NOWOŚĆ! Zadawaj pytania postaciom z tego opowiadania na character-ask-yimb.tumblr.com w zakładce "message"!
Dom Skoczka: reason-to-be-suicidal.tumblr.com
Hej, Monsterki! Dużo osób w komentarzach pytało (albo prosiło) o nowe opowiadanie. Zainteresowanych kieruję na giovimonster.tumblr.com, a później do zakładki "TWÓRCZOŚĆ". Zaczęłam pisać nową historię o Larrym oraz takie dodatkowe, w którym pojawi się para hetero (nie zdradzę kto z kim) oraz Niam. Zapraszam! xoxo

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 16.

*Zayn*
W zamkniętych pokoju od ścian odbijał się tylko dźwięk naszych jednostajnych oddechów. Głowa Harry'ego opierała się o moją pierś, usta co jakiś czas całowały moje. Jego dłoń leżała na moim biodrze wsunięta pod materiał spodni, a palce delikatnie łaskotały nagą skórę. Leżeliśmy już przynajmniej z dobrą godzinę w ten sposób. Cisza nam w tym momencie nie przeszkadzała. Wystarczyło, że oboje mogliśmy być przy sobie.
- Hazz, zamówisz pizzę? - ucałowałem jego policzek, wiedząc, że po tym na pewno ulegnie.
- Jasne. Jaką? - podniósł się z mojej klatki, po czym stanął na równe nogi i poprawił dłońmi biały t-shirt.
- A nie wiem. Obojętnie mi. Ja jak coś będę u Liama.
Po mojej odpowiedzi, wyszedł z uśmiechem na ustach, a ja zaraz po nim udałem się do pokoju Liam'a. Bez pukania, pewnym krokiem wkroczyłem do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Denerwowałem się, bo chłopak wróci z dołu za kilka minut, a to dość mało, aby porozmawiać. Li chyba to zauważył, bo zaraz podszedł do mnie, popchnął delikatnie w stronę łóżka i usadowił na nim. Sam zajął miejsce tuż obok.
- Co jest? - zapytał, uśmiechając się do mnie.
- Nic. Harry ma jutro urodziny. Wszystko jest gotowe? Porozsyłałeś zaproszenia? Ja kateringiem się zająłem. DJ'a żadnego nie prosiłem, bo sami sobie poradzimy.
- Tak, wszystko jest już gotowe. - zaczął mnie uspokajać, a jego dłoń powędrowała na me ramię i poczęła je głaskać. -  Nie denerwuj się tak.
- Nie tym się stresuję. Nie mam jeszcze nic dla niego. Tak myślałem... Ale proszę, nie śmiej się! - spojrzałem mu w oczy.
- No nie będę. - pokazał mi język. - Ale panikujesz strasznie.
- Spieprzaj! - rzuciłem, jednak przyjaciel wiedział, że nie mówię poważnie. - Myślałem, żeby kupić mu jakąś książkę. No i chciałem nagrać piosenkę. Taką wiesz... specjalną.
Liam spojrzał na mnie nieco zdziwiony, ale odniosłem wrażenie, że pomysł mu się podoba.
- A jaką piosenkę? - zapytał z cwanym uśmiechem.
- Od znajomego. Wiesz, on mieszka w Bradford, był moim sąsiadem. No i pierwszym chłopakiem. - uśmiechnąłem się trochę zawstydzony. - No i w sumie jest piosenkarzem, mało znanym, ale dobra, odbiegam od tematu. Ta piosenka ma wyrażać moje uczucia. Co myślisz?
Po jego uśmiechu mogłem uznać, że chyba pomysł mu się spodobał.
- Całkiem niezłe. Zanuć coś. Refren na przykład.
Musiałem sobie przypomnieć słowa i melodię, dawno nie słuchałem jego utworów. W końcu, gdy przypomniałem sobie tekst, mogłem zaśpiewać.
- If I could be your superman, I’d fly you to the stars and back again. Cos everytime you touched my hand, you feel my powers running through your veins but I can only write this song, and tell you that I’m not that strong. Cos I’m no superman, but I hope you like me as I am... - te słowa wyszły z moich ust całkiem płynnie i pewnie.
- Supermenie, no dobre. - zaśmiał się pod nosem Liam, a ja w odpowiedzi walnąłem go w ramię. - Aua! - przetarł dłonią bolące miejsce i spoważniał. - Ale pomysł fajny. To co, kiedy jedziesz nagrywać?
- Jutro. A na którą w końcu jest ta impreza?
- Dwudziesta. Spokojnie zdążysz. - uśmiechnął się znowu, nieco uspokajając mnie w tym momencie.

*Harry*
- Dziękuję. Będę czekać. Do widzenia. - pożegnałem się z kobietą po drugiej stronie telefonu i włożyłem go z powrotem do kieszeni, a ulotkę z pizzerii odłożyłem na blat kuchenny.
Postanowiłem wrócić na górę. Swoją drogę, po co Zayn miał iść do Liama? Zresztą, nieważne. Wszedłem po schodach na piętro, zastając Louis'a przed drzwiami do pokoju Payne'a. Wyglądał na trochę wkurzonego.
- Co ty to robisz? - spytałem, a on w sekundzie odsunął się od nich gwałtownie.
- Nic, właśnie miałem się zbierać do Eleanor. - odpowiedział z widocznym wymuszonym uśmiechem na ustach.
Dobrze widziałem jego reakcję podczas wczorajszego wieczoru. Był zły. A może zazdrosny? Prawdopodobnie. W końcu to mordercze spojrzenie w stronę Zayna'a musiało powstać z jakiegoś powodu. Ale skoro mój rzekomy przyjaciel nie potrafi zaakceptować, że w końcu jestem szczęśliwy to ma problem. Ja nie mam zamiaru zawsze żyć z myślą o Lou, koniec tego. Muszę się zmienić. Zrobić coś z tym. W sumie to cieszę się, cholernie się cieszę z tego związku.
- Ach, no to baw się dobrze - odpowiedziałem miłym tonem. O dziwo, przyszło to nawet łatwo.
Przytaknąłem głową nez żadnych słów i jedynie minął mnie, a kiedy to robił, poczułem dotyk jego palców na mojej dłoni. Ciężko było mi nie odwrócić głowy w jego stronę, jednak powstrzymałem się.
Zapukałem, po czym wszedłem do pokoju Liama. Razem z Zayn'em siedzieli na łóżku. Sam przysiadłem się po lewej stronie Mulata i położyłem rękę na jego nogę, powoli zsuwając ją niżej na wewnętrzną stronę jego uda. Odwrócił twarz w moją stronę, uśmiech na jego twarzy gościł od wczoraj i ani razu nie zniknął. Kochałem ten zadowolony wyraz twarzy.
- Możesz zostawić te czułości na potem? - spytał szeptem wprost do mojego ucha.
Zerknąłem przelotnie na lekko rozchylone wargi mojego chłopaka i szybko je ucałowałem. Oczywiście chciałem przedłużyć pocałunek, jednak on chyba wolał nie wprowadzać w zakłopotanie Liama. Może gdyby jeden z nas był kobietą, to Payne nie czułby się dziwnie, ale na pewno tak jest ze świadomością, że dwójka jego przyjaciół tworzy związek. Przyjaciół - mężczyzn.
- Jasne. - wymruczałem w jego usta i zaraz odsunąłem się od niego, jedynie wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z Zayn'em.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się w trójkę około godzinę. Po tym czasie zeszliśmy wszyscy otworzyć dostawcy pizzy, wcześniej wołając jeszcze wiecznie głodnego Irlandczyka. Na słowo "jedzenie" zareagował od razu. Muszę przyznać, że to jego łakomstwo czyniło go uroczym. Ten uśmiech, gdy robił się głodny, czyli praktycznie 24h/ 7 dni w tygodniu, dodawał mu plusów. Siedzieliśmy już w kuchni i penetrowaliśmy dopiero pierwsze pudełko dużej pepperoni, gdy Zayn ozdobił mój nos sosem czosnkowym. Spojrzałem na niego z udawanym oburzeniem i oddałem tym samym ruchem. Urządziliśmy sobie walkę na sos, śmiejąc się przy tym w najlepsze, a z Horana ust wyszły słowa, od których niemal się zakrztusiłem i Zayn chyba również, bo wielkość jego oczu powiększyła się dosyć mocno.
- Słodcy jesteście.
Spojrzałem w jego stronę. Uśmiechał się delikatnie ze względu na pełną buzię. Pewnie uśmiech byłby jeszcze szerszy, gdyby nie to.
- Dzięki. - odpowiedział mu Zayn radosnym tonem, a ja jedynie przytaknąłem, również przepełniony szczęściem.
~ ~ ~
Zakręciłem kurki i wyszedłem spod prysznica, od razu w dłonie chwytając żółty ręcznik. Przyłożyłem go do włosów i energicznymi ruchami starałem się je w miarę osuszyć. Po kilku minutach tarmoszenia moich loczków, owinąłem się tym ręcznikiem wokół pasa. W dłoniach trzymając swoje ubrania, wyszedłem z łazienki i od razu udałem się prosto do pokoju Malika. Leżał na łóżku już świeżutki i pachnący, ponieważ mył się przede mną. Jednak ja miałem ochotę dziś go nieco ubrudzić, a teraz, gdy miał na sobie jedynie czarne bokserki i jego ciało było idealnie wyeksponowane i tylko moje, kusił jeszcze bardziej. Czytał coś. Na czarno-czerwonej okładce widniał duży napis z tytułem i autorem. Nazwa "Długa droga w dół" podpowiadała mi tylko jedno.
- O czym czytasz? - zagadnąłem, bo poczułem się zazdrosny o tą pieprzoną lekturę. Nie przeniósł oczu na mnie, tylko wciąż wpatrywał się w kartki.
A przecież teraz stałem przed nim prawie nagi.
- Teraz akurat historię Jess. Dobra laska. Jej ojcem jest jakiś tam ważny typ, a ona to zaawansowana imprezowiczka. - zaśmiał się pod nosem i przewrócił na kolejną stronę.
- Kiedyś pożyczę. - oznajmiłem, ściągając w między czasie jedyne odzianie ze swoich bioder. - Nie będzie ci przeszkadzać, że zostanę nago na noc, no nie? 
Pokręcił przecząco głową zatracony całkowicie w książce. Prędko zająłem miejsce obok niego i ułożyłem się bokiem, aby mieć możliwość swobodnego smyrania go po klatce piersiowej. 
Opuszkami palców przemierzałem jego mięśnie, badając każdy fragment szczegółowo. Nachyliłem się, a jego odkryte ramię obdarowałem mokrym pocałunkiem, potem drugim, zaraz zjechałem ustami niżej na jego biceps. 
- Kota udajesz? Strasznie się łasisz. - uśmiechnął się zawadiacko, bo doskonale zdawał sobie sprawę, do czego dążę. 
- A mogę. - wymruczałem podczas krótkiej przerwy między pocałunkami. 
Odłożył książkę na szafkę nocną i w końcu pozwolił mi zaniemówić, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. I teraz ze spokojem mogłem wpatrywać się w te czekoladowe tęczówki. Jakoś zazdrość o książkę minęła szybko. W końcu to przedmiot martwy, z którym ja wygram bezwarunkowo. Przysunąłem się bliżej, a przy swoich sutkach poczułem jego dobrze zbudowaną klatkę. W sekundzie puls przeszedł aż do mojego penisa, a ciepło w podbrzuszu dało o sobie znać już po chwili, bo usta chłopaka czule przywarły do moich. Jego dłonie zacisnęły się na obnażonych biodrach, a sam znalazł się jeszcze bliżej mnie. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, dłoń nakierowując pod materiał obciskającego już powoli materiału, który niepotrzebnie okrywał męskość chłopaka. Zacisnąłem palce na jego przyrodzeniu trochę mocniej i przejechałem parę razy w górę i w dół, aż jęknął cicho w moje usta. 
- Wygodniej by mi było, gdyby te bokserki zniknęły.- wyszeptałem z wargami przy jego szyi.
- No to na co czekasz? - wysapał. Nie śniło mi się nawet na moment zdjąć dłoni z jego kolegi, dopóki nie zaspokoję go i sam siebie również.
Zsunąłem bokserki wolną dłonią. Teraz miałem większe pole do popisu i chciałem je jak najlepiej wykorzystać. Przyssałem się do niego ponownie, sam nie zaprzestawał oddawania pocałunków. Nogę wplotłem pomiędzy jego łydki, tym samym mocniej napierając na jego ciało. Z zamiarem zadowolenia go  bardziej niż dotychczas, chciałem się nieco zniżyć i sprawić, że poczułby się lepiej niż w niebie. Niestety zatrzymał mnie przy sobie. Dłonie wplątał w bujne loczki i zassał moją dolną wargę. Zaraz spróbowałem swoich sił ponownie, jednak znowu na nic.
- Puść mnie, chciałbym... 
- Lepiej nie. Za bardzo bym się napalił. - posłał mi przepraszające spojrzenie, ujmując mojego penisa w swoją dłoń.
- O to mi chodzi. Może byśmy spróbowali czegoś intymniejszego? - wyszeptałem.
- Jasne, ale może kiedy indziej. Co powiesz na jutro? Przepraszam, jestem zmęczony. 
Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, pocałował mnie delikatnie. W sumie trochę się zawiodłem. A może on po prostu nie chciał robić tego ze mną? Albo boi się, że znowu nasz związek będzie jedynie cielesną więzią? Nie wiem i szczerze nie chciałbym, aby tak myślał. Mi naprawdę zaczyna zależeć na jego osobie. Z dnia na dzień coraz częściej o nim myślę. Częściej niż o Tomlinsonie, w którym do niedawna byłem ślepo zakochany. I wciąż jestem, ale to słabnie. Na szczęście.
- Okey, jak wolisz. - uśmiechnąłem się trochę wymuszenie.
Jego wargi były rozchylone, sapał delikatnie i pojękiwał, a nosek co chwilę marszczył się, gdy moje ruchu stawały się intensywniejsze. Sam zaraz do niego dołączyłem, gdy napięcie we mnie wzrastało z każdą sekundą. 
Leżymy na łóżku. Jesteśmy kompletnie nadzy. Zadowalamy siebie nawzajem. Jak bardzo dziwnie to brzmi? 
Poczułem, jak przyspiesza i wiedziałem, że zaraz dojdę. I w momencie, gdy o tym pomyślałem, moja dłoń stała się lepka i ciepła. Spojrzałem w dół. Stało się tam dosyć biało. I wiedziałem, że zaraz będzie jeszcze bielej, jak dołączę również ja. Podniosłem oczy na Zayn'a i nie zważając na przyjemność, którą teraz doświadczał, wpiłem się w jego usta ponownie. Nie myliłem się, a Malik uśmiechnął się, gdy zacząłem szczytować zaraz po nim. 
Kilka minut byliśmy w bezruchu, próbowaliśmy wyrównać nasze płytkie oddechy i wrócić na ziemię. W końcu, gdy oboje kontaktowaliśmy już z powrotem całkiem dobrze, Mulat wskoczył pod kołdrę, ja za nim. I oboje zasnęliśmy, spleceni w ciasnym uścisku.
~ ~ ~
Bałem się. Ewidentnie strach nade mną zapanował. Stałem na scenie razem z  czwórką moich przyjaciół. Właśnie skończyliśmy śpiewać "More Than This", czyli dokładnie połowa koncertu za nami. Spojrzałem w oczy Mulata. Obiecaliśmy sobie, że właśnie po tej piosence poinformujemy fanów o naszym związku. 
- Nie musimy tego robić. - powiedziałem, albo raczej poruszyłem wargami, patrząc na mojego chłopaka, który zaczął się powoli do mnie zbliżać.
- Chcę to zrobić. Moja rodzina mnie znienawidzi, ale ty tego chcesz, prawda? Chcesz, abyśmy się ujawnili? Dobrze o tym wiem. I nie przeszkadza mi to. Też nie chcę trzymać tego w tajemnicy. - powiedział mi na ucho. 
- Ale boję się. Co jeśli rodzice się ciebie wyrzekną? 
- Zostanę przy tobie. - ucałował przelotnie mój policzek, a gdy się już odsuwał spostrzegłem na jego ustach pewny uśmiech.
Zayn splótł nasze dłonie, a ja odruchowo zacisnąłem palce mocniej. Z jego ust wyrwało się ciche "aua", ale nawet to nie zdekoncentrowało chłopaka. Omiótł wzrokiem całą halę zapełnioną do ostatniego wolnego centymetra sześciennego przez tłum. I choć wydawałoby się, że to jemu powinno być ciężej, gdy wszyscy się dowiedzą o nas, to ja się w tym momencie bardziej denerwowałem. On był spokojny. Jak gdyby nigdy nic po prostu stał i trzymał moją dłoń. Zaraz po tym geście, wszyscy zamilkli, a moje serce zaczęło bić mocniej, szybciej. To aż sprawiało ból w klatce piersiowej.
- Przepraszam, że przerwaliśmy koncert, ale chciałbym, a raczej chcielibyśmy wam coś przekazać. - zaczął mówić, a w moim umyśle odbijał się jego radosny ton. -  Jesteście fanami, macie do tego prawo. Tak więc... - przerwał w połowie i znów spojrzał na mnie.
To zadziałało jak magnes, oboje zbliżyliśmy się do siebie, niszcząc ostatnią wolną przestrzeń między naszymi ciałami. Schowałem zdrowy rozsądek do kieszeni i złączyłem nasze wargi w niesamowitym pocałunku, innym, widzianym przez wszystkich zebranych tu ludzi, czyli dobre kilka tysięcy. Gdy w końcu odessaliśmy się od siebie, otworzyłem oczy i wlepiłem wzrok w Zayn'a. On również nie spuszczał ze mnie spojrzenia przy tych trzech słowach mówionych do mikrofonu.
- Kocham cię, Harreh. 
Nie wiedząc, co odpowiedzieć, jedynie rzuciłem się na jego szyję z łzami w oczach, które były oznaką szczęścia, rzecz jasna. Objął mnie mocno. Staliśmy mocno wtuleni w siebie i gdy w końcu trochę ochłonąłem z nadmiaru pozytywnych emocji, przyłożyłem usta do jego ucha.
- Ja ciebie też Zayn, ja ciebie też... 
Po kilku dłuższych chwilach, odsunąłem się od niego i stanąłem obok, dłoń trzymając nadal w swojej, jakbym bał się, że w każdej chwili mogę go stracić. 
Po hali rozeszło się jedno głośne westchnienie, kilkanaście osób zaczęły piszczeć i krzyczeć, ale oni również byli uradowani. Tak samo jak my. 
Druga połowa koncertu przebiegła szybko. Od czasu do czasu ja i Zayn składaliśmy na swoich ustach krótkie pocałunki albo przytulaliśmy się na środku sceny. Teraz już nie było tego stresy. On na szczęście odszedł daleko i nie wróci już nigdy. Gdy nasz występ dobiegł końca, każdy po kolei podziękował za przybycie i świetną zabawę. Zeszliśmy za scenę. Ja kroczyłem ostatni, byłem również prowadzony przez mojego chłopaka. W garderobie prędko się ogarnęliśmy. W końcu każdy z nas był już zmęczony i pragnęliśmy jak najszybciej znaleźć się w pokoju hotelowym. 
- Zayn, dobrze wyglądasz, no ruchy. - pociągnąłem go za nadgarstek, aby odszedł wreszcie od dużego prostokątnego lustra z oświetlaną ramą.
- Sam się ruchaj. - rzucił w moją stronę, chyba nie do końca zastanawiając się nad swoją wypowiedzią. 
- Pomożesz mi w tym, chodź już. - zaśmiałem się pod nosem i podszedłem pocałować go w usta.
Po tym geście uśmiechnął się do mnie i oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia. Limuzyna czekała na nas na tyłach budynku, ponieważ z przodu zapewne czekały jeszcze setki fanek. Poganiałem Malika, jak mogłem. Zostaliśmy ostatni. Reszta już dawno siedziała w samochodzie. Krzyknęliśmy "dobranoc" jakiejś sprzątaczce, która jeszcze zamiatała na korytarzu i wyszliśmy na zewnątrz. Niebo było już dawno granatowe, zimne powietrze zaczęło delikatnie muskać naszą odkrytą skórę. Byliśmy w połowie drogi do czekającej limuzyny, gdy w sekundzie usłyszałem huk. Poczułem, jak ciężkie ciało trzymające mocno moją dłoń upada na ziemię, ciągnąc mnie za sobą. Wszystko działo się za szybko. Cień człowieka odbiegający daleko zza mur, jakieś krzyki chłopaków biegnących w naszą stronę i ból głowy, kiedy zderzyłem się z betonem. Kilka sekund później byłem już w pełni świadomy. Szum z w uszach przeszedł, a ja zerknąłem na wszystkich wokół i zaraz w bok. Zamarłem. Płacz w tym momencie był czymś jedynym co mogłem zrobić. I to uczyniłem, w momencie zaniosłem się spazmatycznym szlochem i chwyciłem za ramiona chłopaka leżącego obok, którego jasny płaszcz został zalany krwią. Wydobywała się ona z piersi Mulata. Zacząłem nim mocno potrząsać. Ktoś trzymał moje ramie i prosił, abym się uspokoił.
- Nie! On żyje! Zayn! Zayn, do cholery, otwórz te oczy! Malik, kurwa, zrób to! - zacząłem się drzeć w jego twarz, ale ona ani drgnęła. 
To nie fair. Ktoś mi go zabrał. Dlaczego?
Mocno przytuliłem martwe ciało do piersi i ucałowałem policzek. 
- Zayn, proszę... - wydukałem, drżącym głosem. - Nie odchodź...


- Nie! - wydarłem się, mając w głowie wciąż widok nieżyjącego chłopaka. Z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy, a na całym ciele odczuwałem pot. Podniosłem się gwałtownie z łóżka do pozycji półsiedzącej i zakryłem od razu twarz dłońmi.
Wystraszyłem się. To był niewątpliwie najgorszy sen w całym moim życiu. Nawet gorszy od tego, w którym gonił mnie wielki chomik, a na końcu odgryzł rękę. Dla siedmioletniego dziecka to naprawdę coś strasznego.
Poczułem, jak materac obok mnie się lekko zapada, zaraz czyjeś palce powoli przedarły się przez moje i ujęły moją twarz delikatnie. Zaciskałem mocno powieki, bałem się je otworzyć. Myślami nadal byłem w tym chorym śnie.
- Hej, miśku, wszystkiego najlepszego. - poczułem lekki zachrypnięty szept tuż przy moim uchu i mogłem teraz odetchnąć z ulgą.
Ten głos rozpoznałbym wszędzie. Wilgotne wargi odcisnęły się na mym policzku, a ja rozwarłem powieki, wiedząc, że to chłopak jest obok mnie i wcale nie zginął.
- Chodź tu. - powiedziałem zdławionym przez płacz tonem i szybko przywarłem do jego nagiej klatki piersiowej. Zayn splótł palce na moich plecach i kciukami delikatnie pogładził spocone ciało.
- Co taki roztrzęsiony? - zapytał z troską, rozluźnił uścisk, ale ja nie. Wciąż zaciskałem dłonie na jego barkach.
- Miałem koszmar... Proszę, załatw sobie kamizelkę kuloodporną i najlepiej jak najszybciej. No i nie ściągaj jej.
- Mam pytać o szczegóły czy raczej nie? - zaśmiał się cicho pod nosem.
- Straciłem cię na zawsze. - wydukałem, bo na to wspomnienie znowu słone krople cisnęły mi się do oczu.
Przytulił mnie mocniej do siebie i znowu ucałował policzek. Chciał mnie uspokoić. I rzeczywiście to pomogło. Poczułem się bezpiecznie i ciepło.
W końcu wypuściłem go z objęcia i dopiero teraz spostrzegłem, że Malik ma na sobie już dolną część garderoby. Wstał z łóżka i podszedł do szafy, aby wybrać czym zakryć swoje górne partie, które swoją drogą uwielbiałem. Nie przypominałem sobie, abyśmy coś planowali dzień wcześniej.
- Gdzieś się wybieramy?
- Ja tak, ale nie wiem jak ty. - odpowiedział, przejeżdżając palcami po stercie idealnie ułożonych koszulek. Wyjął t-shirt z naszych wspólnych zakupów. Uśmiechnąłem się na przypomnienie zabawy w przymierzalni.
- Beze mnie? - zdziwiłem się i prędko stanąłem przy nim.
Przytaknął głową i wsunął koszulkę przez głowę. Przylgnąłem do niego od tyłu, a podbródek ułożyłem w zagłębieniu przy jego szyi.
- Gdzie idziesz?
- Nieważne.
- Do Caroline?
- Nie.
- Na pewno?
- Na pewno.
- To gdzie?
- Włączył ci się syndrom zazdrośnika? - odwrócił się do mnie twarzą i nie czekając chwili dłużej, zatkał mnie swoimi ustami, gdy zobaczył, że po raz kolejny chcę coś odpowiedzieć.
- Nic mi się nie włączyło. Po prostu ciekawi mnie, gdzie MÓJ chłopak idzie SAM. - powiedziałem oburzony.
- Chętnie bym ci powiedział, ale nie mogę. - wytknął mi język.
Prychnąłem pod nosem w drodze powrotnej do łóżka. Wskoczyłem na nie i wszedłem pod kołdrę, zakrywając również swoją głowę ciemnym materiałem. Usłyszałem korki, po chwili próbował zabrać ze mnie pościel, ale ja mocno ją trzymałem. Są moje urodziny, a on na dodatek chce mnie zostawić samego, samiuśkiego jak palec! No i nie mówi, gdzie idzie. Czego on oczekuje? Że w ogóle nie będzie mnie ciekawiło, gdzie się wybiera? Chyba sobie kpi.
- Harry, wyjdź. - poprosił.
- Nie! Jak masz iść to idź i się mną nie przejmuj. Zostanę, kurwa, sam! - krzyknąłem.
Tuż po tym, jasna stróżka światła zaczęła się powiększać i zauważyłem nachylającego się nade mną chłopaka.
- Nie gniewaj się, proszę. Potem ci wszystko wyjaśnię. Teraz nie mogę. No i muszę się już zbierać, bo jeszcze Joe będzie wkurwiony, że się spóźniłem. - chciał mnie pocałować, ale w ostatniej chwili się odsunąłem.
- Jaki Joe?! - niemal wrzasnąłem. Chyba serio powinien być zazdrosny.
- Wokalista. Joe Brooks. Nie martw się...
- Nie martw?! Po co chcesz się z nim spotkać?
- Można powiedzieć, że służbowo. - zerknął na zegarek na swoim nadgarstku. - Cholera, serio muszę się zbierać. Przepraszam, Harreh. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. - gwałtownie mnie pocałował, mimo, że trochę się opierałem. - Wrócę po południu.
Drzwi trzasnęły. Poszedł. Może rzeczywiście nie powinienem się martwić? Ufam mu. Przecież Zayn'owi też na mnie zależy. Z dnia na dzień by uczuć nie wymienił.
Nie wiedząc co ze sobą począć, zakryłem się z powrotem kołdrą. No tak, wszystkiego najlepszego, Harry.
___
Przepraszam, bardzo przepraszam, że znowu tak długo czekaliście na rozdział. Ostatni tydzień jest strasznie zwariowany i rodzice mi strasznie trują, bo w piątek lecę do Londynu i bardziej to przeżywają niż ja. Rozdział również zjebałam po całości, bo od chuja dialogów, ale jakoś tak wyszło. Za to też przepraszam.
Ach, no i właśnie dlatego, że w piątek lecę do UK, to obawiam się, że rozdziały mogą być jeszcze rzadziej, ponieważ tam nie będę mieć tyle czasu. No zrozumcie mnie, ciocia ma termin na 26. lipca i potem po porodzie pewnie będę musiała się zajmować domem itd. Ale dostęp do netu i laptopa będę mieć, także pisać będę. No i mam prośbę, kilka osób w ostatnich rozdziałów poprosiło mnie o informowanie, ale zawsze się boję, że zgubię Wasze namiary. Mogłabym prosić o wpisanie się do Spisu Czytelników?
Wszelkie pytania co do rozdziałów i innych rzeczy, proszę kierować tutaj: ask.fm/GioviMonster

27 komentarzy:

  1. Świetne :D Szczególnie sen Hazzy mi się spodobał. Naprawdę taki realistyczny. Dobrze, że zrobiłaś pochyłą czcionką bo na pewno bym się nie skapnęła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ''a nosek co chwilę marszczył się'' jejuuuu! urocze!
    kocham to strasznie :3
    i ten sen... mam nadzieję, że w dalszych odcinkach się ziści, ale bez tego złego zakończenie, bo bym nie wytrzymała nerwowo :c
    a Hazza zazdrośnik...mrah!

    OdpowiedzUsuń
  3. yeeeach ! Mnóstwo Zarrego. ME GUSTA <3. Hazza jaki zazdrośnik ;D. Ale to też lubię jak najbardziej ♥. I nie zjebałaś rozdziału, moim zdaniem jest zajebisty, jak każdy zresztą ;P. Jezu UK, zabierz mnie ze sobą, zmieszczę się nawet w walizkę O_o. Czekam na nowy rozdział no i w końcu na jego urodzinową imprezę :D. Oby tylko Lou nic nie spieprzył. Tak, więc miłej zabawy za granicą i do następnego rozdziału <3.

    OdpowiedzUsuń
  4. Joł ! *_*
    Rozdział genialny !! Co Ty nam tutaj trujesz, że źle wyszedł. To to możesz sobie wmawiać, ale prawda jest taka, że jest FENOMENALNY ! ! I masz tak nie mówić, OŁKEJ ? <3 jakie tutaj było wszystko urocze ! :3 Zayn chce poczekać z TYM . Aww czyli opiszesz to tak, bardzo, bardzo dobrze :3 i Niall , który stwierdził że Zarry jest słodki podczas jedzenia pizzy ^.^ aż brak mi słów, naprawdę <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału. zazdroszczę wakacji i pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. A i zapraszam na Zialla : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! I LOVE IT ! No to chyba wyraża moje emocje <3 świetny rozdział i czekam na akcję z Lou :P oni mają być razem, w sensie ZARRY FOREVER <#

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku Hazza zazdrośnik jest słodziutki. ^^
    Dwa, ten tekst Nialla, przy jedzeniu pizzy obłędny, jedyne co mi się nasuwa to awwwww.
    Trzy, ten sen był okropny. Strsznie się wystraszyłam, że to prawda, choć, akcja była troszkę do przodu.
    Cztery, nic nie zjebałaś, rozdział epicki. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Czekam na kolejny, i wg. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. masz kuźwa szczęście ! już Ci o tym pisałam! Jak Cie dorwe, to no ! cholera ! skoczyło mi ciśnienie i w ogóle ! kuuuuurd ! Tak mnie nastraszyłaś.
    Lepiej będzie jak skończe ten komentarz, bo nie jest on inteligentny. Rozdział jak zawsze : Ś-W-I-E-T-N-Y ! :) x

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaaa!!!! Jaki zajebisty rozdział.! Zarry is very very HOT! Louis zazdrośnik. Kurde wybrał Eleanor to niech się odczepi od Harry'ego no.! Ale Harruś jest mądry i się nie da taak.?;) - Wrr.. Nawet nie wiesz jak Ci zazdrszczę tego wyjazdu. Ja chyba jadę do Włoch. Ale i tak wolę Anglię.. Kiedyś się tam przeprowadzę.. Aaa nieważne.. No więc życzę Ci miłego pobytu w kraju naszych kochanych chłopców . Haha. Czekam na następny.;3 [becausetruelovecannothide.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. Aww, jaki ten rozdział jest słodki! I can't handle my feelings... <3
    Zdajesz sobie sprawę, jak wspaniała jest Twoja twórczość? Uwielbiam czytać to opowiadanie, jak i jednoparty Twojego wykonania. Podoba mi się, jak wszystko mieszasz. W sensie każdy gatunek. Zarówno komedię, trochę dramatu, jak i romantyczności. ^^ Harry - zazdrośnik spowodował ogromny uśmiech na mojej twarzy. To takie kochanee. <3
    Ah, no i tekst "Sam się ruchaj" miażdży cycki. :D
    Miłego opiekowania domem Ci życzę! I ogólnie miłego pobytu w UK. Farciara z Ciebie, że masz przyjemność odwiedzić ten cudowny kraj... ;) xx
    P.S.
    Przepraszam za nieskładność zdań i w ogóle bezsensowny komentarz, ale jest już dość późno i usypiam przed monitorem. Nie myślę tak jak trzeba, jeszcze ten rozdział wpłynął na moją chwilową ułomność... Wybacz, mam nadzieję, że mnie rozumiesz. xx
    Pozdrawiam gorąco!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej joł madafaka! Siema, elo, trzy-dwa-zero zapraszamy na PIERWSZY(i prawdopodobnie ostatni) One-Shoot w wykonaniu Teamu Fetish&Souris. Gdzie? U NAS! http://ff-1d.blogspot.com/
    I, hej, nie wjeżdżaj do nas na wstecznym :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mistrzu mój, teraz tek będę się do ciebie zwracać, czekam na prezent urodzinowy! :)

    fifi1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedyś chciałam tu Larrego, ale teraz Zarry jest taki cuuuudowny! <3 uwielbiam to, czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem co napisać. Może zacznę od tego, że ten rozdział jest jak zawsze świetny. Bardzo, ale to bardzo lubię twojego Zarry'ego. :) Jest on taki... idealny i... słodki?
    Zayn jaki kochany, że chce nagrać piosenkę dla Hazzy, no nie mogę. :) I fajnie, że Li ten cały ich związek akceptuje i cieszy się ich szczęściem (w odróżnieniu od Lou.)
    Lou to jak zawsze świnia chociaż w tym rozdziale było do stosunkowo mało. Nie wiem czy mnie to cieszy czy nie, bo w sumie fajnie się czytało jak on był dupkiem w stosunku do Zayna, albo zazdrosny o Hazzę.
    I co od kurde chciał osiągnąć tym dotknięciem jego Harry'ego w rękę. Niby nic, ale mi się to podobał. Nawet nie wiem czemu. :)
    Podoba mi się w tym rozdziale Harry i to jak był zazdrosny rankiem o mulata. Ogólnie ich wymiana zdań mi się podobała :P
    No to by było chyba na tyle. :d Czekam na następny i jestem strasznie ciekawa co będzie się działo na tych urodzinach :)
    Pozdrawiam Dreamer www.i-like-you-so-much.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Czeeść! ;-*
    Na początku chciałabym cię przeprosić. Wtedy miałam jeszcze zajrzeć na gg, miałam wysłać ci te zdjęcia (tej bluzki - przeróbki xD), no wyszło tak, że mnie nie było.. Ostatnio wgl mnie nie było na gg, a dzisiaj już możesz nie mieć czasu, bo jutro wyjazd i zamieszanie. ^^ Zazdroszczę ci, wiesz o tym + twoje ciocia urodzi dzidziusia. *____* : DD
    Teraz rozdział. Przestań pieprzyć, że coś zepsułaś! o_O Chyba po tych komentarzach przede mną już widać jak bardzo dobry jest. A jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości za chwilę je rozwiejemy. ; ))
    Słucham właśnie "Superman". Długo szukałaś / myślałaś nad tym? Pasuje świetnie! Tekst wpasował się idealnie, przynajmniej co do refrenu. Melodia także cudownie oddaje nastrój tego opowiadania. Jest taka ciepła, delikatna i leniwa. To znaczy.. nie chcę, żeby te cechy jakoś obraziły twoje opowiadanie. Jednak do mojego dzisiejszego humoru świetnie pasuje. Naprawdę przyjemnie czyta się twoje opowiadanie w ciepłych, grubych skarpetkach i z herbatą w wielkim kubku. : DD Będę dziś odbiegać od tematu.. ale wiesz, trochę się już poznałyśmy, gadałyśmy ze sobą, a ja jak kogoś znam to tak komentuję. Więc uprzedzam: będzie gadanie bez sensu, zupełne odbieganie od tematu rozdziału i jeszcze wzmianki o sobie (o zgrozo! ;o). xD
    Tak więc. Rozdział.
    Jak ja kocham Zarry'ego! *_* Naprawdę wspaniale, że znalazłam tak cudowne opowiadanie o nim. Właściwie to jest mój ulubiony / prawie ulubiony bramance. Dużo jest go teraz, prawda? Przynajmniej ja mam takie wrażenie po tych ostatnich koncertach w Ameryce. : DD
    Teraz pozwolę sobie cytować.
    "Wszedłem po schodach na piętro, zastając Louis'a przed drzwiami do pokoju Payne'a. Wyglądał na trochę wkurzonego." - no nie wierzę. xD On podsłuchiwał, prawda? Jak mnie irytuje TEN Lou...
    "[...] z Horana ust wyszły słowa, od których niemal się zakrztusiłem i Zayn chyba również, bo wielkość jego oczu powiększyła się dosyć mocno.
    - Słodcy jesteście." - zabiłaś mnie tym. TAKA wypowiedź i do tego z usta Niallera. To było samo w sobie takie urocze i słodziutkie. Rozpłynęłam się. Kocham cię za takie idealnie momenty, których zresztą zaraz będzie więcej. ; ))
    "[...] zagadnąłem, bo poczułem się zazdrosny o tą pieprzoną lekturę." - o, Hazza, hahahah. Kocham go. Tak cudownie wciąz odkrywa swoje uczucia względem Zayna.
    "Opuszkami palców przemierzałem jego mięśnie, badając każdy fragment szczegółowo. Nachyliłem się, a jego odkryte ramię obdarowałem mokrym pocałunkiem, potem drugim, zaraz zjechałem ustami niżej na jego biceps.
    - Kota udajesz? Strasznie się łasisz." - kolejny TAKI fragment. Nie mogę wyrazić tego jak cudowny jest. DOWCIPNY, UROCZY i TRAFNY! : DD
    Ps. Zaraz część druga komentarza, bo nie mogłam dodać przez jego długość.. o_O

    OdpowiedzUsuń
  16. DALSZA CZĘŚĆ xD
    Niesamowite wyznanie na koncercie. Wyobrażasz to sobie? Jesteśmy na koncercie chłopców w Polsce (może w Polsce nie, bo myślę, że najpierw by to wyznali fanom "w domu"). Jednak w Londynie.. bawimy się, wszystko fajnie i nagle Zarry takie wyznanie. *____* Cudownie, prawda? Chociaż wiem, że ty byś pewnie wolała Larry'ego. ^_^
    "- Sam się ruchaj. - [...]
    - Pomożesz mi w tym, chodź już." - o, tak! Żarty z podtekstem. Lubimy jak najbardziej!
    Tak domyślałam się od początku, że ten moment pisany kursywą jest snem Hazzy.. ale i tak było to tak cholernie ciężkie i smutne. Teraz dobrze wiem, że jeżeli tylko spróbujesz mi zniszczyć ten UROCZY i IDEALNY związek - ZABIJĘ CIĘ! To nie są żarty. Zabicie Zayn'a? Wtf?! Ale z drugiej strony to tak pięknie wyszło, bo Loczek jeszcze bardziej sobie uświadomił jak mu zależy na Zayn'ie. *_*
    Pobudka Harry'ego jest po prostu PIĘKNA. Nic więcej, wybacz.. Może jeszcze jedno. Jest PRAWDZIWA. Naprawdę, czytając czułam to co tam się dzieje.
    "- Miałem koszmar... Proszę, załatw sobie kamizelkę kuloodporną i najlepiej jak najszybciej. No i nie ściągaj jej." - kolejny z moich ukochanych tekstów. Jeju, dziewczyno.. Jak ty to robisz. Jak można coś tak pięknie wpasować? : ))
    Nie będzie już więcej cytować. Wiesz, że kocham sceny zazdrości. To takie urocze. Powtarzam się, wiem.. ;-pp
    + uwielbiam "Kocham cię, Harreh" i wszystkie "Harreh" ze strony Zayn'a. <3
    JAK TO MOŻLIWE, ŻE STWORZYŁAŚ TAK IDEALNY I UROCZY ZWIĄZEK MIĘDZY GEJAMI?! Aj dont byliw. xD
    Cóż mogę więcej powiedzieć. Trzymaj się w tym Londynie! ;3 Nie zapominaj jednak o nas i jak znajdziesz minutkę, napisz coś tam. : DD Będziemy czekać! + Poluj na chłopców, geniuszu mój ty! ;-* Aj love you! <3 ^.^

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcu! Yeah!
    Dlaczego skończyło się tylko na obciąganiu? Nie mogło być dzikiego seksu pod dywanem, na stole, w piwnicy lub chociaż pod płotem? Jeśli jesteś tradycjonalistką to chociaż w łóżku!
    No cóż... I szkoda, że Hazza jest smutny, bo Zayn go zostawia -,- I ten sen - biedak:(
    Ale wszystko będzie dobrze, prawda? Musi być!
    Weny życzę:P
    PS. Przez samo obciąganie będę miała głupie sny^^

    OdpowiedzUsuń
  18. łaaaaaał *.* rozdział jest mega. strasznie się przestraszyłam tej części co Zayn zginął,ale dobrze,że okazało się,że to sen :) oczywiście czekam na następny i miłego pobytu w Londynie :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem co powiedzieć, po prostu jedno wielkie: awww, Zarry jest taki słodki, że brak słów. Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy fakt, że Hazza odkochuje się w Lou. Widać, że zależy mu corz bardziej na Zaynie, widać to po śnie, w którym Zayn został ranny. O Maliku to już nie wspomnę. Jest taki słodki, kochany i romantyczny. Nagra piosenkę specjalnie dla Harrego, w sumie myślałam, że sam coś dla niego napisze, ale i tak jest to słodkie. Wkurza mnie tylko Louis, który coś kombinuje, mam nadzieję, że Harry nie da się nabrać na jego gierki. Hazza zazdrośnik - to mi się podoba hahaha. Jeszcze bardziej potwierdza to w przekonaniu, że zależy mu na Zaynie. Czekam na kolejny rozdział oczywiście. Serio jedziesz do UK? Ale Ci zazdroszczę. Naprawdę. Wiesz.. może spotkasz chłopaków? ;D

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. awwwwww.....Jak ja kocham Zarry'ego <3 Wspaniały rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. O ja..! Poryczałam się na tym śnie..Dziękuje Ci za zajebistego Zarrego..
    :d kocham Twoją twórczość..:D Boże jakie boskie..aż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału...AAA..aż siękrzyczeć chce...:D BOOOOOSSSSSSSKKKKKIIIIIIIIIEEEE..!!! I ♥♥♥♥♥♥♥3♥U.>:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeśli pieprzony Louis zgwałci czy tam wykorzysta Harryego jak on będzie na tabletach tylko po to, żeby zranić tym kurewnie mocno Zayna, to przysięgam, że dorwę tego typa i skrzywdzę do granic możliwości. Najpierw potnę nożykiem do masła, potem starannie przywiąże do swojego future samochodu, przeciągnę po najbardziej zabrudzonym żużlu w mojej okolicy i posypię mu te wszystkie rany solą, a żeby zdychał w męczarniach to wystawię go na słońce. Więc mnie nie prowokuj, serio, ja jestem zdolna do tego. Przeczytanie twojego opowiadania zajęło mi niemal całą noc, wiesz? Czytałam je od godziny 1, jest już 5. I w nosie mam, że rano wstanę nieprzytomna i taka też będę cały dzień, mój chłopak znów spojrzy na mnie i powie, że czytałam Larry, na co odpowiem mu że nie, bo to było Zarry i on zrobi głupią minę i będę mu musiała tłumaczyć co to jest Zarry i dlaczego nie Larry ale.. Ach! Warto było stracić noc na przeczytanie czegoś tak niesamowitego. Popijam sok porzeczkowy, słucham coveru, który jakoś przecudownie pasuje mi do twojej historii(na koniec podam ci link, don't worry) i generalnie czuję się, jakbym właśnie przeczytała po prostu bestseller. Buszowałam po blogspocie szukając czegoś do poczytania, ale nie pomyślałabym nigdy, że znajdę tak cudownie napisaną historię o zespole, którego jeszcze dwa tygodnie temu zwyczajnie nie lubiłam(a widzisz, teraz jak pomyślę, że ktoś mógłby skrzywdzić Zayna to.. No masz przykład na górze). Naprawdę sprawiłaś mi tą historią wiele radości, nie takiej zwyczajnej radości, raczej takiej twórczej i literackiej, myślę że zrozumiesz o co mi chodzi. Naprawdę jesteś wspaniała - wiem, że nadużywam słowa naprawdę, ale naprawdę tak jest - uwielbiam sposób w jaki składasz zdania, sposób w jaki przeplatasz ze sobą ich uczucia i te zwykłe, codzienne czynności. Poprawiłaś mi humor, sposób w jaki Harry przejrzał na oczy sprawił, że ja sama zrozumiałam kilka spraw i za to ci najbardziej dziękuje. Głupie, ale naprawdę otworzyłaś mi oczy. W sumie to ciekawi mnie kiedy dodasz kolejną część i mam nadzieję, że naprawdę nastąpi to szybko, a jeśli nie to pal licho będę czekać nawet i rok(nie no, tak serio, jeśli będziesz kazać czekać mi rok to cię zakopię w mojej piwnicy z dostępem do internetu i wszystkim co wywołuje wenę i nie wypuszczę, dopóki coś tu się nie pojawi).

    Kutfa, rozpisałam się jak nigdy w życiu. Zdaję sobie sprawę z faktu, że mój komentarz jest niespójny i zasadniczo nie ma najmniejszego sensu, ale naprawdę sprawiłaś mi radość tym blogiem. Kurwa, bo się rozpłaczę, taka się zrobiłam wzruszająca - wybacz, druga noc z rzędu bez dawki snu robi ze mną... Dziwne rzeczy. I tak, przez ciebie nawiedzi mnie nad ranem ostre Porno Zarry.
    Jesteś świetna, piszesz świetnie i kurwa, kocham cię chociaż cię nie znam.

    http://www.youtube.com/watch?v=E0wW9RwpG7M - trzymaj, to ten link.

    OdpowiedzUsuń
  23. Na www.i-like-you-so-much.blog.onet.pl pojawił się kolejny rozdział. Zapraszam jak masz ochotę :)
    Dreamer

    OdpowiedzUsuń
  24. Co ty kurwa , odpierdalasz ?!? I niby ty jestes fnko ?!! jaka "fanka" robi z chłopaków pedałów ?! ty jesteś jakaś popierdolona !i jeszcze z Zayn'a !!! ty to nie masz jajek iwg jestes popierdolona !!
    PRAWDZIWA FANKA!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga hejterko, akceptuję każdą miłość i uwierz mi, że nie tylko ja. Jestem true directioner, a Ty nie, skoro wyzywasz inne. Ale powiem Ci, żę godne podziwu, bo skoro weszłaś na mojego bloga, gdzie robię z nich pedałów, to musisz chyba wchodzić na każdego (a jest ich tysiące). Szczerze podziwiam. Mi by było szkoda marnować swój własny WOLNY czas na wchodzenie i pisanie do kogoś, zamiast zajmować się swoim życiem. Ach, no i brawo za sportrzegawczość, masz rację, nie mam jajek. : )
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Um... Więc... Jakby to ująć...
      Boże, dziewczyno... 'PRAWDZIWA FANKA'? Poważnie?!
      Chyba raczej 'PRAWDZIWY DIRECTIONATOR'.
      Tak więc, jako wielka fanka Giovi, jestem zmuszona przez moje małe, bromance'owe serduszko, do odpowiedzi na tego jakże inteligentnego hejta.
      Czyli tak.
      Po 1. Kto dał ci prawo do obrażania Giovi?! Co więcej, kto dał ci prawo do oceniania kogoś, kogo nie znasz?! To, że ona pisze to opowiadanie nie świadczy o tym, że jest popierdolona (jak to ładnie ujęłaś). Świadczy jedynie o tym, że lubi bromance (sory, ale która Directioner nie lubi Larrego, albo Ziama?!).
      Po 2. My (autorki tego typu opowiadań) nie robimy z nich gejów. Tj. robimy, ale tylko w FIKCYJNYM świecie naszej twórczości. Nie mówimy, że oni SĄ gejami (Chociaż nie przeszkadzało by nam, jeśli byliby nimi). Jesteśmy świadome tego, że oni mają/ będą mieli dziewczyny.
      Po 3. Jeśli nie lubisz tego typu rzeczy- nie wchodź na takie blogi, a swoje wyzwiska zostaw dla siebie. Czy my wyzywamy cię dlatego, że nie wierzysz w Larrego/Zarrego? Nie, więc pomyśl. 'Wolność słowa' znasz coś takiego? My możemy pisać takie opowiadania, ty nie musisz ich lubić. Ale to nie znaczy, że masz prawo nas (w tym przypadku Giovi) wyzywać.
      Po 4. To tak wgl.... Muahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha.
      Dziękuje, pozdrawiam, do widzenia.
      Polecam się na przyszłość :D
      ~Love u.!

      Usuń
  25. Omg , ale on miał straszny sen ;x
    mskr. ;O
    jaki Joe?! x-o

    OdpowiedzUsuń