czekam na nowy ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne.<33
    Wbijaj do mnie;http://darria-moments.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. yeeeeeeeeeeesss , Elka i Louis zaręczeni uff ^^
    Zarry no kurde < 3

    OdpowiedzUsuń